Prośba o zostawienie napiwku przez kasę samoobsługową doprowadza klientów do pasji. Mówią oni wręcz o szantażu emocjonalnym. Ponadto, poturbowani wysoką inflacją, zastanawiają się, gdzie trafiają te pieniądze, skoro nie dochodzi o interakcji z pracownikiem.
O sprawie czytamy na "The Wall Street Journal". Dziennik opisuje praktyki oburzające klientów z USA. Jak zaznaczono, brak interakcji z pracownikami podczas zakupów nie gwarantuje już "wolności od moralnego dylematu" czy i ile dać napiwku.
Jak podaje "WSJ", klientów najbardziej oburzają wezwania do zostawienia aż 20-procentowego napiwku od kwoty wydawanej podczas stadionowych imprez, ale też na lotniskach i w cukierniach oraz kawiarniach.
Właściciele firm twierdzą, że zautomatyzowane wskazówki mogą znacznie podwyższyć napiwki, a tym samym wynagrodzenie personelu. Tym samym odpowiadają na wątpliwości klientów, gdzie trafiają te napiwki – zapewniają, że bezpośrednio do pracowników.
– Obniżają koszty pracy, wprowadzając kasy samoobsługowe. Więc po co prosić o napiwek? I dokąd to zmierza? – powiedziała dziennikowi Ishita Jamar z American University w Waszyngtonie, która dostrzega coraz więcej takich wezwań od kas samoobsługowych w restauracjach, które odwiedza.
Naukowcy zajmujący się napiwkami oraz eksperci od praw pracowniczych twierdzą, że tak zwane zjawisko "tip crep" służy pracodawcom do tego, by przerzucać ciężar części wynagrodzenia na konsumentów, zamiast samemu podnosić płace.
Firmy przekonują, że napiwki są opcjonalnym podziękowaniem za dobrze wykonaną pracę.
– Biznes wykorzystuje nadarzającą się okazję. Kto nie chciałby zarobić więcej, przy bardzo niskim koszcie? – twierdzi William Michael Lynn, który jako profesor w Szkole Administracji Hotelarskiej Uniwersytetu Cornell bada zachowania konsumentów i kulturę napiwków.
Z danych firmy Square, której technologia wykorzystywana jest w wielu punktach sprzedaży, twierdzi, że transakcje z napiwkami w IV kwartale 2022 roku wzrosły o 17 proc. rok do roku w standardowych restauracjach i o 16 proc. w restauracjach szybkiej obsługi.
Właściciele przekonują, że napiwki wręczane kasom samoobsługowym nie są obowiązkowe, a pieniądze zawsze trafiają do personelu, jednak wśród klientów cytowanych przez "WSJ" panuje oburzenie, zdezorientowanie i poczucie wspomnianego wyżej szantażu emocjonalnego.
Czytaj także: https://innpoland.pl/193664,seks-i-sztuczna-inteligencja-aplikacje-do-randkowania-ai