Amerykański badacz pobił rekord świata w pobycie pod wodą bez dekompresji. Zamierza spędzić w lagunie 100 dni i oprócz przeprowadzania eksperymentów, zachęcać młodzież do nauki. Dziewięć metrów pod wodą prowadzi zajęcia dla studentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Poznajcie Josepha Dituriego, pseudonim Dr. Deep Sea. Przygodę zaczął 1 marca tego roku i kiedy to piszę, nadal siedzi dziewięć metrów pod wodą w lagunie Key Largo, na Florydzie. I pobija rekord świata. To jego 74. dzień.
– Ciekawość odkryć przywiodła mnie tutaj – mówi o projekcie. Naukowiec streamował fragmenty swojej misji w mediach społecznościowych i wprowadzał widzów w przedsięwzięcie.
Habitat, w którym spędza czas nazywa się Undersea Lodge, to mały pokój zanurzony w lagunie. Joseph opisuje go jako 6-metrową tubę. Jest też pokój dla wizytujących naukowców, do trzech osób.
Poprzedni rekord świata należał do dwojga osób, które spędziły czas w tym samym obiekcie. Charakterystyczną cechą loży jest to, że osoby w niej nie przechodzą procesu dekompresji. Żyją pod pełnym ciśnieniem głębokości, na jakiej się znajdują.
W imię nauki
Nazwę obiektu zainspirowała powieść Juliusza Verne'a"Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Sama operacja nazywa się Project Neptune i jej celem jest badanie jak ludzkie ciało znosi długotrwałe wystawienie na ciśnienie i izolację. Doktor Dituri ma 55 lat, jego zdrowie fizyczne i psychiczne jest cały czas pod nadzorem.
Dr. Deep Sea to nie byle jaka persona. Służył 28 osiem lat w Navy Seals, ciśnienie i eksperyment nie przeszkadzają mu w pracy. W czasie pobytu w Key Largo naucza zdalnie swoich studentów. Jak widać po jego materiałach na social media, poczucie humoru go nie opuszcza. Misja zakłada pobyt na 100 dni. Doświadczenia z Navy zainspirowały go, aby przez eksperyment mógł pomóc w leczeniu urazów mózgu.
Uczy i bawi
Oprócz efektu na swoje ciało, Joseph testuje także nowe technologie, jak opracowane przez kolegów z Florydy AI badające w czasie rzeczywistym ludzkie ciało, na potrzeby wykrywania chorób. W swoich materiałach zaznacza też, że pragnie zachęcić dzieciaki do nauki przez atrakcyjne ukazanie, jak ona może wyglądać w praktyce.
Na jego Instagramiemożna zobaczyć, jak wygląda dzień Dituriego. O 5 rano, aby poćwiczyć, a jego dieta jest bogata w proteiny, uwzględnia jajka i łososia. W habitacie ma do dyspozycji mikrofalówkę i ekspres do kawy. Nie może gotować na otwartym ogniu z powodu ciśnienia. Jedzenie dostarczają mu co 3-4 dni. Z kolei toaleta pompuje odpady na powierzchnię.
Naukowcy w samotności
Praca w ekstremalnych warunkach i izolacji jest chlebem powszednim dla części badaczy. W zeszłym roku pisaliśmy o misji polskich naukowców, powracających do porzuconej stacji badawczej na Antarktydzie.
Czytaj także:
Podróż na miejsce trwała dwa miesiące. Początkowo naukowcy płynęli rosyjskim lodołamaczem "Akademik Fedorow" wraz z 67. wyprawą Rosyjskiej Ekspedycji Antarktycznej. Do ostatniego etapu podróży zostali przetransportowani helikopterem.
Stacja im. Antoniego B. Dobrowolskiego, wybudowana w 1957 r. przez ZSRR, to jedyny ośrodek badawczy położony na Antarktydzie kontynentalnej. Od 1958 r. należy do Polski, a w 1959 r. przejęła ją Polska Akademia Nauk i nazwała imieniem Antoniego Bolesława Dobrowolskiego. Znajduje się w Oazie Bungera, na Ziemi Wilkesa w Antarktydzie Wschodniej, ok. 130 km na południe od krawędzi szelfowego lodowca Shackletona.
Ostatnia polska wyprawa geofizyczna do stacji odbyła się w sezonie 1978/1979. Powrót do bazy i jej rewitalizacja daje Polsce nową, unikalną szansę na rozwój technik badawczych i nowoczesnych technologii.