Niechlujne parkowanie to zmora polskich parkingów. Ale kara w wysokości nawet 450 zł za najechanie na linię wydaje się dość surowa. Taką zasadę wprowadził jednak zarządca jednego z parkingów w centrum handlowym w Gdyni. Jego decyzja wzburzyła klientów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Gdyni Witominie znajduje się centrum handlowe, w którym klienci muszą bardzo uważać podczas parkowania. Po zmianie operatora parkingu podziemnego w tym kompleksie zmieniły się również zasady. Teraz nieuważne parkowanie może kosztować krocie.
O sprawie pisze portal Trojmiasto.pl. Wielu klientów narzeka, że nowe opłaty są często nakładane pochopnie i w sposób nieuzasadniony. Muszą je płacić kierowcy, którzy wjadą na linię rozdzielającą miejsca postojowe na parkingu nawet wtedy, gdy jego wypełnienie jest minimalne i nikomu nie przeszkadzają.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
Wraz ze zmianą operatora parkingu zmieniły się obowiązujące na nim zasady. Najważniejszą zmianą jest wprowadzenie "opłaty za naruszenie regulaminu parkingu". Wynosi ona 175 złotych jeśli opłaci się ją w ciągu 7 dni i 450 złotych po tym terminie.
Czytelnicy serwisu Trojmiasto.pl zwracają uwagę na fakt, że parkingowy bardzo skrupulatnie sprawdza, czy dany samochód nie najechał na linię wyznaczającą granice miejsca. Jeśli nawet jedna opona przekracza tę linię, parkingowy wręcza kierowcy wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej.
Przedstawiciele centrum handlowego tłumaczą na łamach portalu, że kierowcy notorycznie łamali zasadę zobowiązującą ich do uważnego parkowania tak, by nie blokować swoim autem innego miejsca. W związku z planami rozwoju placówki wprowadzili nowe, ostrzejsze reguły.
Dodają, że od decyzji można się odwołać, ale do tej pory żadna nie okazała się zasadna. Parkingowy wszystko dokumentuje i robi zdjęcia. Kontrowersje budzi jednak fakt, że regulamin parkingu jest po prostu tablicą umieszczoną na ścianie.
Napisany jest małą białą czcionką na czarnym tle, pod tablicą wisi jeszcze tabliczka z napisem "Zakaz parkowania na dwóch miejscach jednocześnie. Grozi obciążeniem kierowcy opłatą dodatkową". W sumie dość trudno się domyślić, że chodzi również o najechanie oponą na linię parkingową.
Czytelnicy portalu dodają, że niektóre miejsca parkingowe mają zaledwie 2 metry szerokości, czyli często praktycznie tyle samo, ile duże auta.
Za "parking grozy" ma zapłacić prawie 7 tys. zł
Prawie 7 tys. zł – taką karę naliczył z kolei terminal na lotnisku w Bydgoszczy. I to wcale nie za bilet na drugi koniec świata, a za 5 dni parkingu. Paragon krąży po sieci i wywołuje burzliwą dyskusję.
Na profilu "Love Bydgoszcz" na Facebooku pojawiło się zdjęcie paragonu. Jak czytamy w opisie, widać na nim opłatę, którą musiał uregulować jeden z kierowców.
Jego samochód stał na parkingu zlokalizowanym przy ul. Paderewskiego 1 przy lotnisku w Bydgoszczy przez 5 dni. Z paragonu wynika, że za tak długi postój musiał zapłacić 6750 zł. Powód? Czas postoju, który wyniósł ponad 112 godzin.
"Nie potrafi się czytać ze zrozumieniem, to trzeba płacić"
Wpis jest szeroko komentowany w mediach społecznościowych. Jednak nie wszyscy internauci mówią jednym głosem.
Część użytkowników zwraca uwagę, że "trzeba było patrzeć, który parking jest godzinowy, a który dobowy". Inna osoba podkreśla, że w miejscu, gdzie pobiera się bilet, na pewno widnieje informacja, że za każde rozpoczęte 30 min postoju nalicza się opłata w wysokości 30 zł. "Myślę, że temat do ugodowego załatwienia sprawy z zarządcą parkingu" – czytamy w komentarzu.
Inni wskazują, że "da się na parkingu w Bydgoszczy zaparkować za 80 zł". "Jeśli ktoś zaparkował na parkingu krótkoterminowym z przeznaczeniem parkowania przez 30 min/1h to nie ma się co dziwić ceną" – ocenia jeden użytkownik. "Nie potrafi się czytać ze zrozumieniem, to trzeba płacić" – wtóruje mu inny.
"Kiss&fly jak sama nazwa mówi służy do postoju chwilowego i naliczanie jest tam minutowe. Jak ktoś blokuję tę strefę przez 5 dni, to nie powinno być zaskoczeniem, że dostał taki rachunek" – dodaje kolejna osoba.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jednak niektórzy stają w obronie kierowcy. "Oznaczenia tego parkingu są nieczytelne. Mam wrażenie, że specjalnie tak zagmatwano, licząc na pośpiech u podróżnych i dodatkowe złodziejskie zyski" – ocenia jeden z internautów.