Jeśli chcesz sprawdzić polską księgę wieczystą, mając jedynie adres nieruchomości, prawdopodobnie nie dasz rady. Musisz znać jej numer. Co więc zrobić, by ustalić do kogo należy dana nieruchomość? Z pomocą przychodzą firmy z siedzibą np. na Seszelach, które w tajemniczy sposób dają dostęp do polskich ksiąg.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Co do zasady polskie księgi wieczyste są jawne. Ale sposób dostępu do nich jest niezwykle trudny. Adres to za mało. Bez znajomości numeru księgi nie skorzystasz z elektronicznej przeglądarki ksiąg wieczystych, ani nie otrzymasz odpisu KW w sądzie rejonowym. Tymczasem to właśnie numer księgi (a nie adres) jest potrzebny do sprawdzenia zawartych w niej informacji na temat stanu prawnego nieruchomości.
To ważne informacje dla osób, które chcą kupić mieszkanie, dom czy działkę, albo dostają ją w spadku. Legalnie bez numeru księgi zrobią niewiele. Mogą zgadywać, jeśli znają numery ksiąg nieruchomości sąsiadujących. Zdarza się, że działki czy domy położone obok siebie mają następujące po sobie numery. Ale nie jest to zasada, poza tym i tak trzeba mieć jakiś punkt zaczepienia.
Jakim więc cudem można sprawdzić numer księgi i dane jej właściciela? Okazuje się, że te dane mają spółki zarejestrowane – jak wylicza Interia.pl – na Seszelach, w Miami czy Londynie. Nie wiadomo skąd. Formalnie właścicielem tych wszystkich danych jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Ale resort Ziobry rozkłada ręce.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz możesz w nim oglądać naszą istotną społecznie debatę na temat rzucania palenia. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
Jego przedstawiciele cytowani przez Interię nie wiedzą skąd zagraniczne serwisy udostępniające te informacje za opłatą, mają informacje o polskich księgach wieczystych. Koszt sprawdzenia jednej to na ogół ok. 40 złotych. Opłata spada, gdy chcemy znaleźć informacje o większej liczbie nieruchomości.
Czemu dane nie są dostępne za darmo?
Jak tłumaczy Interia, dla nieruchomości księga wieczysta jak trochę jak dowód osobisty. Zawiera wszystkie informacje o jej stanie prawnym, obciążeniach i historii. Są w niej wymienieni właściciele. Urząd zajmujący się danymi osobowymi uznał, że numer działki to informacja wrażliwa i nie można jej tak po prostu udostępniać bez kontroli.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
– Zakres ujawnianych w księdze wieczystej danych osób fizycznych obejmuje m.in. imiona, nazwiska, imiona rodziców, numer PESEL, adres nieruchomości. Opublikowanie takich danych pozwala na zidentyfikowanie osoby, której dane są zawarte w księdze wieczystej. (...) Tego typu sytuacja może narazić bardzo dużą liczbę osób (których dane dotyczą) na kradzież ich tożsamości – mówi Interii Adam Sanocki, rzecznik UODO.
I właśnie dlatego księgi wieczystej nieruchomości nie da się legalnie znaleźć, dysponując tylko jej adresem. Ale można było. Przez kilka miesięcy na przełomie lat 2019-2020 dane były publicznie dostępne. Co więcej, jeszcze w 2013 r. o wycieku danych 16 mln hipotek alarmowała "Rzeczpospolita". Przejął je jeden z serwisów, ten zarejestrowany na Seszelach.
Resort Ziobry złożył nawet doniesienie do prokuratury na działanie portali umożliwiających podgląd ksiąg wieczystych. Stało się to w 2017 roku, nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Urzędnicy umywają ręce i twierdzą, że nie mogą nic z tym zrobić. Twierdzą, że nie udostępniają danych żadnym firmom.
Ile zarabiają serwisy z księgami wieczystymi?
Sporo. Jak podaje Interia, portal z Seszeli zarobił w ciągu czterech lat 4,4 mln zł. A takich serwisów jest przynajmniej kilka.