Przez francuskie miasta przetacza się fala zamieszek, wywołanych śmiercią 17-letniego Nahela M. który odmówił poddania się kontroli drogowej i został zastrzelony przez policję. Prezydent kraju o zamieszki obwinia media społecznościowe i gry, nawołując przy tym do cenzury.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pożary samochodów, straty w milionach euro, barykady na ulicach, ataki na policję, setki zatrzymanych - to żniwa kolejnych zamieszek we Francji. Tym razem wywołała je śmierć 17-letniegoNahela M. algierskiego pochodzenia, zastrzelonego przez policję, gdy odmówił poddania się kontroli drogowej.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz możesz w nim oglądać naszą istotną społecznie debatę na temat rzucania palenia. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
To nie pierwsza taka sytuacja we Francji i prezydent Emmanuel Macron odniósł się do wydarzenia ze współczuciem. Niespodziewanie jednak wskazał winnego takich incydentów i nie są to funkcjonariusze policji. Prezydent zaatakował media społecznościowe i gry wideo.
Prezydent Macron atakuje social media
W piątkowym wystąpieniu prezydent Francji ogłosił, że media społecznościowe i gry odegrały "znaczącą rolę" w zachęcaniu młodych ludzi do kopiowania destruktywnych zachowań w postaci zamieszek. Wśród winnych wymienił konkretnie gry komputerowe, TikToka i Snapchata.
"Media społecznościowe odgrywają kluczową rolę w wydarzeniach z ostatnich dni" - przekonywał prezydent na wystąpieniu. Twierdził, że gry pozwalają na udawaną przemoc bez ograniczeń, a grający w nie młodzi ludzie nie czują realnych konsekwencji, gdy przenoszą je na ulice.
Prezydent zadeklarował, że francuski rząd będzie pracował z portalami mediów społecznościowych w celu usuwania "zbyt wrażliwych treści" oraz identyfikowania użytkowników, którzy namawiają do przemocy i chaosu. Nie określił jednak, jakie dokładnie treści ma na myśli.
Czy za zamieszki odpowiadają social media?
Jak informuje serwis "Bloomberg", rzeczywiście doszło do wycieku wrażliwych informacji. Upubliczniony miał zostać adres policjanta, który zastrzelił Nahela. Ujawniona została też legitymacja funkcjonariusza więziennego pilnującego policjanta. Są to jednak skrajne przypadki, a social media pozostają tym, czym są - narzędziem do komunikacji.
Słowa prezydenta wzbudzają tylko kolejny niepokój. Pojawiają się też głosy, że wykorzystuje sytuację do przepchnięcia ustawy o cenzurze Internetu.
Prezydent Francji chce cenzury?
"Rzeczpospolita" podaje, że w planach prezydenta Macrona jest kontrowersyjny projekt. Polega on na utworzeniu czarnej listy zakazanych platform mediowych. We Francji przeglądarki Internetowe blokowałby serwisy na tej liście. Ten projekt ustawy ma zapobiegać kradzieży danych i oszustwom.
W 2020 roku parlament francuski ustanowił uchwałę, która zmusza platformy i przeglądarki do usuwania zakazanych treści w ciągu 24 godzin od publikacji. Redakcja "Bloomberg" informuje, że choć Francja ma ostre prawa dotyczące nękania w sieci i gróźb, kary rzadko są stosowane, ponieważ można ukarać jedynie tych, których można wytropić.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Chęć do cenzurowania treści nawiązujących do przemocy jest niepokojąca. Firmy od mediów społecznościowych mają zwykle swoje własne polityki na temat dopuszczalnych granic publikacji, a cały szum jest o to, co paryski rząd zdefiniuje jako treści namawiające do przemocy.
Jak podaje serwis "Bloomberg", Francja regularnie wysyła prośby o identyfikację użytkowników i usuwanie ich treści. W drugiej połowie roku 2022, na TikToku było ich 20, i zostały zrealizowane w 86 proc. Na Twitterzebyło ich 100, a tutaj więcej niż Francja moderacji domagają się Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Niemcy.
Rachel Racusen, rzecznik Snapchata, zadeklarował, że od czwartku zwiększyli naciski na moderację treści związanych z zamieszkami we Francji.
Czy gry komputerowe odpowiadają za przemoc?
W tej sprawie prezydent Macron odniósł się do poglądu, uważanego przez wielu badaczy za przestarzały. Wynika on mylnego kojarzenia przemocy w grach z tą emocjami okazywanymi podczas rozrywki.
W 2015 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne (APA) opublikowało oświadczenie aktualizujące ich postawę na temat.
"Przemoc to skomplikowany społecznie problem, który zapewne wynika z wielu czynników, które przyciągają uwagę naukowców, legislatorów i publiki. Przypisywanie przemocy w grach wideo nie ma naukowego podłoża i odciąga uwagę od innych czynników" - napisała prezydent APA, doktor Sandra L. Shullman.
"Jak historia przemocy, o której wiemy, że badania nad nią potrafią przewidzieć przyszłą przemoc" - dodaje.
Nie ma dowodów, że gracze tracą kontakt z rzeczywistością i wynoszą wirtualne doświadczenia na ulicę. Opublikowano na ten temat liczne badania, a ja podzielę się papierem autorstwa Andrew Przybylskiego. O temacie pisaliśmy także na łamach INNPoland.
Czytaj także:
To nie pierwszy raz, gdy osoby na pozycji władzy poszukują winnego w medium, którego nie rozumieją. Niestety, wiąże się z tym również pragnienie wprowadzenia cenzury. Historycznym przykładem tego jest okres lat 40-50 w Stanach Zjednoczonych, gdy komiksy (wciąż młode medium wtedy) były obwinianie o przemoc wśród młodzieży i problemy w domach. Zakończyło się to cenzurowaniem ich treści w 1954 roku.