Zakaz handlu w niedziele miał powstrzymać zamykanie się sklepów spożywczych. Tymczasem pojawiają się doniesienia, że trend ten tylko się pogorszył, również za sprawą pandemii, a w tym roku nawet przyśpiesza. Co zabija sklepy spożywcze?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Według analizy przygotowanej dla "Rzeczpospolitej" liczba sklepów na polskim rynku nadal się zmniejsza. Eksperci prognozują, że jeśli trend się utrzyma, do grudnia liczba zamkniętych sklepów detalicznych wzrośnie nawet o 100 proc, w porównaniu do wyników z ubiegłego roku.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz możesz w nim oglądać naszą istotną społecznie debatę na temat rzucania palenia. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
Jak znikają sklepy detaliczne
Analizę wykonała firma Dun & Bradstreet. Wynika z niej, że na polskim rynku na koniec czerwca bieżącego roku mieliśmy 371,1 tys. sklepów spożywczych, z przewagą ogólnospożywczych w tej grupie. Statystyki pokazują, że rynek nadal się kurczy.
Od początku roku w handlu detalicznym zamknięto 4,7 tys. działalności. Rzecznik Dun & Bradstreet wskazuje, że ta liczba to 80 proc. wszystkich zawieszonych działalności z 2022 roku. Jego zdaniem, jeśli ten trend się utrzyma, to na koniec 2023 roku możemy spodziewać się 10 tys. zamkniętych sklepów
Z analizy wynika, że najszybciej kurczy się rynek detalicznej sprzedaży ryb, księgarni i sprzedaży art. piśmienniczych oraz sklepów obuwniczych.
Co zabija sklepy spożywcze?
Eksperci informują, że to zjawisko jest widoczne od dawna. Mocny cios zadała rynkowi pandemia, ponieważ na czas lockdownu konsumenci przerzucili się na zakupy online. Obecnie biznes e-commerce kwitnie. Wśród trendów obecne jest także robienie większych zakupów w dużych sieciach, a codziennych w sklepach osiedlowych.
Małe sklepy przegrywają też z dyskontami. Nie są w stanie z nimi konkurować na ceny i promocje. Wynika to z wielu czynników, w tym braku dostępu do rozbudowanej sieci logistycznej i infrastruktury, co zmniejsza koszty np. dostaw dla dużych sieci handlowych, umożliwiając konkurencyjne ceny.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Handlowcy na bazarach i straganach nie mogą sobie pozwolić także na negocjowanie z wieloma różnymi dostawcami produktów, jak informują "Rzeczpospolitą" eksperci z WSB Merito. Dodatkowo wskazują na tzw, efekt skali, co pozwala dyskontom sprzedawać towary z różnych kategorii, wzbogacając ofertę np. o zabawki czy elektronikę.
Inflacja wpływa na sklepy
Dodatkowym czynnikiem jest wzrost cen, który napędza walkę na promocje, co jest poza zasięgiem małych przedsiębiorców. Stąd pochodzą m.in. niesławne "paragony grozy". Z danych Polskiej Izby Handlu widzimy, że w porównaniu do ubiegłego roku liczba transakcji w sklepach małoformatowych spadła o 6 proc, podczas gdy wartość sprzedaży wzrosła. Spadki w pewnych kategoriach sugerują, że to efekt decyzji konsumentów, którzy poszukują tańszych alternatyw wśród konkurencyjnych ofert.
Eksperci wskazują dla "Rzeczpospolitej", że to zjawisko sprzyja wchodzeniu w porozumienia franczyzowe. Grupa Eurocash, operator m.in. sieci Lewiatan i Groszek, podał, że na koniec marca zarządzał ponad 15,5 tys. placówkami, o 32 więcej niż na koniec 2022 roku. Do 2025 Grupa Eurocash chce pozyskać około 500 sklepów rocznie. Takie porozumienia pozwalają małym przedsiębiorcom wyrównać szanse.
Gdzie znikają sklepy "Wszystko po 5 złotych"
Chociaż nadal można tego typu sklepy odnaleźć np. w przejściach podziemnych przy dworcach kolejowych, nie da się ukryć, że są mniej widoczne niż kiedyś. Za to zaskakująco dobrze odnalazły się w sieci.
Czytaj także:
– Nie wiem, czy dziś udałoby się wskazać osobę, która założyła pierwszy tego typu sklep w Polsce. Zostanie zatem, tak jak wielu innych, anonimowym bohaterem polskiego biznesu ostatnich 30 lat – mówi Tomasz Niedźwiecki, CEO TakeDrop.pl. To najszybciej rosnąca polska platforma dropshippingowa, na której Polacy założyli już ponad 7 tys. sklepów internetowych.
– Ktokolwiek wpadł na pomysł takiego formatu, zaryzykował i odniósł sukces. Nawet jeżeli nie osobisty, biznesowy, to zapoczątkował zmianę w polskim handlu. Pokazał innym drogę. Takie sklepy zaczęły wręcz wyrastać wszędzie – dodaje Niedźwiecki.
Jeżeli ktoś pamięta ich początki, to wie, że reklamowały się jako sklepy z towarem po 1 zł (guma Turbo kosztowała wówczas 25 gr a chleb ok. 1 zł), potem były 2 zł, a teraz 5 zł. Przyświecała im prosta myśl biznesowa – tanio, przydatne rzeczy, szybkie zakupy. W sumie to taka sama prawda, jaka przyświeca e-commerce.