O problemie z budżetem pisze dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Z informacji portalu wynika, że w pierwszej połowie bieżącego roku, wpływy do budżetu państwa osiągnęły wartość 270 miliardów złotych. Żeby zrealizować plan dochodów na ten rok, druga połowa roku musiałaby się zakończyć z wynikiem wyższym o 60 miliardów złotych.
To sygnalizuje potencjalne problemy z realizacją całego budżetu na ten rok – informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Tę tezę potwierdza Mirosław Gronicki, były minister finansów. W rozmowie z DGP mówi, że aby uniknąć problemów, wpływy w drugim półroczu musiałyby być o prawie 40 procent większe niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Podkreśla, że trudno oczekiwać takiego przyspieszenia.
Tymczasem Patrycja Dudek, rzeczniczka Ministerstwa Finansów przekonuje w rozmowie z DGP, że druga połowa roku będzie istotnie lepsza dla dochodów budżetu. Pierwsza była naznaczona dużymi zwrotami podatków, które były realizowane jeszcze w czerwcu.
"DGP" wylicza, że w porównaniu do pierwszej połowy 2022 roku, wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) i podatku bankowego są słabsze. Ale z drugiej strony, wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) są wyższe o 12 procent. Wzrosły też wpływy z podatków pośrednich, w tym z podatku od towarów i usług (VAT). Warto jednak pamiętać, że w przypadku VAT-u sytuacja nie jest różowa. Dlaczego? Bo wzrost wynosi tylko kilka procent, pomimo dwucyfrowej inflacji.
Dziennik przypomina, że zgodnie z niedawną nowelizacją budżetu, roczna prognoza wpływów podatkowych została obniżona o 8,5 miliarda złotych. Zwiększono za to wydatki i planowany deficyt. Jednak aby zrealizować tę prognozę, ożywienie gospodarcze w drugim półroczu musiałoby być bardzo duże. A jeśli tak się nie stanie, konieczne będą cięcia wydatków albo ponowna nowelizacja budżetu.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy od 1989 roku rząd nie otrzymał pozytywnej opinii z wykonania budżetu od Najwyższej Izby Kontroli. Eksperci Izby wręcz zmiażdżyli sposób wydawania pieniędzy przez rząd Morawieckiego, wytknęli ukrywanie wydatków i wyliczyli całą listę grzechów premiera i jego ministrów.
NIK po raz pierwszy od 1989 roku nie wyraziło pozytywnej opinii w kwestii absolutorium dla rządu. Izba prawie zawsze miała uwagi co do wydawania pieniędzy, znajdowała nieprawidłowości, ale ogólna ocena zawsze była pozytywna. Do tej pory.
Dr Sławomir Dudek z Instytutu Finansów Publicznych podkreśla, że ta opinia zawsze była dołączana do druku sejmowego z "analizą wykonania budżetu". Tym razem z niewyjaśnionych powodów Sejm jej nie opublikował. Zrobił to pod naciskiem mediów i środowiska ekonomicznego.
– Treść tej opinii jest bezprecedensowa w historii finansów publicznych po transformacji gospodarczej. Kolegium NIK pierwszy raz w historii (biorąc pod uwagę okres od 1989 r.) nie wyraziło pozytywnej opinii w przedmiocie absolutorium dla rządu. Minister Rzeczkowska zasłynie w historii jako pierwszy minister, autor budżetu, który nie uzyskał pozytywnej opinii w przedmiocie absolutorium dla rządu – zwraca uwagę dr Dudek.
Kontrolerzy NIK nie dość, że nie ocenili wykonania budżetu pozytywnie, to wypisali całą listę grzechów rządu Morawieckiego.
"Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia kierunki zmian w systemie finansów publicznych, w wyniku których gospodarka finansowa państwa prowadzona jest w znacznej części poza budżetem państwa i z pominięciem rygorów właściwych dla tego budżetu. Ustawa budżetowa, w tym przede wszystkim budżet państwa, przestaje pełnić funkcję podstawowego aktu zarządzania finansami państwa" – czytamy w opracowaniu NIK.
Kontrolerzy wyliczyli, że na koniec 2022 r. wystąpiła rekordowa, wynosząca 302,6 mld zł, różnica pomiędzy długiem publicznym obliczanym według metodologii unijnej a ustalanym według zasad krajowych. Rząd wypychał wydatki m.in. do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 przy Banku Gospodarstwa Krajowego.
NIK dodaje, że "od trzech lat na niespotykaną dotychczas skalę prowadzone są działania naruszające podstawowe zasady budżetowe, w szczególności przejrzystości, jedności, jawności oraz roczności budżetu".
"Wpływają one na ograniczenie znaczenia budżetu państwa jako najważniejszego planu finansowego państwa. Działania te nie tylko wpływają na zaburzenie przejrzystości prezentowanych danych o finansach publicznych, ale również uniemożliwiają ich porównanie w kolejnych latach, a co najistotniejsze utrudniają kontrolę parlamentarną i społeczną nad gromadzeniem oraz wydatkowaniem środków publicznych" - czytamy w opracowaniu kontrolerów NIK.