Z kosmodromu Wostocznyj wystartowała rakieta Sojuz 2.1v, która wyniosła na orbitę łazik księżycowy Łuna-25. Start nastąpił w piątek 11 sierpnia o godzinie 2:11 czasu moskiewskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W godzinę po starcie górna część rakiety oddzieliła się od reszty, kierując w stronę Księżyca, jak poinformowała rosyjska agencja Roskosmos. W ten sposób Rosjanie po prawie pół wieku znowu biorą udział w kosmicznej rywalizacji. Ostatnią księżycową misję realizowało jeszcze ZSRR w 1976 roku. Podobnie jak amerykański program Artemis, Rosja celuje w biegun południowy, aby poszukiwać na nim wody.
Rosjanie pierwsi po wodę
Łuna-25 byłby wtedy pierwszym łazikiem, który zacznie badania tego regionu. Woda na księżycu może występować pod postacią lodu, a światowe agencje kosmiczne starają się ten fakt potwierdzić. Obecność wody zapewniłaby nie tylko prowiant dla przyszłych baz kosmicznych, ale pozwoliła też uzyskać takie surowce jak paliwo czy chłodziwo.
Pojazd jest wielkości niewielkiego samochodu, na Srebrnym Globie spędzi rok.
Łuna-25 ma wylądować na powierzchni Księżyca 21 sierpnia - zapowiedział szef Roskosmosu, Jurij Borisow w rozmowie z agencją Interfax. Wcześniej Roskosmos zapowiadał, że lądowanie będzie mieć miejsce 23 sierpnia.
– Teraz czekamy na 21. Mam nadzieję, że lądowanie na Księżycu będzie precyzyjne i miękkie – powiedział Borisow. Łazik ma dotrzeć na orbitę za pięć dni, po czym spędzi na niej prawie tydzień przed lądowaniem.
Jeśli im się powiedzie, będzie to niemal powtórka rekordów podboju kosmosu z 1959 i 1966 roku - najpierw łazik Łuna-2 pierwszy dotarł na powierzchnię Księżyca, a późniejszych latach Łuna-9 był pierwszym, który przeprowadził miękkie lądowanie na naszym naturalnym satelicie.
Europejska Agencja Kosmiczna miała uczestniczyć w tej misji, nim zerwała współpracę z Roskosmos po inwazji Rosji na Ukrainę. ESA miała dołączyć do łazika Łuna-25 swój system nawigacyjny PILOT i przetestować go w terenie.
Rosyjsko-Chińska współpraca
Rosja w swoim kosmicznym podboju współpracuje z Chinami, podpisując się pod ich programem CLEP. Interesują się basenem Aitkena, największym miejscem impaktu na globie. W 2019 misja Chang’e 4 wykryła w tej okolicy ogromne zasoby minerałów.
Chiny planują wysłać misję załogową do 2030 roku. Wizja międzynarodowej księżycowej bazy badawczej (ILRS), alternatywnej dla misji Artemis, zrodziła się ze współpracy Rosyjsko-Chińskiej. Obecnie do programu należą także Pakistan, Wenezuela, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Organizacja Współpracy Kosmicznej Azji i Pacyfiku. Zainteresowanie wykazuje również Malezja.
Kolejna, czwarta faza chińskiego podboju Księżyca rozpocznie się w 2024 roku, z kolejnym lądowaniem blisko bieguna południowego. Razem z Rosją konstruują łaziki księżycowe, monitoring odpadów kosmicznych, elektronikę i rozwój pojazdów kosmicznych. Przed podpisaniem umowy z Chinami, rosyjska agencja kosmiczna Roscosmosplanowała na 2037 konstrukcję bazy o nazwie "Lunny Poligon".
Międzynarodowy wyścig na Księżyc
Poprzednią próbę miękkiego lądowania łazika na biegunie południowym Srebrnego Globu przeprowadzały już Japonia i Indie. W 2022 roku japoński lądownik Hakuto-R rozbił się o powierzchnię Księżyca, podobnie porażkę poniósł w 2019 roku indyjski Chandrayaan-2.
Chandryaan-3 z lądownikiem Vikram jest już od kilku dni na orbicie Księżyca. Przeprowadzana jest teraz seria manewrów, która pozwoli mu w ciągu kilku tygodni wylądować na powierzchni. Indie korzystają z efektu Obertha, czyli używają studni grawitacyjnej i krótkich impulsów do przyśpieszania, stopniowo przybliżając pojazd do celu. Aby wylądować, również w ruch idą analogiczne prawa fizyki i manewry.
Mniej szczęścia w ostatnich dniach ma NASA. Niedawna inspekcja teksańskiej bazy firmy SpaceX zmusiła amerykańską agencję do przesunięcia daty potencjalnego załogowego lądowania na Księżycu.
Skąd to nagłe zainteresowanie Księżycem? Wyjaśniam tę sprawę w rozmowie z ekspertem, Jarosławem Juszkiewiczem.