Sos czosnkowy, który udaje, że jest staropolski i sztuczny miód, który udaje naturalny. Bosacka alarmuje.
Sos czosnkowy, który udaje, że jest staropolski i sztuczny miód, który udaje naturalny. Bosacka alarmuje. Fot. Pawel Wodzynski/East News/Katarzyna Bosacka/Facebook

Tym razem Katarzyna Bosacka wzięła na tapet sos czosnkowy. Z pozoru ekologiczny, staropolski. Samo zdrowie. Gorzej, gdy zajrzeć w skład, bo tam już nie znajdziemy nic, co staropolskie. Warto uważnie czytać etykiety, bo bardzo łatwo dać się nabić w butelkę.

REKLAMA

"Widzicie w sklepie taki 'pięknej urody' słoiczek wyglądający na babciny, naturalny, zdrowy, na pierwszy rzut oka przywołuje pozytywne wspomnienia. Do tego na opakowaniu napis 'staropolskie receptury' – no nic tylko zajadać i cieszyć, że dorwaliśmy taki 'naturalny' produkt" – zaczyna się wpis Katarzyny Bosackiej.

Dziennikarka i influencerka zajmująca się zdrowym żywieniem kolejny raz zwraca uwagę konsumentów na to, jak ważne jest sprawdzanie etykiet, a nie kupowanie wzrokiem.

Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.

"Niestety nie wszystko jest takie na jakie wygląda – nie dajcie się zwieźć tej szacie graficznej, sposobie pakowania czy kuszącym napisom" – dodała Bosacka. I zapytała, czy w staropolskiej recepturze do sosu czosnkowego dodawało się: 

  • suszony czosnek;
  • gumę guar;
  • gumę ksantanową;
  • konserwanty – sorbinian potasu i benzoesan sodu;
  • żółtko w proszku.
  • "Odpowiedź oczywiście znacie. Czytajcie etykiety i bądźcie świadomymi konsumentami!" – zaapelowała.

    Sztuczny miód

    Bosacka regularnie na swoich profilach w mediach społecznościowych przestrzega przed kupowaniem produktów, które tylko z wyglądu są "eko" lub "bio".

    "Kupiliście kiedyś coś takiego jak "miód sztuczny"? Ten produkt można znaleźć na półce obok prawdziwych miodów. Warto jednak wiedzieć, że nie ma nic wspólnego z wyrobem pszczół" – ostrzega dziennikarka. 

    W jego składzie znajduje się:

  • cukier,
  • woda,
  • syrop skrobiowy,
  • kwas cytrynowy,
  • aromat miodowy. 
  • Jak dodała, niektórzy producenci barwią też taki produkt karmelem. "Jak miód – to tylko prawdziwy. Pamiętajcie, że jest to produkt bezterminowy, czyli w zasadzie nigdy się nie psuje" – skwitowała.

    Tak nas "robią" w sklepach

    Wcześniej w INNPoland pisaliśmy o praktykach sprzedawców w czasach wysokiej inflacji. To downsizeing i shrinkflacja, czyli zmniejszane opakowań lub gramatury pod pozorem ich utrzymywania. De facto płacimy tyle samo lub więcej, ale za mniej.

    Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

    O sprawie również alarmowała Bosacka. W dobie szalejącej inflacji, część producentów daje nam mniej i daje nam złudzenie, że ceny nie rosną lub rosną nie tak znacznie.

    "Oto kilka nowych przykładów downsizingu/shrinkflacji (czyli zmniejszania przez producentów opakowań/zawartości produktów), które ostatnio od Was otrzymałam":

  • jogurt 165 g, wcześniej 180 g;
  • mąka 800 g, kiedyś 1 kg;
  • olej 900 ml, kiedyś 1 l;
  • mrożone maliny 300 g, kiedyś 450 g.
  • "Wygląda na to, że producenci mogą w tej kwestii spać spokojnie. Zdaniem UOKiK, mogą oni dowolnie zmieniać wielkość opakowań. Ważne, aby podawali obecną gramaturę. A radą dla konsumentów jest porównywanie cen i zwracanie uwagi na cenę za 1 kg/1 litr, a nie za konkretną sztukę czy dany produkt" – napisała dziennikarka.