Shrinkflacja i downsizeing w sklepach. Katarzyna Bosacka podaje przykłady. Nie dość, że inflacja drenuje nasze portfele, to jeszcze producenci zmniejszają zawartość swoich opakowań.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Downsizeing i shrinkflacja w sklepach. Katarzyna Bosacka ostrzega
Chodzi o zmniejszane opakowań lub gramatury, pod pozorem ich utrzymywania
De facto płacimy tyle samo lub więcej, za mniej
Dziennikarka zajmująca się tematyką zdrowej żywności Katarzyna Bosacka ostrzega na swoim Facebooku przed kolejnymi przykładami zmniejszania gramatury produktów. W dobie szalejącej inflacji, część producentów daje nam mniej i daje nam złudzenie, że ceny nie rosną lub rosną nie tak znacznie.
"Oto kilka nowych przykładów downsizingu/shrinkflacji (czyli zmniejszania przez producentów opakowań/zawartości produktów), które ostatnio od Was otrzymałam":
jogurt 165 g, wcześniej 180 g;
mąka 800 g, kiedyś 1 kg;
olej 900 ml, kiedyś 1 l;
mrożone maliny 300 g, kiedyś 450 g.
Do tego, jak dodała Bosacka, dziwne rzeczy dzieją się też z czekoladami. "Na pierwszy rzut oka o takiej samej wielkości, jednak jedna waży 90 g, druga 100 g (a są i takie, które mają zaledwie 80 g)".
"Wygląda na to, że producenci mogą w tej kwestii spać spokojnie. Zdaniem UOKiK mogą oni dowolnie zmieniać wielkość opakowań. Ważne aby podawali obecną gramaturę. A radą dla konsumentów jest porównywanie cen i zwracanie uwagi na cenę za 1 kg/1 litr, a nie za konkretną sztukę czy dany produkt" – czytamy we wpisie.
Co zatem radzi Bosacka? "Czujność, czujność i jeszcze raz czujność! Bo zmniejszonych produktów jest na rynku coraz więcej".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
7000 złotych miesięcznie? W kwocie brutto to średnia krajowa. Oczywiście są osoby, które zarabiają dużo więcej, i takie, które zarabiają dużo mniej. Dane GUS pokazują tylko pewien stan wynagrodzeń w Polsce. Dokładna kwota za styczeń to 6 883,96 zł.
Gdy przyjrzeć się nieco bardziej szczegółowo na zarobki i wydatki Polek i Polaków, okaże się, że dla wielu to, co zarabiają w miesiąc, wystarcza tylko na opłacenie podstawowychwydatków, jak rachunki i jedzenie. O oszczędzaniu, czy kupowaniu czegoś dla siebie nie ma mowy.
Najnowsze badanie NielsenIQ, cytowane przez wiadomoscihandlowe.pl pokazuje, iż blisko 60 proc. polskich konsumentów uważa, że jest obecnie w gorszej kondycji finansowej niż rok temu. Tyle samo przyznaje, że ma pieniądze tylko na jedzenie, opłacenie rachunków i zaspokojenie podstawowych potrzeb.
Ci, którzy mają problemy finansowe winą za nie obarczają przede wszystkim rosnące koszty utrzymania (79 proc.), pandemię COVID-19 i jej następstwa (35 proc.) oraz ogólne spowolnienie gospodarcze (25 proc.).
Co więcej, dla badanych najbliższa przyszłość nie rysuje się w kolorowych barwach. Co trzecia osoba (34 proc.) uważa, że spowolnienie gospodarcze potrwa jeszcze 7-12 miesięcy.