logo
Polska przyjęła 1,4 mln ukraińskich uchodźców WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Reklama.

Przyjęliśmy pod swój dach 1,4 miliona Ukraińców, wydając na ich utrzymanie miliardy złotych. Ekonomista Rafał Mundry opublikował w sieci dane uzyskane ze wszystkich regionów w Polsce.

Okazuje się, że na zakwaterowanie i wyżywienie uchodźców z Ukrainy wydaliśmy do tej pory blisko 3,6 mld zł.

Mundry pokazał kwoty, jakie w poszczególnych województwach Polski wydano na zakwaterowanie i utrzymanie Ukraińców. Chodzi oczywiście o osoby, które znalazły u nas schronienie po rosyjskim ataku na naszych sąsiadów w lutym 2022 r. Dane uzyskane od wojewodów opublikował na swoim profilu na Twitterze.

Wynika z nich, że najwięcej wydano na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Śląsku.

Dziennik "Fakt" przypomina, że świadczenie w wysokości 40 zł na dzień jest przyznawane na podstawie wniosków za okres faktycznego zapewniania, na własny koszt, zakwaterowania i wyżywienia ukraińskim uchodźcom. Wnioski składa się w gminie, która ma miesiąc na ich rozpatrzenie.

Od 1 marca uchodźcy z Ukrainy muszą dopłacać do zakwaterowania i wyżywienia w Polsce. Współpłacą ci, których pobyt w naszym kraju przekroczył 4 miesiące. Pokrywają 50 proc. kosztów pomocy – nie więcej jednak niż 40 zł za osobę dziennie.

Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.

A ci uchodźcy, którzy mieszkają u nas powyżej 180 dni, muszą ponosić 75 proc. kosztów utrzymania, nie więcej jednak niż 60 zł za osobę dziennie. Nie płacą jednak wszyscy, z tego obowiązku zwolnieni są ci, którzy są trudnej sytuacji, nie są w stanie podjąć pracy.

Mowa przede wszystkim o osobach niepełnosprawnych i ich opiekunach, dzieciach, osobach w wieku emerytalnym, kobietach w ciąży i osobach wychowujących dziecko do 12. miesiąca życia. Do grupy, od której nie wymagamy współpłacenia, zalicza się też opiekunów co najmniej trojga dzieci.

Ukraińcy i polskie emerytury

Ostatnio sporo kontrowersji wzbudza kwestia emerytur, jakie Ukraińcy mogą uzyskać z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, polsko-ukraińskie i polsko-białoruskie umowy w zakresie świadczenia emerytur z ZUS dla cudzoziemców są bardzo niekorzystne dla naszego systemu.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Pracownikom ze Wschodu wystarczy bowiem opłacenie jednej składki miesięcznej, by załapać się na minimalną emeryturę. To daje pole do nadużyć.

Jak podaje "Rzeczpospolita", w internecie krążą porady dla Ukraińców, jak szybko uzyskać, praktycznie po tygodniu pracy w naszym kraju, polską emeryturę minimalną. Brzmi absurdalnie, ale polskie prawo rzeczywiście daje taką możliwość pracownikom zza wschodniej granicy.

– Nie ma minimalnego okresu – wystarczy "jedna składka". Zatem jeśli ktoś pracował w Polsce i w Ukrainie, może otrzymywać dwie emerytury lub renty – od ZUS oraz z ukraińskiej instytucji ubezpieczeniowej. Musi jednak spełnić warunki do przyznania tych świadczeń, które są określone w przepisach obowiązujących w Polsce oraz w Ukrainie. W Polsce przepisy są liberalne i po jednej składce wypłacane są świadczenia – wyjaśniał w rozmowie z "Rz" dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.

Kwoty nie są wysokie

Jak wyjaśnia dziennik, jeśli jakiś Białorusin czy Ukrainiec, który pracował u siebie, ale przyjechał do Polski i jest w wieku emerytalnym (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), może spodziewać się, że polski ZUS dopłaci różnicę z jego emerytury do emerytury minimalnej w Polsce (od marca tego roku wynosi 1588 zł brutto).

"Różnica jest znaczna, bo w 2021 r. minimalna emerytura w Ukrainie wynosiła zaledwie 1854 hrywny, a więc 283 złote, średnia ok. 500 zł" – czytamy.

W "Rzeczpospolitej" czytamy, że w ciągu sześciu lat kwoty z ZUS wydane tylko na renty dla obywateli Ukrainy wzrosły ze 120 tys. w 2017 r. do 1,2 mln zł w ubiegłym roku.