Google wprowadza w swojej wyszukiwarce nowe funkcje oparte o sztuczną inteligencję. To odpowiedź na to, co oferuje Bing Microsoftu. Podstawowe założenie? Budowanie wiarygodności i przeciwdziałanie fake news.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Google rozwija przeglądarkę Chrome o funkcje z AI.
Ich usługi mają odróżniać się nastawieniem na wiarygodność treści.
Wyszukiwarka będzie proponować różne źródła na interesujące nas tematy.
Będzie możliwe pogłębianie każdego wyszukiwania.
Trzeba to powiedzieć wprost: Google w technologicznym wyścigu związanym z wykorzystaniem sztucznej inteligencji zostało trochę w tyle. Nowy Bard sprawia wrażenie słabszego kuzyna ChatGPT, a posiadanie mocnego AI staje się konieczne dla technologicznych gigantów.
Nawet Apple, choć milczało na ten temat, przymierza się do takiego produktu. Nic dziwnego, że podczas swojej prezentacji w 2023 roku Google większość tematów poświęcono właśnie sztucznej inteligencji. W tym jej użyciu w przeglądarce Chrome.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Kliknij TUTAJ.
Jak Google użyje AI
Wcześniej takie funkcje wprowadziła Opera z Arią i Microsoft ze swoją wyszukiwarką Bing. Początkowo była to opcja dla wybranych, ale niedługo potem Microsoft zintegrował swoją wyszukiwarkę z GPT-4, czyli tym samym modelem, na którym bazuje ChatGPT. Bing za sprawą AI zaczął zyskiwać na popularności, a Google zaczęło tracić, a jego Bard zaliczył mało udany debiut, myląc się na prostym pytaniu.
Wiosną tego roku prezes Microsoftu Satya Nadella, ogłosił, że instalacje aplikacji Bing wzrosły czterokrotnie od momentu uruchomienia produktu opartego na AI. Dokładnych liczb nie podał, bo przecież w skali globalnej to Google pozostaje liderem z ponad 90-procentowym udziałem w rynku. Firma analityczna StatCounter zaznacza jednak, że udziały w globalnym rynku wyszukiwarek dla Binga to zaledwie 3 proc.
Prezes Microsoftu powiedział przecież wprost, że każdy procent zdobytego udziału w rynku to dwa miliardy dolarów, jakie wyszukiwarka zarobi z reklam. I dlatego Google nie mogło zignorować strzałów ostrzegawczych, które wysyłał im rynek.
Takim była np. informacja, że Samsung może w swoich urządzeniach mobilnych instalować aplikację Bing zamiast Chrome. Koreańczycy finalnie zrezygnowali z takich planów.
– Ale to był dla Google alarm, że musi zmieniać wyszukiwarkę i dotychczasowe aktualizacje nie są wystarczające. Jest ona powszechna, używa jej ponad miliard ludzi, ale jest czymś, co dobrze znamy i wydaje się, że niczym już nie zaskoczy – diagnozuje Marcin Stypuła z Semcore.pl. To agencja zajmująca się wsparciem firm w cyfrowym marketingu i pozycjonowaniu stron internetowych.
Google stawia na walkę z fake news
– Kiedy szukasz czegoś nowego lub szukasz wyjaśnienia pojęcia, możesz natknąć się na termin, którego nie rozumiesz lub po prostu chcesz uzyskać więcej informacji. Aby to ułatwić, wkrótce wprowadzimy ulepszenia naszych odpowiedzi generowanych przez sztuczną inteligencję na różne tematy lub pytania związane z nauką, ekonomią, historią i nie tylko – podało właśnie Google, a w praktyce wyglądać to ma tak, że użytkownik najedzie kursorem na dane słowo i wyświetli się jego definicja i ilustracje.
Jak to działa, pokazano na blogu Google. Gdy wynik wyszukiwania podsuwa informacje zawierające słowo "proton", jest ono (po najechaniu kursorem) wyjaśniane.
– Wynika z nich, że Google stawia na proponowanie większych, bardziej rozbudowanych i wiarygodnych treści. Problem w tym, że użytkownik często szuka, krótkich odpowiedzi na konkretne pytanie: ile? Jak? Kiedy? Z planów wynika jednak, że ci "leniwi" dostaną to co chcą, a ci szukający pogłębionych odpowiedzi nie będą musieli sami się do nich dokopywać – komentuje Marcin Stypuła z Semcore.
Tu właśnie ma wkroczyć AI. Google chce, aby sztuczna inteligencja, w obszernych artykułach, wyszukiwała odpowiedzi na zadane pytania i je uwypuklała.
Halucynacje AI
To akurat ważne nie tylko ze względu na szybkość, trafność wyszukiwania, ale też wiarygodność. Przecież po pierwszym zachwycie nad ChatGPT przyszedł czas na refleksję. Kiedy zaczęto analizować odpowiedzi udzielane przez AI, okazało się, że sztuczna inteligencja myli się, a niekiedy też zmyśla. Określono takie zachowanie "halucynacjami".
Badanie grupy internetowej NewsGuard właśnie wskazało, że ChatGPT-4 firmy OpenAI i chatbot Bard Google kiepsko sobie radzą z weryfikacją teorii spiskowych. W bardzo wielu przypadkach, kiedy AI musi przygotować informacje na jakiś temat, a ma podsunięte nieprawdziwe informacje, to z nich korzysta.
Nawet bez badań widać, że korzystanie bez zastanowienia z AI może doprowadzić do problemów, w tym finansowych. W ten sposób stał się niesławny pewien prawnik, który w sądzie przedstawił fałszywe, wygenerowane przez ChatGPT dowody.
Czytaj także:
Nowości w Chrome
Podobne funkcje wcześniej wprowadziła Aria z przeglądarki Opera. Wystarczy w niej zaznaczyć interesujący nas tekst i pojawiają się sugestie promtów dla AI, do rozwinięcia tematu, jego skrótowego wyjaśnienia albo przetłumaczenia na inny język.
W Chrome w końcu pojawiły się podobne ulepszenia, w tym kilka które weszło w życie niedawno. I tak aplikacja Chrome sugeruje dodatkowe wyszukiwania związane z aktualnie przeglądaną stroną. Czyli jeżeli ktoś akurat czyta o Krakowie, to aplikacja może zaproponować sprawdzenie informacji o miejscowych zabytkach.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Użytkownicy Androida mogą teraz przeglądać tematy związane z najpopularniejszymi wyszukiwaniami, które wyświetlają się automatycznie. Jakiś czas temu dodano także funkcję "About this page" (O tej stronie) – to podanie informacji o stronie (a także o źródłach z których czerpie informacje), aby użytkownik mógł sprawdzić jej wiarygodność.
Inna funkcja to "Perspektywy", gdy po wpisaniu frazy dotyczącej danego wydarzenia Google proponuje zasób artykułów prasowych z różnych źródeł na ten temat. Po to, żeby poznać różne oceny zdarzenia.
– Wyszukiwarkę Google trzeba było rozruszać. Nawet jeśli wprowadzone zmiany są z natury kosmetyczne, to jednak pokazują odbiorcom jedno. "Hej, ciągle dla was działamy i chcemy się rozwijać". Dla firmy technologicznej nie ma bowiem w kwestii wizerunkowej gorszej rzeczy od tego, aby w opinii publicznej ukuto tezę, że nie chce się rozwijać – ocenia Marcin Stypuła z agencji Semcore.pl.