W środę 23 sierpnia 2023 roku byliśmy świadkami historii, gdy Indie jako czwarty kraj w historii wylądowały na Księżycu. To nie jest koniec ich misji. Po naładowaniu baterii w trasę wyrusza łazik Pragyan.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kilkadziesiąt godzin ładowania paneli słonecznych i już rusza do pracy, stawiając mały krok dla łazika, a duży dla swojego kraju. Pragyan oficjalnie zjechał już na księżycowy regolit. Ledwo 26-kilogramowa maszyna spędzi na naszym satelicie 14 ziemskich dni.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Kliknij TUTAJ.
Co robi łazik Pragyan?
Informację podała Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych. Pojazd stawia w imieniu Indii kroki na Księżycu. Są one bardzo ważne, bo w ten sposób łazik udowodni, że jego kraj potrafi równie sprawnie się poruszać po Srebrnym Globie, jak na nim lądować.
Powierzchni jest nierówna i dane zdobyte podczas poruszania się po biegunie południowym przysłużą się przyszłym misjom księżycowym. W tym regionie, gdzie mocarstwa upatrują się zasobów w postaci lodu i helu-3, planowane jest założenie samowystarczalnych baz.
Pragyan przysłuży się światu także badaniem regolitu (warstwy skały i pyłu na powierzchni Księżyca) pod kątem składu chemicznego i obecności konkretnych substancji. Jego "nosem" będą dwa spektrometry: LIBS oraz rentgenowski APXS, który sprawdzi pył na obecność magnezu, glinu, krzemu, potasu oraz wapnia.
Misja łazika potrwa 14 dni ziemskich, czyli jedną księżycową dobę. Na tyle wystarczą jego baterie słoneczne, nim zapadną głębokie ciemności i gwałtownie spadnie temperatura, co będzie końcem zadania misji Chandrayaan-3.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Wielki sukces Indii
23 sierpnia Indie wylądowały miękko na Księżycu. Relacja na żywo przyciągnęła przed ekrany monitorów, telefonów i telewizorów ponad 8 milionów widzów. Byłem wśród nich i podziwiałem precyzję manewrów podczas podchodzenia do lądowania. Indie pokazały, że niskim kosztem (75 milionów dolarów, podczas gdy NASA płaci 300-400 za misje) potrafią nie dość, że dotrzeć na Księżyc to jeszcze przeprowadzić skomplikowaną i imponującą kontrolę lądownika bez żadnych zakłóceń czy opóźnień.
Ich sukces jest tym bardziej znamienity, gdyż kilka dni przed tym wydarzeniem o naszego satelitę sondę Łuna-25 rozbili Rosjanie. Jej lot miał przywrócić pozycję Rosji w kosmicznym wyścigu, a tylko podkreślił, że ten kraj rozwalił najwięcej obiektów na Księżycu.
Niestety, gdy miną dwa tygodnie, do rosnącej liczby szczątków dołączy też Pragyan.
Indie czwartym krajem na Księżycu
– Trudno sobie wyobrazić lepsze otoczenie medialno-propagandowe, niż to, że lądowanie indyjskiej sondy odbywa się kilka dni po tym, kiedy Łuna-25 rozbiła się spektakularnie o powierzchnię Księżyca. To pierwszy kraj, który umieścił łazik na biegunie południowym Księżyca. Czapki z głów – komentuje Jarosław Juszkiewicz, dziennikarz naukowy związany z Planetarium Śląskim w Chorzowie, znany też jako lektor nawigacji Google.
Czytaj także:
Chandryaan-3 dotarł na Księżyc po ponad miesiącu. Wystartował 14 lipca 2023 roku. Dla porównania, słynny Apollo 11 dotarł na Księżyc w 4 dni. Dlaczego zatem z obecną technologią potrwało to aż tyle?
Indyjska agencja kosmiczna, ISRO, zrobiła to taniej, oferując konkurencyjną efektywność w stosunku do niskich kosztów. Misja z numerem trzecim kosztowała Indie 75 milionów dolarów, co jest bardzo niskim wynikiem. To w końcu mniej niż wynoszą, np. budżety kinowych przebojów.