Pracownicy Poczty Polskiej zapowiedzieli, że na trzy dni przed wyborami parlamentarnymi będą strajkować. Mają zaledwie trzy postulaty, których jak mówią, rząd nie był w stanie spełnić od 2015 roku. Decyzja o proteście narastała w nich od dwóch lat, ponieważ tyle trwały mediacje z negocjatorem. W rozmowie z INNPoland podkreślają, że nadal mają nadzieje na refleksję prezesów spółki.
Reklama.
Reklama.
Po protestach nauczycieli przyszedł czas na listonoszy i pracowników Poczty Polskiej. To kolejna niezadowolona grupa zawodowa, która zapowiada skoordynowany i ogólnopolski strajk. Działacze z Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty powoli tracą cierpliwość, ale nie nadzieję.
Tak samo, jak Związkowa Alternatywa na czele z Piotrem Szumlewiczem, który tylko z INNPoland podzielił się planami zorganizowania strajku generalnego, domagając się podwyżki płac o 50 proc. Zapowiada, że on i jego związek nie są zainteresowani dwugodzinną "pikietą", a konkretnym i zauważalnym działaniem.
To najbardziej konkretna zapowiedź pracowników Poczty Polskiej. Grupa ta jest zdeterminowana i rozpoczęła właśnie ogólnopolską kampanię informacyjną, która w konsekwencji ma doprowadzić do rozlanego po całej Polsce strajku generalnego. Potwierdza to w rozmowie z INNPoland Piotr Szumlewicz.
Z kolei, jak dowiedzieliśmy się, WZZPP podjął już rozmowy negocjacyjne z innymi związkami, w tym z Solidarnością i uzgodnił konkretny harmonogram spotkań dwustronnych. Prezes związku podkreślał to wielokrotnie w rozmowie z nami.
Poczta Polska strajkuje - jakie mają postulaty
Z oczywistych względów na pierwszym planie jest podwyżka wynagrodzeń. Płace w Poczcie Polskiej plasują się znacznie poniżej płac w sektorze prywatnym, który skutecznie wypiera usługi państwowej spółki.
Dziś pensja zwykłego listonosza, niezależnie od miasta, wynosi średnio 3490 złotych brutto, bez dodatku w wysokości 360 złotych. Wobec tego na konto pracownika wpływa łącznie 3850 złotych brutto. Z kolei pracownik sortowni przesyłek, który wykonuje ciężką pracę fizyczną otrzymuje miesięcznie maksymalnie 4360 złotych brutto. Te liczby mówią same za siebie.
Czytaj także:
Rozmawialiśmy także z Piotrem Moniuszko, przewodniczącym Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty. Interesują nas przede wszystkim postulaty związkowców, ale też data zaplanowanego strajku, który zgodnie z planem ma się rozpocząć 11 października 2023 roku. Planowo potrwa dwie godziny: od 8 do 10.
Strajk przed wyborami i utrudnianie negocjacji
Strajk pracowników Poczty Polskiej ma odbyć się dokładnie na trzy dni przed wyborami, co interesujące, data ta nie była celowo zaplanowana – o czym w dalszej części rozmowy zapewniał nas Przewodniczący. Związkowcy zgodnie twierdzą, że negocjacje i pokojowe rozmowy trwały już dwa lata.
Było to efektem "celowego utrudniania pracownikom dostępu do informacji" oraz "odwlekania odpowiedzi na wszystkie wnioski i pisma". Takie działania Poczty Polskiej doprowadziły strajkujących do podjęcia decyzji o strajku.
Odpowiadając na pytania INNPoland, związkowcy przypominają, że data wyborów została ogłoszona miesiąc temu, a ich rozmowy trwają już dwa lata, więc – jak podkreślają - "nie mogli celowo zaplanować swoich działać i skalkulować ich pod wyborczy kalendarz".
Poczta Polska oczekuje, ale nie reaguje
Poczta Polska nie reaguje na apele, prośby i groźby pracowników należących do związków zawodowych. Ma za to oczekiwania. Pracodawca pokłada nadzieję w tym, że pacyfikując strajk nagminnym brakiem reakcji na postulaty strajkujących, niejako zmusi ich do rezygnacji ze strajku i tym bardziej wygaszenia sporu. Co o tym sądzą związkowcy? W rozmowie z nami byli pewni siebie i wyartykułowali swoje oczekiwania.
Związkowcy i pracownicy zapewniają, że wciąż wierzą w rokowania dwustronnych rozmów. W rozmowie z nami bardzo ważyli słowa i podkreślali, że strajku można unikać, ale jedynie wówczas, gdy pracodawca potraktuje ich postulaty poważnie i będzie w stanie negocjować. W chwili obecnej nie wycofują się ze swoich postulatów i potwierdzają, że 11 października przerwą wykonywanie pracy na dwie godziny, realizując tym samym założenia strajkowe.
My chcemy iść drogą oficjalną, czyli spór zbiorowy domagając się 50 proc. podwyżki wynagrodzenia, a jeżeli pracodawca tego nie spełni, to rozpisujemy referendum strajkowe i ogłaszamy strajk powszechny - bezterminowy. Niestety w spółkach skarbu państwa, są te duże centrale związkowe, które istnieją tam po 30 lat i one generalnie mało robią i jak się zbliżają jakieś wybory, nie tylko te parlamentarne, to one starają się pokazać, że po coś w ogóle są (...) My dążymy do strajku bezterminowego, to znaczy przechodzimy procedurę i po prostu robimy referendum strajkowe i zakład staje. To jest też test dla tych wszystkich innych związków. Jeśli na serio chcieliście protestować, to proszę bardzo!
Piotr Szumlewicz
Związkowa Alternatywa
Prowadzimy obecnie kampanię, żeby ludzie do nas przystępowali. Chcemy, by nas było 3 500 lub nawet 8 500 i wtedy jak zrobimy walne zgromadzenie, to w perspektywie trzech tygodni, od razu wchodzimy w spór zbiorowy, domagając się 50 proc. podwyżki płac. My chcemy przejść do procedury strajku bezterminowego.
Piotr Szumlewicz
Związkowa Alternatywa
Powodem naszego strajku jest to, że pracodawca nie skłania się w jakikolwiek sposób do realizacji złożonych przez nas postulatów. Są tylko trzy (postulaty - przyp. red.), to wzrost wynagrodzeń - my oczekujemy wzrostu o 800 złotych. Drugi jest taki, żeby wynagrodzenia zasadnicze pracowników Poczty Polskiej były na poziomie równym płacy minimalnej, bo w chwili obecnej ponad 50 proc. pracowników ma wynagrodzenia zasadnicze poniżej tego pułapu. Trzeci postulat jest taki, że chcemy aby co roku do 31 marca, w ramach waloryzacji wynagrodzeń, były one podnoszone o wskaźnik inflacji.
Piotr Moniuszko
przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty
My cały czas żywimy nadzieję, że tutaj uda się do tego stołu usiąść z udziałem mediatora i jednak jakiś trudny kompromis wypracować. To nie będą łatwe rozmowy, łatwe decyzje przez jedną i drugą stronę do podjęcia, ale jest to możliwe. Tylko potrzeba troszeczkę dobrej woli. Póki co, tej dobrej woli po stronie pracodawcy nie ma w ogóle. W czerwcu zakończyliśmy spór zbiorowy na etapie protokołu rozbieżności. Później był wniosek do ministerstwa by to wyznaczyło negocjatora do prowadzenia rozmów. Spotkanie z nim odbyło się dopiero 29 sierpnia 2023 roku i już wtedy wyczuliśmy z ich strony, że po prostu nie są w stanie nic z tym zrobić. W związku z tym, zgodnie z ustawą - z przykrością - uznaliśmy, iż wyznaczymy tę datę. Zrobiliśmy to tak aby dwie strony mogły wszystko przemyśleć i dać sobie jeszcze czas na to aby usiąść i porozmawiać.
Piotr Moniuszko
przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty