– My czegoś takiego nigdy nie puścimy! – zapowiada pracownica jednego z warszawskich kin studyjnych. Przed każdą projekcją filmu "Zielona granica" w kinach studyjnych w Polsce zostanie wyemitowany "specjalny spot." Policzyliśmy, ile może kosztować operacja specjalna emisji "specjalnego spotu".
Reklama.
Reklama.
Wczoraj w Warszawie odbyła się premiera długo wyczekiwanej produkcji Agnieszki Holland. Mowa o obrazie "Zielona granica", który opowiada o kryzysie migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy.
Film już przed premierą był szeroko krytykowany przez polityków PiS, Suwerennej Polski, Republikanów i Konfederacji. Inną opinię na jego temat mieli politycy opozycji, którzy oceniali film jako obiektywne przedstawienie migracyjnego kryzysu.
Czytaj także:
Tyle może kosztować emisja "specjalnego spotu" MSWiA
Cena emisji reklamy w kinie waha się w zależności od wielu czynników. Do tych najważniejszych można zaliczyć: czas trwania reklamy, miejsce jej emisji w bloku reklamowym i seans, przed którym zostanie zaprezentowana.
Dzięki temu, że znamy dokładną liczbę kin studyjnych, które zrzesza Stowarzyszenie Kin Studyjnych, na którego czele stoi Marlena Gabryszewska, możemy oszacować – przyjmując założenia, które przedstawił nam nasz rozmówca – ile resort mógł wydać na taką formę "reklamy". Liczba kin jest stała, to 230 placówek.
Średnio w większym (posługujemy się przykładem repertuaru Kina Muranów w Warszawie) codziennie zaplanowane są 4 projekcje. W mniejszym, np. w Częstochowie film będzie wyświetlany raz dziennie.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Przyjmijmy zatem, że średnia liczba seansów dziennie w Polsce to dwie projekcje. Otrzymujemy 460 seansów dziennie w 230 kinach. Liczba ta pomnożona przez 1000 złotych daje nam wynik 460 000 złotych dziennie. Tygodniowo, to już 3 220 000 złotych. Do wyborów zostały dokładnie 3 tygodnie i gdyby wierzyć słowom wiceministra MSWiA, że reklama będzie emitowana przed tak długi okres czasu, to na jej projekcje rząd musiałby wydać co najmniej 9 660 000 złotych
"O niczym nie wiemy, czegoś takiego nie puścimy"
Wraz z napływającymi do nas nowymi informacjami o "specjalnym spocie" MSWiA, postanowiliśmy zapytać właścicieli małych kin studyjnych w różnych miastach w Polsce o to co i czy w ogóle wiedzą coś na temat reklamy przed filmem "Zielona granica"
"Znam temat i nie u nas nie ma zgody, my czegoś takiego nigdy nie puścimy. Ministerstwo nie może nam nic narzucić. Nikt z ministerstwa się z nami nie kontaktował i mamy zewnętrznego brokera. Wszystkie reklamy przechodzą przez niego plus dodatkowo, mamy weryfikację, więc jeżeli my odmówimy, to nie puszczamy tego" – mówi osoba odpowiedzialna za funkcjonowanie jednego z warszawskich kin.
Udało nam się porozmawiać też z innymi kinami, które wg MSWiA będą zobowiązane pokazać rządową reklamę.
Pracownik Kina Luna na nasze pytanie o to, czy gdyby się okazało, że rządowy spot jest jednak w dostarczonym bloku, to i tak będzie wyemitowany.
Dodzwoniliśmy się również do Kina Żeglarz w Jastarni. Rozmawialiśmy z panią Patrycją, która przyznała, że o sprawie wie z doniesień medialnych i od nas. Nie chciała w żaden sposób odnieść się do zadawanych przez nas pytań i ograniczyła swoją wypowiedź do krótkiego komunikatu.
"Specjalny spot" PiS i MSWiA przed filmem Zielona Granica
Wiceminister Błażej Poboży na zorganizowanej dziś konferencji prasowej postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na temat "Zielonej granicy." Nazwał obraz "obrzydliwym paszkwilem" pomimo, że filmu nie widział.
MSWiA poszło o krok dalej, ponieważ oprócz recenzji filmu, którego pracownicy ministerstwa nie widzieli, zdążyli go ocenić i wykupić czas reklamowy w kinach studyjnych. Wszystko po to by wyemitować tzw. "specjalny spot".
Na pytania dziennikarzy o to co przedstawia spot reklamowy, którego emisja została opłacona z rządowych pieniędzy, wiceminister odpowiedział krótko.
Minister Błażej Poboży wprost stwierdził, że wspomniany spot będzie emitowany przed każdą projekcją filmu "Zielona granica" w kinach studyjnych w całej Polsce".
Jedyną sposobnością na nawiązanie tak szerokiej współpracy jest wykupienie czasu reklamowego bezpośrednio u brokera (nie wszystkie kina korzystają z takiego pośrednika – przyp. red.) lub bezpośrednio w Stowarzyszeniu kin studyjnych. Klaudia Kowalczyk, reporterka Radia Nowy Świat sugeruje, że "mogło dojść na tym szczeblu do porozumienia"
Ustaliliśmy, że zdecydowana większość z kin studyjnych, czyli niezależnych od wielkich korporacji i komercyjnych sieci, należy do tzw. Sieci kin studyjnych, ta dziś zrzesza 230 podmiotów w całej Polski. Sieć ta należy do Stowarzyszenia Kin Studyjnych, na którego czele stoi prezeska Marlena Gabryszewska.
Nawiązaliśmy próbę kontaktu z Marleną Gabryszewską, celem zadania pytań dotyczących możliwej współpracy z rządem. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W przypadku "Zielonej granicy" mówimy o wysokiej jakości filmie, który zdobył nagrodę w Wenecji. Takie seanse wyceniane są najwyżej, a do tego dorzućmy jeszcze medialne zainteresowanie obrazem połączone z udaną promocją. Według mnie, gdy minister mówił o kinach studyjnych, a siedzę w branży 15 lat, to minimum 1000 złotych za jednorazową projekcję przed jednym seansem w jednym kinie.
Producent telewizyjny
producent telewizyjny
My sami nie zbieramy reklam. Nie chodzimy po mieście i ich nie zbieramy, ale współpracujemy z brokerem reklamowym. Ja tego nie znam, ja się tym nie zajmuję i nie wiem, czy spot się pojawi.
Pracownik Kina Luna w Warszawie
praownik działu PR i Marketing
Jeśli ten spot jest dostarczony przez brokera, to jesteśmy zobowiązani go wyemitować pod warunkiem, że nie obraża on jakiś tam innych uczuć i ludzi
Pracownik Kina Luna w Warszawie
praownik działu PR i Marketing
My należymy do Sieci kin studyjnych i przyznam, że dopiero się o jakimś spocie dowiedziałam. Zanim nie poznam stanowiska sieci, nie będę się na ten temat wypowiadała.
Patrycja
współwłaścicielka kina Żeglarz w Jastarni
Długo szukałem odpowiedniego słowa, którym mógłbym opisać ten obraz. Myślę, że najlepszym słowem, które pozwala opisać ten film to obrzydliwy paszkwil.