Film "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland wywołał skraje emocje wśród polityków Zjednoczonej Prawicy. To oni nadal prześcigają się w komentowaniu twórczości uznanej polskiej reżyserki. Fragmenty obrazu stały się też integralną częścią kampanii wyborczej PiS, a to mogło przełożyć się na pełne sale kinowe już od dnia premiery.
Reklama.
Reklama.
Według oficjalnych danych i statystyk udostępnianych przez kina "Zielona Granica" zaliczyła najlepszy weekend otwarcia w 2023 roku z polskich premier na wielkim ekranie. Film w weekend otwarcia zdążyło obejrzeć ponad 137 tysięcy osób.
Ile zarobił już film "Zielona granica" Agnieszki Holland
Obraz zaliczył najlepszy weekend otwarcia w tym roku, choć daleko mu do wyniku "Kleru" Wojciecha Smarzowskiego, który obejrzało 935 tysięcy widzów. Ten drugi jednak wyświetlany był przed pandemią koronawirusa, która zmieniła nawyki Polaków, sprawiając, że do kin chodzimy rzadziej.
Według szacunków Tomasza Bobusia krytyka filmowego, do kin na "Zieloną granicę" może wybrać się nawet około 1,5 mln. Polaków. Taki wynik jest gwarantem tego, że film z pewnością na siebie zarobi, nawet pomiędzy 23 a 26 milionów złotych.
Polityczna reklama dźwignią handlu
Film Agnieszki Holland jest codziennie komentowany i stawiany w negatywnym świetle przez polityków polskiej prawicy, którzy nawet nie pofatygowali się, by go obejrzeć. Sam prezydent Andrzej Duda dumnie twierdzi, że "nie widział, ale ocenia i na film się nie wybiera".
Zwróćmy uwagę, że emitowanie fragmentów obrazu na antenie TVP sprawia, że informacja o dziele Holland dociera również do oddanego partii elektoratu PiS. Osoby te często, w przeciwieństwie do polityków, na których głosują, udają się do kina, by albo utwierdzić się we własnych przekonaniach, albo skonfrontować je z tym, co zobaczą w kinie.
Kto i ile zarobi na filmie Agnieszki Holland
O ile obraz jest bardzo chętnie komentowany przez polityków Zjednoczonej Prawicy, o tyle krytycy i znawcy kina pytani o hipotetyczny wynik finansowy "Zielonej granicy", niechętnie dokonują pogłębionej analizy.
Skontaktowałem się z Tomaszem Łysakowskim – producentem filmowym, który "nie chciał wróżyć z fusów", ale w rozmowie z mną wspomniał o ważnych czynnikach, które wpływają na sukces finansowy ekipy filmowej. Zwrócił uwagę na fakt, że aby wskazać palcem osobę, która na konkretnym filmie zarobi najwięcej, należy znać konkretne zapisy w umowach pomiędzy producentami, "chodzi o to, by wiedzieć, kto ma ile procent udziałów". Jego zdaniem najważniejsze są koszty produkcji, a te w przypadku takich filmów są ogromne i sięgają nawet kilkudziesięciu milionów złotych.
Czytaj także:
Do rozmowy o liczbach namówiłem Łukasza Muszyńskiego, zastępcę redaktora naczelnego portalu Filmweb. Krytyk zwraca uwagę na to, że budżet filmu Holland nie jest powszechnie znany, ale jego zdaniem nie należy do największych.
Znawca kina podkreśla też, że twórcy obrazu zrealizowali wszystkie zdjęcia w nieco ponad trzy tygodnie, a okres przygotowawczy nie był stosunkowo długi.
- Sami twórcy filmu podkreślają, że ten budżet był jednak okrojony. Krótki okres zdjęciowy, bo zaledwie 24 dni. Jeżeli zaś chodzi o łączny wynik frekwencyjny, to myślę, że ten drugi weekend da nam dużą podpowiedź, jaki ten film ostatecznie może wykręcić wynik w polskich kinach. W pierwszy weekend mieliśmy 137 tysięcy i tu jak chwalą się dystrybutorzy, jest to najlepsze otwarcie polskiego filmu w 2023 roku.
Decydujący weekend i Dzień Kina w Polsce
Muszyński w rozmowie z nami podkreślił, że najbliższy weekend pokaże prawdziwe zainteresowanie filmem "Zielona granica". W sobotę 30 września 2023 roku przypada Dzień Kina w Polsce i w związku z tym wiele multipleksów oraz kin studyjnych oferuje bilety na seanse w dużo niższych cenach. Przykładowo w dużych ośrodkach miejskich, tzw. sieciówki zapraszają na projekcję dzieła Holland już za 12 złotych. Święto filmu w Polsce może zatem okazać się przełomowe dla producentów najgłośniej komentowanej od lat premiery w Polsce.
Zacznijmy od tego, że budżet filmu "Zielona granica" nie został nigdzie oficjalnie ujawniony, więc trudno oszacować, ile ten film musiałby na siebie zarobić, ilu widzów musiałoby na niego pójść, aby producenci zaczęli widzieć realne dochody - mówi w rozmowie z nami Muszyński