Ministerstwo Cyfryzacji chwali się, że dostarcza 400 tys. laptopów uczniom i promuje program "Laptop dla Nauczyciela". Tymczasem ci, którzy już otrzymali urządzenia, wskazują na naklejkę z flagą Unii Europejskiej i nieścisłości z narracją rządu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na urządzeniach, które trafiają do rąk dzieci uczących się w podstawówkach za sprawą programu "Laptop dla ucznia" widnieje oznakowanie, że komputery pochodzą z unijnego planu odbudowy NextGenerationUE oraz funduszy KPO, których nie ma.
W sieci zaroiło się od komentarzy, że rząd przypisuje sobie zasługi za rozwijanie kompetencji cyfrowych młodzieży. Z kolei minister cyfryzacji odpiera krytykę i twierdzi, że "naklejka im nie pasuje".
Szef resortu Janusz Cieszyński odpiera krytykę na X (dawniej Twitter). "Rząd jest dysponentem środków, które płyną z UE. I nie kłamiemy, tylko oznaczamy sprzęt logo UE zgodnie z zasadami" – odpowiada w komentarzu z zarzutem o kłamstwo. W innych komentarzach atakuje Donalda Tuska i prosi użytkowników, aby sami ocenili, "który z nich bardziej bredzi".
Na naklejce widoczne jest także logo KPO. Jak pisaliśmy na INNPoland, rząd informował na gov.pl, że "Na zakup 394 346 laptopów dla czwartoklasistów przeznaczymy w tym roku ponad miliard zł. Otrzymają je wszyscy uczniowie klas czwartych szkół publicznych i niepublicznych w Polsce".
Polska nadal pieniędzy z KPO nie otrzymała, a szef rządu w ubiegłym roku wyrażał się o nich enigmatycznie niczym sfinks.
– Może w przyszłym roku, może w kolejnym – tak premier Mateusz Morawiecki mówił o terminie, kiedy do Polski mają zacząć płynąć pieniądze z KPO.
TVN24 informowało, że inwestycje zgłoszone w ramach KPO są już prefinansowane ze środków krajowych Polskiego Funduszu Rozwoju. Innymi słowy, rząd funduje laptopy z długu. Senator Bogdan Klich mówi dla stacji o zobowiązaniach na co najmniej 80 miliardów złotych. To połowa z 160 miliardów dostępnych w ramach KPO, a które pozostają nadal teoretyczne. Rząd zakłada, że kiedy unijne środki dla Polski zostaną odblokowane, pokryją wydatki poniesione PFR.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Czy państwo przypisuje sobie cudze zasługi?
Szef resortu cyfryzacji twierdzi (gdy już przefiltrujemy się przez narrację ataków na Donalda Tuska), że żadnego kłamstwa nie było. Z pewnością rząd nie kwapił się nagłaśniać wkładu UE w ofiarowanie laptopów.
Tak wygląda ogłoszenie na gov.pl: "Pandemia COVID-19 zmieniła świat, który dotychczas znaliśmy. Zarówno praca, jak i nauka przeszła w tryb zdalny. Niektórzy uczniowie mieli problem z udziałem w lekcjach online. Dotyczyło to m.in. rodzin wielodzietnych. Jako rząd odpowiadamy na ten problem."
A tak wygląda program UE: "NextGenerationEU to coś więcej niż plan odbudowy – to jednorazowa szansa, byśmy mogli wyjść z pandemii silniejszymi, przekształcić nasze gospodarki i społeczeństwa oraz zaprojektować Europę, która przynosi korzyści nam wszystkim."
Na NextGenerationEU przeznaczone jest 806,9 miliardów euro w celu zwiększenia cyfryzacji w Europie i zajęcia się problemami ekologicznymi.
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji od października startuje z programem "Laptop dla Nauczyciela". Na stronie gov.pl czytamy, że "Nauczyciele będą mogli skorzystać z rządowego dofinansowania zakupu laptopów w Twoim sklepie."