W czwartek 12 października miliony Polaków otrzymało SMS z informacją od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, przypominający o niedzielnych wyborach i ostrzegający o fałszerstwach. Tylko czy RCB powinno w ogóle zajmować się takimi rzeczami?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"UWAGA! W niedzielę wybory i referendum. Uważaj na podszywające się pod komitety wyborcze fałszywe SMSy i maile rozsyłane do użytkowników w Polsce."
To wiadomość, którą 12 października w okolicy godziny 15 dostali Polacy od RCB. Tego samego dnia część obywateli dostała także inne SMSy, zachęcające do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. Alert RCB został nadany na wniosek ministra cyfryzacji, Janusza Cieszyńskiego.
Czy takie wiadomości powinno wysyłać RCB?
Jak czytamy w komunikacie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na X (dawniej Twitter), najwyraźniej szef resortu cyfryzacji zrównał zagrożenie fałszywymi SMS-ami z klęskami żywiołowymi i wojną. Złośliwi na social media sugerują, że bardziej zmartwił się, żeby ktoś nie przegapił referendum PiS.
Wchodzę na stronę RCB i otwieram "raport dobowy". Nie ma w nim śladu o tej wiadomości, tylko bardziej charakterystyczne dla centrum bezpieczeństwa ostrzeżenia meteorologiczne i hydrologiczne. I tak powinno być, bo to nie jest struktura, która powinna nam przypominać o wyborach. O ile akurat jakaś klęska żywiołowa nie uderzy w konkretny okręg wyborczy.
Co więcej, wedle zasad, którymi się kieruje RCB, taki komunikat nie powinien zostać w ogóle nadany. Zapoznałem się dokładnie z ich sekcją pytań i odpowiedzi.
Powyższe stwierdzenie powtarza się regularnie w różnych odmianach w zapytaniach o funkcjonowanie RCB. Cóż, przyjrzyjmy się więc, co się dzisiaj wydarzyło, że Janusz Cieszyński podjął decyzję taką, a nie inną?
Skąd ten SMS od RCB?
Tego samego dnia do części Polaków dotarł SMS o następującej treści: "Głosuj na PiS! Przywrócimy seniorom prawo do godnej starości i zrobimy też pogrzeby emerytów za darmo."
Teraz zastanówmy się, czy w jakiś sposób jest to sytuacja nadzwyczajna, zagraża zdrowiu i życiu? W innej części FAQ, przy pytaniu 13, czytamy, że "Alert RCB jest uruchamiany tylko w najpoważniejszych sytuacjach."
Ani ja, ani nikt inny w redakcji nie poczuł się zagrożony z powodu dziwnego SMS-a z obietnicą darmowego pochówku. Jak wyjdziemy na ulicę Warszawy, to też nic nam nie grozi, jak przy gwałtownej burzy albo gradobiciu. Jak jeden krótki SMS uznać za sytuację "najpoważniejszą" albo "wyjątkową", ani tym bardziej "realnie zagrażającą życiu i zdrowiu człowieka" (pytanie 1)? Zdaniem internautów wygląda to jak użycie agencji rządowej do celów kampanijnych.
Czy minister miał prawo złożyć wniosek o istnienie zagrożenia? W pytaniu 8 dowiadujemy się, że alerty RCB powstają "na podstawie informacji o potencjalnych zagrożeniach otrzymywanych z ministerstw, służb np. policji, straży pożarnej, urzędów i instytucji centralnych np. IMGW oraz urzędów wojewódzkich." Niemniej, ciężko mówić o kryzysie z powodu jednej wiadomości tekstowej, wątpliwej zresztą wiarygodności, kiedy żyjemy w czasach, gdy cyberprzestępstwa są rzeczą powszechną.
Jak powinniśmy reagować na wiadomości RCB? W punkcie 10 dowiadujemy się, że "Należy zastosować się do treści zawartych w wiadomości tekstowej (SMS). Pozwoli to na uniknięcie potencjalnego niebezpieczeństwa lub zminimalizowanie jego skutków."
12. Jakich zagrożeń dotyczy Alert RCB?
Alert RCB dotyczy wszystkich zdarzeń bezpośrednio zagrażających zdrowiu i życiu. Jest rozsyłany tylko w sytuacjach nadzwyczajnych.