INNPoland_avatar

Ilu obcokrajowców pracuje w Polsce? W niektórych branżach stanowią połowę pracowników

Konrad Bagiński

02 listopada 2023, 09:45 · 4 minuty czytania
Teoretycznie w Polsce klimat do zatrudniania cudzoziemców jest kiepski. Afera wizowa i zawirowania polityczne nie sprzyjają przyjmowaniu pracowników z zagranicy. Jednak praktyka jest inna. W Polsce ciągle rośnie liczba pracujących cudzoziemców. Przekroczyła już 1,11 mln. W niektórych branżach połowa pracowników to Ukraińcy.


Ilu obcokrajowców pracuje w Polsce? W niektórych branżach stanowią połowę pracowników

Konrad Bagiński
02 listopada 2023, 09:45 • 1 minuta czytania
Teoretycznie w Polsce klimat do zatrudniania cudzoziemców jest kiepski. Afera wizowa i zawirowania polityczne nie sprzyjają przyjmowaniu pracowników z zagranicy. Jednak praktyka jest inna. W Polsce ciągle rośnie liczba pracujących cudzoziemców. Przekroczyła już 1,11 mln. W niektórych branżach połowa pracowników to Ukraińcy.
Ukraińcy stanowią większość z 1,11 mln pracujących w Polsce obcokrajowców Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pomimo nie najlepszego przed wyborami klimatu dla rekrutacji pracowników z zagranicy, ich liczba w Polsce systematycznie rośnie. Potwierdzają to najnowsze dane ZUS z końca września 2023 roku, do których dotarła "Rzeczpospolita".


Okazuje się, że mamy już 1,11 miliona pracujących obcokrajowców. Mowa oczywiście o ludziach zatrudnionych legalnie, objętych ubezpieczeniami emerytalnymi i rentowymi. To 54 tysiące osób więcej, niż na początku tego roku.

Tradycyjnie najbardziej wzrosła liczba pracujących u nas Ukraińców – o 15,3 tysiąca. Tylko w ciągu jednego miesiąca (z sierpnia na wrzesień) przybyło nam 5,7 tysiąca pracowników z kraju sąsiedniego.

Co ciekawe, zwiększa się też liczba pracujących u nas Białorusinów. Jak pisze "Rz", na koniec września największą grupą cudzoziemców w rejestrach ZUS byli Białorusini (126,3 tys.), Gruzini (27 tys.) i Hindusi (prawie 20 tys.). Oczywiście poza Ukraińcami, których jest ponad 750 tysięcy.

Gdzie pracują obcokrajowcy?

Jak pisze "Rz", z danych ZUS wynika, że cudzoziemcy legalnie pracujący w Polsce najczęściej ratują niedobory kadrowe w przetwórstwie przemysłowym oraz w transporcie i logistyce (TSL).

Dziennik pisze, ze pod koniec września w tych dwóch branżach była zatrudniona prawie jedna trzecia obcokrajowców zarejestrowanych w ZUS. Faktycznie ten udział jest większy, bo sporą część (jedną piątą) pracowników dostarczają agencje zatrudnienia. A znacząca część spośród tych osób jest kierowana do pracy w przemyśle oraz w logistyce.

Kolejne miejsca zajmują budownictwo (co ósmy) i handel hurtowy i detaliczny, gdzie pracuje 9 proc. przybyszów z zagranicy, w tym dużo kobiet z Ukrainy.

Jak twierdzą eksperci, niektóre z sektorów polskiej gospodarki są w 30–50 proc. zależne od ukraińskiej siły roboczej. Obcokrajowcy stanowią obecnie 6,5-7 proc. wszystkich pracowników w Polsce.

Jest dużo, będzie więcej?

Pisaliśmy już w INNPoland.pl o tym, że turystyka emerytalna na masową skalę nadciąga nad Wisłę. To możliwe, bo jak informuje money.pl, rząd właśnie otwiera furtkę do napływu cudzoziemców, tylko po to, by załapali się na polską emeryturę. Zdaniem eksperta, nasz system wymaga natychmiastowego uszczelnienia, tropem zachodnich krajów.

– Jeśli emerytury stażowe wejdą w życie, muszą być skonstruowane tak, by zniechęcały cudzoziemców do masowej turystyki emerytalnej do Polski – ostrzega w rozmowie z money.pl prawnik i ekspert emerytalny z Uniwersytetu Warszawskiego dr Tomasz Lasocki.

Jak dodaje, nasz system wymaga natychmiastowego uszczelnienia, jak zrobiły to kraje Europy Zachodniej. W Polsce wystarczy przepracować legalnie jeden dzień, aby otrzymać emeryturę z ZUS (choć groszową).

Dotyczy to również wszystkich cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do Polski z państw, z którymi mamy podpisane umowy międzynarodowe.

Te same przepisy stanowią, że taki cudzoziemiec po choćby jednym dniu legalnej pracy w naszym kraju ma również prawo do 13. i 14. świadczenia – w pełnej wysokości.

Jak przypomina money.pl, 14. emeryturę z ZUS w pełnej wysokości dostanie Niemiec, który przepracował w Polsce tylko dzień lub dwa i ma kilka groszy miesięcznie emerytury, ale nie dostanie go już w pełnej wysokości Polak, który pracował w kraju całe życie i otrzymuje z ZUS emeryturę powyżej 2,9 tys. zł brutto miesięcznie.

Tymczasem, aby ubiegać się o niemiecką emeryturę (co nie oznacza jej otrzymania), trzeba odprowadzać składki ubezpieczeniowe w Niemczech przez co najmniej 5 lat.

W Holandii przepisy mówią o minimalnym roku odprowadzania składek, które już uprawniają do tamtejszej emerytury, jednak tylko w niewielkiej części (2 proc. podstawowej emerytury za przepracowany jeden rok).

Z kolei Wielkiej Brytanii trzeba przepracować aż 10 lat, aby otrzymać emeryturę.

Jak wylicza dr Tomasz Lasocki, polski wiek emerytalny kobiet od stycznia 2024 r. będzie najniższym w Unii Europejskiej. Do tego wraz z prawem do emerytury (już po jednym dniu pracy) oferujemy tzw. 13. i 14. emeryturę, świadczenia zdrowotne, a w razie śmierci ubezpieczonego – rentę rodzinną.

"Turyści emerytalni" w Polsce

W Polsce zjawisko "turystyki emerytalnej" wciąż jest marginalne. Dane ZUS wskazują, że pod koniec 2022 roku Zakład wypłacał cudzoziemcom łącznie 12,5 tys. świadczeń emerytalno-rentowych, z czego 10,3 tys. to były emerytury.

Koszt tych świadczeń wyniósł łącznie 16,5 mln zł. Jednak ze statystyk ZUS można wyczytać też, że świadczeń dla cudzoziemców z roku na rok przybywa.

Kolejną zachętą dla cudzoziemców mogą okazać się emerytury stażowe, przepychane właśnie przez rząd, by w życie weszły jeszcze przed wyborami.

Dr Tomasz Lasocki uważa, że z tego powodu – wprowadzając tzw. stażówki – trzeba mieć na względzie przepisy o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. Dodaje, że gdyby jedynym kryterium otrzymania emerytury stażowej był wymagany staż pracy, mielibyśmy poważny problem z turystyką emerytalną.

Ekspert tłumaczy, że zgodnie z obowiązującymi Polskę umowami, musielibyśmy zaliczać cudzoziemcom do stażu emerytalnego nie tylko ich zagraniczne okresy składkowe, ale również – jeśli tak stanowią ich przepisy krajowe – okresy nieskładkowe, jak np. czas nauki czy niezdolności do wykonywania pracy.

To z kolei może doprowadzić do zbyt dużego obciążenia naszego systemu emerytalnego.