Cały świat przeżywa rewolucją technologiczną, jaką jest nadejście AI. Niewątpliwie branże artystyczne i filmowe są wśród najbardziej dotkniętych tą technologią, czego świadectwem był trwający miesiącami strajk aktorów i reżyserów. Teraz o wpływie sztucznej inteligencji wypowiedział się producent Shreka, weteran w przemyśle animacji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nie znam branży, która byłaby bardziej dotknięta niż jakakolwiek dziedzina mediów, rozrywki i tworzenia – powiedział Jeffrey Katzenberg podczas forum Bloomberg New Economy. Jego zdaniem dzięki AI produkcja filmów animowanych stanie się nawet o 90 proc. tańsza, ale kosztem 90 proc. miejsc pracy animatorów.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Kim jest Jeffrey Katzenberg?
Producent może nie jest tak znany, jak kultowy zielony ogr, ale przemawiają za nim lata doświadczeń. W latach 90 pełnił funkcję przewodniczącego w Walt Disney Studios, po czym założył studio animacji Dreamworks Animation, którego przedstawiać nie trzeba.
Katzenberg odniósł się do zmian w branży, które zaszył w ciągu dekady przez wprowadzenie technologii cyfrowej. Jego zdaniem kolejne dziesięciolecie zrobi jeszcze większą rewolucję.
– Myślę, że jeśli spojrzysz, w jaki sposób media były dotknięte w ciągu ostatnich 10 lat wprowadzeniem technologii cyfrowej, to to, co wydarzy się w ciągu następnych 10 lat, będzie dziesięć razy większe, dosłownie, o czynnik większe – powiedział Katzenberg, cytowany przez The Byte.
Producent Shreka powiedział, że w "starych dobrych czasach" potrzeba było 500 artystów i lat, aby stworzyć film animowany na światowym poziomie. Obecnie ocenia, że za trzy lata będzie wystarczało jedynie 10 proc. załogi i poświęconego czasu.
Czy może się myli?
O AI możemy jeszcze wiele dyskutować i prognozować, bo to technologia rozwijająca się gwałtownie. Tak naprawdę dopiero oswajamy się z jej obecnością w naszym życiu, od telefonów po sklepy. Wiele branż grzmiało na alarm wraz z pojawieniem się AI, w tym artyści, a tymczasem może być narzędziem, które wspomaga ich w pracy. Plus, jakby nie patrzeć, rozwój technologii postępuje i każda dekada zmienia branże animacji w ten czy inny sposób.
Portal The Byte zauważa, że oceny Katzenberga nie zawsze były trafne. Przypomina, że za czasów swojej kadencji podjął kilka złych decyzji w produkcji animacji "Taran i Czarny Kocioł", która była najdroższym filmem animowanym w 1985 roku.
W 2020 roku założył również usługę streamingową Quibi, która splajtowała w niecały rok. W założeniach miałabyć to hybryda VOD i TikToka. Producent Shreka zmarnował na nią prawie 2 miliardy dolarów.
AI zniszczy sztukę?
Obawy odnośnie do wpływu na sztukę mogę podsumować sceną ze Shreka, gdy wojsko Farquaada zbiera baśniowe istoty od mieszkańców.
– Następny, co tam masz? – pyta żołnierz podchodzącego Gepetto. – Tę małą drewnianą kukiełkę – odpowiada wyrodny ojciec, stawiając Pinokia na ladzie. – Za tego małego dam ci najwyżej pięć szylingów – kwituje wojak.
Chociaż sieć zalewa masa obrazków, banalnych do wygenerowania (i wartych mniej niż pięć szylingów), lepiej nie przyglądać się im zbyt uważnie. Nosy im nie urosną, ale za to dzieją się dziwne rzeczy z dłoniami, światłem i tak dalej. Generatywna sztuczna inteligencja nadaje się dla każdego do zabawy, ale prawdziwe dzieło sztuki nadal może stworzyć człowiek.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marvel Studios w serialu "Tajna inwazja" wykonało czołówkę z pomocą AI i nie spotkałem jeszcze nikogo, kto wypowiadałby się o niej pozytywnie. A tymczasem świat chwali naszych "Chłopów", powstałych na bazie klatek namalowanych przez żywych artystów.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Chociaż tutaj też nie obyło się bez kontrowersji, o których pisaliśmy na INNPoland. Nasi rozmówcy zauważają, że producenci filmu "Chłopi" zlecili wykonanie obrazów artystom m.in. z Ukrainy i Serbii – informacje te potwierdza portal "Filmomaniak".
Zdaniem dziennikarzy portalu decyzja miała być motywowana obowiązującymi w tych krajach walutami, znacznie słabszymi od polskiej złotówki, oraz faktem, że dla mało znanych artystów ze wschodu dopisanie "Chłopów" do CV, nawet kosztem wynagrodzenia, było atrakcyjną propozycją.