Część osób już zaczyna obawiać się o swoje środki zgromadzone w Pracowniczych Planach Kapitałowych. Prawica straszy, że Donald Tusk je "zabierze", tak jak zrobił z OFE. Wiadomo, że nowa koalicja ma plan na reformę PPK. Ale na czym miałaby ona polegać i czy pieniądze zgromadzone na kontach emerytalnych są bezpieczne?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiele osób ciągle ma przekonanie, że "Tusk ukradł pieniądze z OFE". Przekonanie niesłuszne, bo realnie nikt na tym nie stracił, oprócz samych funduszy zarządzających OFE. Faktem jest jednak, że w 2014 roku z OFE do ZUS przeniesiono wszystkie obligacje Skarbu Państwa o wartości ponad 153 mld zł. Kwoty zapisano na indywidualnych subkontach ubezpieczonych w ZUS.
Czy to samo da się zrobić ze składkami, jakie kilka milionów osób gromadzi w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK)? Superbiz.se.pl zapytał o to Antoniego Kolka, prezesa Instytutu Emerytalnego. Ekspert uspokaja.
– Mamy inną formułę funkcjonowania PPK względem OFE. OFE to były środki, które pochodziły i dalej pochodzą ze składki na ubezpieczenie emerytalne, więc jest to jak najbardziej danina publiczna. [...] Natomiast w przypadku PPK to są nasze prywatne oszczędności, które nie pochodzą ze składki, tylko są to środki, które są pobierane z naszego wynagrodzenia po opodatkowaniu, więc to nasza prywatna własność – mówi Kolek.
Wyjaśnia, że PPK jest rachunkiem i tak samo jak rząd nie może naruszać bezprawnie naszego rachunku bankowego, tak samo nie może przywłaszczyć środków z Pracowniczych Planów Kapitałowych. Dodaje jednak, że wiele ludzi wypłaca środki z programu właśnie dlatego, że obawia się... odebrania ich przez rząd.
Z otoczenia przyszłego premiera płyną już zapowiedzi reformy systemu PPK. W sumie trudno nie zauważyć, że Pracownicze Plany Kapitałowe trapi kilka chorób. Po pierwsze: nie cieszą się zakładaną popularnością. A to i tak dość eufemistyczne stwierdzenie. Bo konta w PPK ma zaledwie 3,3 mln osób i to po wiosennym autozapisie, podczas którego dodano do nich prawie 720 tysięcy osób.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Wiele osób wypisuje się z PPK. Być może nie chcą odkładać 2 proc. ze swojej pensji, być może nie ufają państwu. Ale pomimo zapewnień i wyliczeń, że PPK się po prostu opłaca, Plany są mało popularne.
Są też trapione kilkoma patologiami. Otóż zgodnie z przepisami akcje w portfelu PPK mogą stanowić nawet 60-80 proc. Ale minimum 40 proc. tej części muszą stanowić udziały w spółkach z WIG20. Wśród nich jest 8 państwowych. W efekcie zarządzający PPK Polski Fundusz Rozwoju za pieniądze obywateli kupuje akcje państwowych spółek.
I zamyka się na inne, być może o wiele bardziej zyskowne sposoby inwestowania, inne spółki etc. Ale i tak trzeba podkreślić, że PPK mimo bardzo słabego poziomu partycypacji są opłacalne.
Tusk zabrał Polakom miliardy czy uratował ich emerytury?
"Ile Tusk zabrał z OFE?" – pytają ludzie w mediach społecznościowych. Na to pytanie odpowiada sam szef PO. – Uratowałem pieniądze, które leżały w OFE. Stracilibyście na tym, gdyby dalej tam leżały – twierdzi.
OFE inwestowały na giełdzie i w obligacje. Miały więc zasilić giełdę i podnieść wartość polskich spółek, oczywiście z korzyścią dla akcjonariuszy, czyli funduszy, a pośrednio członków OFE. Miały też inwestować bezpiecznie, czyli w obligacje Skarbu Państwa.
Efekt był taki, że Skarb Państwa zadłużał się w OFE, a następnie pompował pieniądze w fundusze, z dodatkowymi odsetkami. OFE nie były więc podmiotami w pełni wolnorynkowymi, pobierały też słone opłaty za swą działalność. A że dysponowały majątkiem dochodzącym do 300 mld zł, zarabiały krocie.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Decyzja rządu Tuska legła u podstaw twierdzenia o "wielkiej kradzieży środków z OFE". I to pomimo faktu, że te pieniądze trafiły na subkonta z ZUS. Co więcej: te pieniądze są dziedziczone, w przeciwieństwie do środków zgromadzonych na koncie głównym w ZUS.
Warto też pamiętać, że te pieniądze i tak finalnie trafiłyby na nasze konta w ZUS, bo taka była konstrukcja OFE. Środki miały trafiać tam na kilka lat przed przejściem na emeryturę.
Trudno uznać, żeby na "kradzieży pieniędzy z OFE" ktoś stracił. Ba, czas pokazał, że środki zgromadzone w ZUS nabierały większej wartości, niż gdyby były właśnie w OFE. Można to zresztą wyczytać w rządowych dokumentach.
Zgodnie z danymi ministerstwa rodziny "w latach 2000-20 średnia ważona stopa zwrotu OFE wyniosła 6,27 proc., natomiast średnia wartość wskaźnika rocznej waloryzacji składek na ubezpieczenie emerytalne i kapitału początkowego – 6,61 proc.". Czyli ZUS wygrywa.