Tutaj tych opon lepiej nie używaj. Dostaniesz za nie słony mandat
Opony całoroczne oznakowane skrótem “M+S” zostaną zakazane w niektórych krajach. Mandat i punkty karne będą przyznawane za sam wjazd z nimi. Co się zmieni i dlaczego?
Reklama.
Opony całoroczne oznakowane skrótem “M+S” zostaną zakazane w niektórych krajach. Mandat i punkty karne będą przyznawane za sam wjazd z nimi. Co się zmieni i dlaczego?
Zakaz chcą wprowadzić Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi będą wśród pierwszych, którzy przestaną uznawać te całoroczne opony za ogumienie zimowe. A wszystko przez właśnie literki M+S.
Mud+Snow, czyli dosłownie błoto i śnieg, do tej pory to oznakowanie na oponach całorocznych pozwalało je traktować również jako zimowe ogumienie. Tereny górskie w okolicy Alp okresowo wprowadzają obowiązek jazdy na oponach zimowych, co ma od października 2024 roku wykluczyć oznakowanie M+S.
Czyli jeśli za rok będziemy chcieli wyruszyć w podróż do Alp i korzystamy z takich opon w Polsce, zmuszeni zostaniemy do ich zmiany.
W Niemczech kwota mandatu zacznie się od 60 euro (około 260 złotych) za samą jazdę na takich oponach. Jeśli policja uzna, że stwarzamy zagrożenie na drodze, kwota wzrośnie nawet dwukrotnie.
Problemem jest samo oznakowanie, ten symbol nie jest prawnie chroniony. W teorii to ma być ogumienie uniwersalne, sprawdzające się do jazdy w każdych warunkach. Brak ochrony znaku oznacza to, że nie ma żadnej gwarancji, że takie opony używane przez kierowców rzeczywiście były testowane w warunkach zimowych. Kraje alpejskie nie zamierzają ryzykować na górskich drogach.
Od 2018 te opony są wycofywane ze sklepów, ale kierowcy dalej mają z nich korzystać. W tym samym roku w to miejsce wprowadzono oznakowanie z symbolem góry i płatka śniegu, nazywany symbolem alpejskim. Bez niego opony z oznakowaniem M+S w Unii europejskiej traktowane są jako wariant letni.
Nie wiadomo, czy temat zmiany klasyfikacji opon M+S przyjdzie do Polski. Za to możemy spodziewać się prędzej kontrowersyjnych zmian dla wielu polskich kierowców.
Branża handlu używanymi samochodami bije na alarm, wskazując na unijny projekt, który budzi kontrowersje wśród państw członkowskich. Mają one dotyczyć recyklingu pojazdów, ale jednocześnie ich niejasne elementy w teorii wyślą twój samochód na złom, jeśli zużyje się… jedna część.
Unia proponuje je w celu zwiększenia możliwości odzyskiwania materiałów z samochodów i poszerzenia odpowiedzialności ich producentów.
W tym morzu tekstu łatwo przegapić problematyczne informacje. Większość zapisów jest sensowna, jak np. brak możliwości naprawy samochodu, gdy ten został pocięty albo spalony do tego stopnia, że jego wnętrze uległo zniszczeniu. Z tym naprawdę ciężko się kłócić, chociaż jak wiemy, w latach 90. nie taki cuda działy się z wrakami.