Okazuje się, że Polska jest światową potęgą w przemyśle świątecznym. Nasze drzewka, ozdoby, zabawki i słodycze są hitem od Wschodu do Zachodu. Trafiają nawet za ocean.
Reklama.
Polskie firmy wyspecjalizowały się w eksporcie Bożego Narodzenia, a ich wyroby są gwarantem jakości. Mamy w kraju gwiazdkowe zagłębia, w tym prezentowe, których nie powstydziłby się sam Święty Mikołaj.
Choinki? Tylko z woj. śląskiego
W Koziegłowach każdego roku powstaje kilkaset tysięcy sztucznych choinek. Od małych, mających zaledwie kilkadziesiąt centymetrów wysokości, do dużych, które przekraczają cztery metry. Z tego powodu Koziegłowy są nazywane "choinkowym zagłębiem". Wedle informacji od producentów, duża część produkcji (nawet 80 proc. w jednej firmie) trafia na eksport - do Niemiec, Austrii, Szwajcarii, Czech i na Słowację.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ
Choć mieszka w Koziegłowach około 14 tysięcy osób to zarejestrowanych jest aż dwa tysiące firm zajmujących się produkcją bądź sprzedażą sztucznych drzewek. Pierwsze z nich zaczęły działalność w latach 80. ubiegłego wieku. Później przybywało kolejnych.
Choinkowy przemysł rozwinął się do niespotykanych wręcz rozmiarów. Nasze choinki wygrywają konkurencyjnymi cenami i szybkością dostawy z m.in Chinami, ale jesteśmy też jednym z ostatnich krajów, w których produkuje się sztuczne drzewka.
Nie tworzą tam tylko drzewek na każdy rozmiar do domów, ale nawet ponad 20 metrowe kolosy o wadze kilku ton. Te powstają na specjalne zamówienia i pojawiają się np. w centrach miast. Dla przykładu lubelski Urząd Miasta w tym roku zamówił 13-metrowej wysokości drzewo imitujące naturalny świerk. Postawiono je przed miejskim ratuszem.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Naturalne drzewka też mają wzięcie
Jesteśmy również jednym z większych producentów choinek naturalnych w Europie i także w tym wypadku - znaczna ich część trafia za granicę. Polska jest w ścisłej czołówce, eksportując 5-6 milionów sztuk drzewek. Wyprzedza nas jedynie Dania, z 7 milionami sztuk.
W ubiegłym roku polski rynek naturalnych świerków szacowano na około pół miliarda złotych. Z kolei wartość eksportu przekroczyła 41 mln zł. Gdy porównamy te dane z poprzednimi latami okazuje się, że eksport rośnie. W pandemicznym 2020 roku wynosił zaledwie 20 mln zł. W 2021 roku przekroczył już 40 mln zł. Teraz odnotowano kolejny, choć już nie tak spektakularny, wzrost.
Choinki z polskich lasów i szkółek kupują przede wszystkim klienci z krajów Unii Europejskiej, m.in. Danii, Francji czy Rumunii.
Czytaj także:
Rządzimy także z ozdobami świątecznymi
Okazuje się również, że jest boom na polskie bombki. Nie tylko u nas w kraju, ale i na świecie.
– Przede wszystkim stoi za nimi długa tradycja, piękne zdobienia oraz dobrej jakości materiały. Podobno amerykańscy handlarze pierwszy raz zachwycili się bombkami choinkowymi na Wystawie Polskiego Rękodzieła w Sopocie w 1949 roku. Później, szczególnie w latach 70. powstało wiele fabryk i manufaktur. Szczególnie na Śląsku i Dolnym Śląsku – tłumaczy Paweł Bilczyński, Country Manager ze spółki Expandeco, która pomaga polskim firmom rozwijać biznes za granicą.
Ogromny skok w rankingu państw eksportujących ozdoby świątecznie zaliczyliśmy w 2017 roku, byliśmy wtedy na czwartym miejscu w zestawieniu. Po drodze wybuchła pandemia i spadliśmy o pięć pozycji. Jak wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego od 2022 roku powróciliśmy do czołówki z wynikiem wartości eksportu 80 milionów euro.
Wśród największych odbiorców polskich bombek są Niemcy oraz Stany Zjednoczone. Do obu krajów eksportujemy około jednej czwartej wyrobów. Pozostałe trafiają głównie do krajów Unii Europejskiej, m.in. Francji czy Holandii.
Długa tradycja wyrobu bombek w Polsce
Największym producentem bombek w Polsce jest założona w 1953 roku firma Vitbis. Mieszcząca się w Złotoryi manufaktura eksportuje nawet 70 proc. swoich wyrobów. Zdecydowana większość, bo około połowy co sezon jest wysyłana do Stanów Zjednoczonych, gdzie świetnie się sprzedaje.
"Mieszkańcy USA chętnie wybierają inne warianty kolorystyczne niż europejski klient. Tak więc amerykańskie drzewa są częściej zdobione dekoracjami choinkowymi w kolorze niebieskim, zielonym czy czerwonym, z delikatnym złotym i srebrnym zdobieniem. Niezwykle popularne są ręcznie robione figurki inspirowane np. postaciami z bajek. Nadal jednak najmodniejszym kształtem pozostaje klasyczna okrągła bombka w średnim rozmiarze, około 10 cm." – czytamy na stronie firmy Vitbis.
Zwraca ona też uwagę na inny ważny element decydujący o wyborze właśnie polskich produktów. "Mimo tego, że w sklepach można znaleźć tańsze zamienniki, wykonane w efekcie masowej produkcji, to Amerykanie chętnie stawiają na jakość i wyroby “made in Poland" – zauważa firma.
Dostarczamy światu prezentów
Możemy być też dumni z wysokich miejsc w rankingach eksportu prezentów. Nasi producenci stawiani są w światowej czołówce eksportu czekolady (czwarte miejsce) i zabawek (ósme miejsce).
– Polskie firmy coraz chętniej kierują swoją ofertę do zagranicznych odbiorców. Jeśli chodzi o sektor e-commerce wpływ na wzrost zainteresowania innymi rynkami niż rodzimy ma spadek dynamiki jego rozwoju, z którym mamy do czynienia po burzliwym wzroście w okresie lockdownu podczas pandemii COVID-19 – mówi Country Manager ze spółki Expandeco.
Jakie polskie zabawki mają wzięcie na święta m.in. w Niemczech czy Francji? Jesteśmy znani z produkcji klocków, modeli różnych budynków, pluszaków, lalek, samochodzików czy układanek, np. z drewna czy tekturowych puzzli. Ten rynek przekroczył już miliard euro.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jak dodaje dynamika na lokalnym rynku mocno wyhamowała. W ubiegłym roku wyniosła zaledwie 11 proc. (rok do roku). Dla porównania w rekordowym 2019 roku było to aż 62 proc.
– Po tych [pandemicznych, dop. red] doświadczeniach firmy zrozumiały, że wzrost rodzimego rynku nie będzie trwał w nieskończoność i posiadanie przychodów z innych rynków może zapewnić im bezpieczeństwo w trudnych czasach. Dlatego często wybierają za cel ekspansji dojrzałe i bardziej przewidywalne rynki zachodnie – informuje specjalista z Expandeco.
– Temu kierunkowi ekspansji sprzyja również to, że produkty sprzedawane na rynku polskim mają z reguły cenę wyjściową atrakcyjną dla konsumentów z Europy Zachodniej. Okazji w Internecie szukają nie tylko Polacy, ale europejscy konsumenci również. Dlatego jeśli tylko będziemy w stanie zapewnić odpowiedniej jakości produkt i usługę e-commerce z nim związaną konsumenci to docenią i bez wahania wybiorą produkt z Polski – podsumowuje Paweł Bilczyński.