INNPoland_avatar

Kasy samoobsługowe, niech was piekło pochłonie. Ile ja przez was straciłem nerwów! [FELIETON]

Konrad Bagiński

11 stycznia 2024, 14:54 · 4 minuty czytania
Muszę się przyznać, że kiedyś byłem zwolennikiem kas samoobsługowych. Ale... mam już ich powoli dosyć. Przy każdych niemal zakupach pojawiają się te same problemy, z którymi sieci sklepów jakoś nie zamierzają się zmierzyć. Ostatnio poszedłem do normalnej kasy, z taśmą i panią kasjerką. Jakież to było miłe doświadczenie! Przestałem się dziwić narzekaniom na samoobsługę.


Kasy samoobsługowe, niech was piekło pochłonie. Ile ja przez was straciłem nerwów! [FELIETON]

Konrad Bagiński
11 stycznia 2024, 14:54 • 1 minuta czytania
Muszę się przyznać, że kiedyś byłem zwolennikiem kas samoobsługowych. Ale... mam już ich powoli dosyć. Przy każdych niemal zakupach pojawiają się te same problemy, z którymi sieci sklepów jakoś nie zamierzają się zmierzyć. Ostatnio poszedłem do normalnej kasy, z taśmą i panią kasjerką. Jakież to było miłe doświadczenie! Przestałem się dziwić narzekaniom na samoobsługę.
Mam już dość kas samoobsługowych. A wy? INNPoland.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jakoś tak dziwnie wyszło, że technologia, która miała nam ułatwić życie, stała się zmorą. Przyznam się bez bicia, że byłem wielkim zwolennikiem kas samoobsługowych. Bo ja nie lubię, jak mi ktoś dyszy za plecami, lubię sobie spokojnie ułożyć zakupy w torbie. Robię je raz na kilka dni, więc wychodzi tego sporo i muszę uważać, żeby czegoś nie zgnieść. Lubię robić to we własnym tempie.


W Lidlu opracowałem sobie system ułatwiający skanowanie niektórych produktów. Wiecie, że jak na owocach i warzywach sprzedawanych na wagę jest naklejka z kodem, to można ten kod zeskanować i potem położyć te produkty na wadze? Serio, to bardzo ułatwia kupowanie na przykład jabłek. Bo po przejściu przez sklep naprawdę nie pamiętam, czy wziąłem szampiona, globo czy tym razem golden delicious.

Ale utykam na wodzie. Wiesz, że jak bierzesz zgrzewkę wody, to nie możesz zeskanować kodu, który jest na zgrzewce? Musisz na kasie wcisnąć coś w stylu "liczba produktów", potem cyfrę 6 i wycelować czytnikiem w tę butelkę, która jest akurat ustawiona kodem na zewnątrz. Zdarza mi się o tym nie pamiętać i skasować kod z folii na zgrzewce i wtedy jest problem. Kasa się wiesza i muszę czekać na obsługę.

Co ciekawe, ten kod na zgrzewce po coś jednak jest i w innych sklepach można go zeskanować. W Lidlu niestety nie. A na dodatek jak się skasuje naraz zgrzewkę wody, to kasa nie proponuje pozostawienia jej w wózku, każe położyć na półkę z wagą. Więc w zasadzie od razu po podejściu do kasy samoobsługowej proszę kogoś z obsługi o pomoc, żebym tej zgrzewki nie musiał przekładać.

"Potrzebne informacje", "wezwij obsługę"

A ile razy wam się zdarzyło, że kasa samoobsługowa działała dobrze i nagle zwolniła? Zaczęła się zastanawiać, przestała reagować na komendy? Mi ciągle, wielu innym ludziom też. Nieraz widzę, jak kupujący zastyga z palcem nad ekranem i czeka na jakąś reakcję kasy.

Kolejny problem mam, gdy kupuję w Lidlu jakieś pieczywo. Jaki? No znowu po przejściu przez cały sklep, zupełnie nie pamiętam, jak się nazywa to, co wrzuciłem. To była bułka wiejska czy kajzerka wieloziarnista? Fitness czy paluch ziarnisty?

Albo okazuje się, że w bazie danych kasy nie ma artykułu. Wrzucasz na wagę pistacje, wciskasz wyszukiwanie i nie ma. Przychodzi ktoś z obsługi i pokazuje, że gdzieś tam jest kategoria "słone przekąski" i tam schowali te nieszczęsne pistacje. Na szczęście stosunkowo rzadko zdarza się, żeby kasa w Lidlu zawiesiła się na jakimś produkcie zbyt lekkim, zbyt ciężkim czy nie o takiej wadze, jak być powinna.

A to mi się regularnie zdarza w dzielnicowym supermarkecie marki Leclerc. Tu akurat wchodzą kody ze zgrzewek, ale wagi mają jakieś zbyt czułe na ciężkie produkty i zbyt nieczułe na lekkie. Czy wiecie, jakie emocje daje włożenie do torby opakowania suszonej bazylii? Załapie, nie załapie? Odrzuci, nie odrzuci? Opracowałem nawet taką metodę, że wkładam opakowanie przyprawy do torby, przyciskam do dna i dopiero cofam rękę. Głupie, ale działa.

W Żabce i sklepach IKEA też nie jest lepiej. Tam co prawda nie ma tych piekielnych wag, ale systemy są nieprzesadnie intuicyjne. Trzeba się sporo naklikać, zanim się kupi batonika albo szafkę na buty. Mimo wszystko nie jest źle.

A kasy samoobsługowe w Biedronce? Tam akurat zakupy robię najrzadziej, ale mam wrażenie, że one są jakieś za małe. Za to mają ładne obrazki, chociaż ten komunikat "potrzebne informacje" może się po nocach śnić... Te kasy są moim zdaniem mało intuicyjne, zawsze coś tam pokręcę.

Chyba we wszystkich sklepach kasy w najmniej spodziewanych momentach żądają, by odłożyć jakiś artykuł z powrotem. Znacie to, prawda? I wtedy pytasz się półgłosem: ale co odłożyć, jak nic nie podnosiłem...?

Zwykła kasa wygrywa!

Coraz częściej mam tych kas po prostu dosyć. No nie zdarzyło się jeszcze, bym podczas większych zakupów nie musiał wołać pani albo pana z obsługi. Ostatnio poszedłem po rozum do głowy i udałem się do zwykłej kasy z panią kasjerką. Skasowała wszystko bez nadmiernego pośpiechu, pogawędziliśmy sobie, spakowałem się i poszedłem. Jak za starych dobrych czasów. Okazało się też, że wcale nie czekałem w kolejce dłużej.

No i przyznam, że czuję się lekko rozdarty. Próbowałem polubić tę nowoczesność, ale ona okazała się mało dopracowana. To dobrze, że sklepy próbują coś zmieniać i ulepszać. Ale to trochę jednak kuleje.

I żeby była jasność: ja mogę wiele rzeczy robić źle. Pewnie wiele z błędów przy kasach samoobsługowych to moja wina, bo nie doczytałem, nie zrozumiałem, zrobiłem za szybko. No ale jestem raczej statystycznym użytkownikiem, ani głupszym, ani mądrzejszym od innych.

Jeśli mi coś idzie źle, to wielu osobom zakupy udają się lepiej, ale innym gorzej. I mam wrażenie, że wiele sieci sklepów wprowadziło kasy samoobsługowe, po czym spoczęło na laurach, zamiast ulepszać ten system. Nie podoba mi się to.