Po serii kompromitujących porażek, Andrzej Duda nie poszedł na kolejne pełnowymiarowe starcie z Donaldem Tuskiem. Podpisał ustawę budżetową, zawierającą m.in. podwyżki dla nauczycieli i budżetówki, w której pracuje 3,5 mln osób. Prezydent skierował jednocześnie ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego. Co ten krok oznacza?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rząd zdążył napisać, Sejm i Senat przyjąć, prezydent podpisał. Oto najświeższe fakty dotyczące polskiego budżetu. Co to oznacza w praktyce?
Przede wszystkim to dobre wieści dla kilku milionów osób pracujących w budżetówce. Ich podwyżki nie są już tylko obietnicą, stają się faktem. Kto i na ile może liczyć?
Budżetu zakłada m.in. zwiększenie średniego wynagrodzenia nauczycieli początkujących o 33 proc., czyli o 1 tys. 576,72 zł. Nauczyciele zarabiający więcej, dostaną wyższe podwyżki. Tusk zapewnił, że każdy nauczyciel dostanie minimum 1500 zł podwyżki, co było jedną z jego wyborczych obietnic. Będzie też 10 mln złotych na telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
30-procentowe podwyżki przewidziano również w przyszłym roku dla nauczycieli akademickich. Z kolei o 20 proc. zostaną zwiększone wynagrodzenia pracowników sfery budżetowej, w tym dla żołnierzy.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Tusk mówił, że przez ostatnie zdarzenia udało się też znaleźć 150 mln złotych na remonty akademików. Przyznał, że ta sprawa była bliska jego sercu, bo sam wiele lat mieszkał w akademiku.
Pewne są już też środki m.in. na program Rodzina 800 Plus, wypłatę 13. i 14. emerytury oraz waloryzację świadczeń emerytalno-rentowych. W ustawie budżetowej są też środki na realizację programu "Aktywny rodzic" dla kobiet, które wracają na rynek pracy po urodzeniu dziecka (czyli tzw. babciowe), oraz na finansowanie procedury in vitro. Przeznaczono na to 500 mln zł.
Co oznacza skierowanie budżetu do Trybunału Konstytucyjnego?
Prezydent dostał budżet 24 stycznia. Mógł tę ustawę podpisać w ciągu 7 dni, mógł ewentualnie skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem o ocenę zgodności jej zapisów z ustawą zasadniczą.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na rok 2024, ale skierował ją w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem istnieją wątpliwości co do braku możliwości udziału w obradach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Jakie ma to skutki? Na razie żadnych. Prezydent może w tym trybie skierować do TK każdą ustawę, umowę międzynarodową lub rozporządzenie. Nie zmienia to faktu, że akt prawny obowiązuje. Trybunał ma 2 miesiące na orzeczenie.
"Budżet podpisany i o to chodziło. Reszta bez znaczenia. Pieniądze trafią do ludzi, nic tego nie zatrzyma" – napisał premier Tusk w serwisie X (d. Twitter).
Budżet w szczegółach
Zgodnie z ustawą dochody państwa mają wynieść blisko 682,4 mld zł, w tym wpływy z podatków prawie 603,9 mld zł. Ustalony limit wydatków na ten rok wynosi blisko 866,4 mld zł.
Oznacza to, że ustawa zakłada, iż deficyt ma wynieść nie więcej niż 184 mld zł. Deficyt środków europejskich ustalono na 32,5 mld zł. W uzasadnieniu do ustawy wskazano, że biorąc pod uwagę plany finansowe pozostałych jednostek sektora finansów publicznych, prognozowany deficyt sektora finansów – według metodyki unijnej – wyniesie w tym roku 5,1 proc. produktu krajowego brutto.
Rząd zaplanował wydatki na obronność w wysokości 118 mld zł, co stanowi 3,1 proc. PKB planowanego na 2024 rok. W budżecie znalazła się także kontynuacja wzrostu wydatków na ochronę zdrowia, na którą pójdą 192 mld zł. Na subwencje dla jednostek samorządów terytorialnego zaplanowano 117,9 mld zł.