Co robiliście w niedzielę wieczorem? Raczej nie czekaliście z telefonem w ręku na SMS-a od Biedronki, by dowiedzieć się, jakie promocje dla was przygotowała. Raczej nie interesowało was, czy lepsze promocje ma Lidl, czy Biedronka, prawda? Ale portugalska sieć i tak wysłała wam taką wiadomość. Chcecie wiedzieć dlaczego?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powodów jest kilka. Po pierwsze: mamy zapaść w handlu. Po prostu kupujemy mniej niż rok czy dwa lata temu. Sieci handlowe to widzą i czują, więc muszą coraz agresywniej walczyć o klienta. Czasem przyjmuje to kuriozalne formy. Z tej potrzeby zwiększenia sprzedaży biorą się takie potworki, jak opisywane przez nas kilka razy promocje czy kompletnie niezrozumiałe cenówki.
Przypomnijmy: według danych Głównego Urzędu Statystycznego sprzedaż detaliczna w Polsce w grudniu 2023 r. spadła w porównaniu do tego samego miesiąca rok wcześniej. Ekonomiści przewidywali, że sprzedaż wzrośnie o 1,5 proc., ta jednak spadła o 2,3 proc. Rok do roku kupiliśmy mniej:
paliw stałych, ciekłych i gazowych (-6,4 proc.),
żywności, napojów i wyrobów tytoniowych (-3,6 proc.),
tekstyliów, odzieży i obuwia (-4,1 proc.),
mebli, RTV i AGD (-11 proc.).
To wybrane kategorie. Dane miesiąc do miesiąca nie są w przypadku grudnia w pełni wiarygodne. W grudniu mamy święta i sprzedaż zawsze idzie w górę. Ale widać, że kupujemy mało. Mamy po prostu mniej pieniędzy. Lodówka, pralka, szafka mogą poczekać. Oszczędzamy też na żywności i napojach.
Pandemia i inflacja ograbiły nas z oszczędności
O ile rok czy dwa lata temu opłacało się kupić nowy mebel czy sprzęt AGD, bo ich ceny rosły, teraz nie mamy już na to środków. Polacy po prostu bardziej oszczędzają. Efekt jest taki, że sprzedaż w sklepach spada. I to zarówno w odzieżowych, elektronicznych, jak i spożywczych.
Sklepy stają więc na głowie, by przyciągnąć klientów do siebie i jednocześnie odciągnąć ich od konkurencji. Tort do podziału przecież nie rośnie.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Po drugie: Biedronka uważa Lidla za swojego największego rywala. To na pierwszy rzut oka może dziwić. W końcu Lidl ma w Polsce między 850 a 900 sklepów. Biedronka zbliża się do liczby 3500 placówek.
Co ciekawe, obie sieci wcale nie są najtańsze na rynku. Za podobny koszyk zakupów mniej zapłacimy choćby w największych supermarketach. Ale obie sieci biją się od dawna na promocje i na ich reklamowanie wydają ogromne pieniądze.
Lidlowi zależy na tym, by być tańszym od Biedronki, Biedronce na tym, by być tańszą od Lidla. Sieci konkurują wśród podobnej grupy klientów i walka jest ostra. Reklamy obu sieci przyjęły bardzo agresywne formy. Dzieje się tak od kilku miesięcy.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Biedronka już od połowy 2023 roku zaczęła informować w swoich reklamach, że z przeprowadzonych przez nią badań wynika, że jest tańsza od Lidla. Lidl robił dokładnie to samo, a w reklamach pojawiały się stwierdzenia, że "kiedy ceny liczone są prawidłowo, to wygrywa" jedna albo druga sieć.
Najśmieszniejsze w tej wojnie jest to, że obie sieci wykorzystują do walki badania firmy ASM Sales Force Agency. A z tych badań cen jednoznacznie wynika, że najtańszy jest... Auchan.
Ostatnią odsłonę walki między Biedronką i Lidlem mieliśmy w weekend, gdy setki tysięcy ludzi dostały SMS-a z portugalskiej sieci, która udowadnia, że jest tańsza od niemieckiego konkurenta. Sądząc po reakcjach w mediach społecznościowych, kampania mogła przynieść skutek odwrotny od zamierzonego.
Mnóstwo ludzi zżyma się, że niedzielne popołudnie to nie jest idealny moment na reklamowanie mandarynek tańszych o 50 groszy na kilogramie od konkurencji.