Swoim komentarzem Gary Pilnick, dyrektor generalny WK Kellogg chciał zachęcić do produktów jego firmy ludzi, którzy przez rosnące ceny żywności stają przed trudnymi decyzjami. Proponuje, aby w potrzebie ludzie jedli płatki śniadaniowe. Wypowiedź w stylu delfiny Francji, każącej głodującym jeść ciasta (przypisywana potocznie Marii Antoninie) wywołała reakcje konsumentów również przynoszące skojarzenia z Rewolucją Francuską.
Oczywiście dyrektor nie powiedział tego dosłownie, ale wydźwięk jest podobny, szczególnie zdaniem odbiorców, którzy nawołują nawet do bojkotu firmy.
"Konsumenci są pod presją... więc reklamujemy płatki na obiad. Jeśli pomyślisz o koszcie płatków dla rodziny w porównaniu z tym, co innego mogliby zrobić, to będzie o wiele bardziej przystępne..." – powiedział Gary Pilnick na antenie CNBC.
Jego argumentem były niskie ceny płatków z mlekiem i owocami, mniej niż dolar. Dlatego zdaniem prezesa na obiad "konsument pod presją może uznać to za dobry wybór". Swoje argumenty podkreślił, wspominając, że ludzie jedzą płatki śniadaniowe nie tylko na śniadanie. Oraz, że są w modzie.
Konsumentom nie umknęły podobieństwa do słynnej wypowiedzi o ciastach, przypisywanej królowej Marii Antoninie. Miała powiedzieć: "Niech jedzą ciastka" gdy dostała informację, że jej lud "nie ma na chleb". Fraza została jej zresztą przypisana dekady po śmierci, przez Alphonse Karra w Les Guêpes, w 1843 roku.
Ludzie zwracają uwagę na mediach społecznościowych, że dyrektor WK Kellogg jest oderwany od rzeczywistości w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Ignoruje on problem osób zmagających się z ubóstwem, których nie stać na markowe płatki... a one wcale nie kosztują tak mało, jak uważa prezes.
W sklepie Wallmart płatki "Frosted Flakes" WK Kellog kosztują 4,48 dolarów za opakowanie, czyli blisko 18 złotych. W polskich sklepach opakowanie płatków od tego producenta kosztuje często powyżej 20 złotych.
"Co do jasnej *****?! Suche płatki śniadaniowe wcale nie są tanie! Pudełka robią się coraz cieńsze, a porcje w plastikowych torbach coraz mniejsze, żeby nadążyć za gwałtownie rosnącymi kosztami produkcji" – pisze oburzony konsument w mediach społecznościowych.
Słowa Gary’ego Pilnicka spotkały się również z krytyką polityków USA.
"Pracownik Kellogg, zarabiający 20 dolarów za godzinę, musiałby pracować 96 lat, aby zarobić tyle, ile CEO Gary Pilnick zarabia rocznie, czyli 4 miliony dolarów. Ludzie nie potrzebują płatków na obiad, potrzebują tego, aby korporacje przestały ich okradać" – powiedział senator Partii Demokratycznej Peter Welch.
Jak ma się sytuacja na naszym rynku? Wielu Polaków drży przed zniesieniem zerowej stawki VAT na żywność, co oznaczałoby podniesienie cen produktów po 31 marca.
Ceny żywności zwiększały się dynamicznie i były jednym z głównych, choć nie jedynym, powodem wzrostów cen. Duży wpływ miały również coraz większe koszty energii, wynagrodzeń oraz lokali.
Pyszne.pl we współpracy z Markiem Zuberem, ekonomistą i analitykiem rynków finansowych Akademii WSB stworzyła pierwszy branżowy indeks ekonomiczny. Dzięki niemu możemy obserwować, jak zmienia się siła nabywcza Polaków w porównaniu do cen żywności, inflacji oraz średniego wynagrodzenia. Więcej o nim przeczytacie na łamach INNPoland.