Narodowy Bank Polski opublikował właśnie "Raport o inflacji". Z prognoz analityków naszego banku centralnego wynika, że jeśli rząd odblokuje sztucznie zaniżane ceny, to inflacja znów podskoczy. I to do niebagatelnej wartości 8,4 proc. Takie maksimum może zostać zanotowane w czwartym kwartale 2024 roku.
Prognoza ta mówi o maksymalnej inflacji. Maksimum miałoby być osiągnięte w jednym z ostatnich miesięcy w roku. Nie jest to średnia dla całego kwartału, co oznaczałoby, iż w pewnym momencie musiałaby być albo o wiele wyższa, albo nękać nas przez 3 miesiące.
Zauważmy przy tym, że ostatni raz z inflacją na tym poziomie mieliśmy do czynienia na przełomie listopada i grudnia 2021 roku. Mowa o fali wznoszącej. Kiedy spadała, taki wynik mieliśmy na przełomie sierpnia i września 2023 roku.
Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, od 1 lutego 2022 r. w Polsce obowiązuje obniżona do 0 proc. stawka VAT na podstawowe artykuły spożywcze. Ale nie jest to jego "domyślna" stawka. W normalnych warunkach VAT na żywność wynosi 5 proc.
Rząd wyliczył, że w roku 2022 zaoszczędziliśmy 8,5 mld zł, w pierwszej połowie 2023 roku w naszych kieszeniach zostało 6 mld zł. To pieniądze, które nie trafiły do budżetu. Przejściowe obniżenie VAT-u było jednym z elementów tzw. tarcz antyinflacyjnych, które nie obniżają inflacji, ale czynią ją łatwiejszą do zniesienia dla obywateli.
Jak pisaliśmy na INNPoland, jeszcze w ubiegłym roku Andrzej Domański, obecny minister finansów w rządzie Donalda Tuska, zapowiadał na antenie Radia Zet, że jest za ponownym nałożeniem 5 proc. daniny na najważniejsze artykuły spożywcze.
O takiej możliwości pisze też "Fakt". Dziennik zauważa, że Ministerstwo Finansów w dotychczasowych dokumentach najwyraźniej nie zakłada przedłużania zerowego VAT-u na żywność.
Energia też dotowana
A żywność to tylko jedna rzecz, do której dopłaca budżet. Zamrożenie cen prądu w 2024 r. na poziomie cen z 2022 r. zostało przedłużone do 30 czerwca 2024 r. Maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nawet po przekroczeniu limitu do końca czerwca 2024 r. wynosi 0,8585 zł/kWh (z VAT i akcyzą)/ 0,6930 zł/kWh (bez VAT i akcyzy). To o wiele mniej, niż stawka rynkowa.
Inflacja pójdzie ostro w górę. NBP przedstawił dwie wersje projekcji. Jedna zakłada odejście od zerowej stawki VAT na żywność i mrożenia cen energii, gazu i ciepła. Punktem wyjścia do drugiej jest kontynuowanie działań osłonowych.
Ta pierwsza zakłada inflację rzędu 5,7 proc. w roku 2024, 3,5 proc. w roku 2025 i 2,7 proc. w roku 2026.
"W pierwszym scenariuszu inflacja CPI, po osiągnięciu minimum w II kw. 2024 r. (2,5 proc.), praktycznie w całym horyzoncie projekcji znajduje się w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu (1,5-3,5 proc.)" – piszą ekonomiści PKO BP w komentarzu do raportu NBP.
Druga projekcja, zakładająca przedłużenie osłon, przewiduje inflację na poziomie 3 proc. w roku 2024, 3,4 proc. w roku 2025 i 2,9 proc. w roku 2026.
"W przypadku całkowitego wycofania tarcz inflacja w IV kw. 2024 byłaby o 5 punktów procentowych wyższa i wyniosłaby 8,4 proc. r/r". "Jednocześnie w II poł. 2025 r., za sprawą efektów bazowych spadłaby poniżej 2 proc. rok do roku" – pisze NBP w raporcie.
Jego autorzy dodają, że efektem zniesienia osłon byłoby osłabienie siły nabywczej konsumentów, niższa dynamika PKB, ujemna luka popytowa w całym horyzoncie projekcji. Doprowadziłoby to do szybszego wzrostu płac i jednostkowych kosztów pracy, bo pracodawcy musieliby kompensować pracownikom wyższą inflację. Jednocześnie spadłaby inflacja bazowa.
Z tej sytuacji rząd Tuska nie ma łatwego wyjścia. Jeśli nie przedłuży tarcz i osłon, Polacy będą musieli zmagać się z coraz wyższą inflacją. Będziemy płacić coraz więcej za jedzenie, wzrosną koszty utrzymania domu.
Ale to rozwiązanie pomogłoby uzdrowić finanse państwa, które teraz dopłaca do energii i nie zarabia na żywności. Summa summarum inflacja i tak spadnie, i to nawet szybciej, niż po przedłużeniu tarcz.
Jeśli rząd zdecyduje się na dalsze mrożenie cen, inflacja nie podskoczy, ale zostanie z nami na dłużej. A za to i tak zapłacimy my, obywatele. I to zarówno w postaci wysokich cen, jak i dopłat z budżetu.