W mBanku znajdziemy zróżnicowaną ofertę dla przedsiębiorców. Obejmuje ona m.in. konto firmowe, kredyty, czy leasing. Aktualnie bank proponuje ofertę z kontem firmowym, a także dodatkowymi usługami za 0 złotych. Być może właśnie z takiej propozycji chciał skorzystać jeden z przedsiębiorców-influencerów. Nie został jednak obsłużony.
Dawid Pałka jest założycielem kilku marek o międzynarodowym zasięgu. Na jego profilu na LinkedIn można przeczytać, że inwestuje również w start-upy technologiczne, a także jest felietonistą obyczajowym, ekonomicznym oraz fanem nowych technologii. W ostatnim czasie zakładał spółkę i chciał otworzyć konto w mBanku.
Pałka odwiedził punkt na pięć minut przed zamknięciem – o 16:55. Miał zamiar założyć konto firmowe dla nowej spółki i wpłacić 4 mln zł. Z jego relacji wynika, że pracowniczka banku odmówiła realizacji tej usługi.
Umotywowała to tym, że zostało zaledwie 5 minut do zamknięcia oddziału, a na procedurę trzeba poświęcić co najmniej 30 minut. Dawid Pałka podziękował za informację i wybrał się do placówki konkurencji. Kilka godzin później przedsiębiorca szczegółowo opisał swoje doświadczenia w poście zamieszczonym na portalu X.com.
Post influencera wywołał sporą burzę i po pewnym czasie spotkał się z reakcją mBanku. "Szacunek do naszych klientów jest dla nas równie ważny, co szacunek do naszych pracowników i ich wolnego czasu" – brzmiała riposta.
To tylko podgrzało dyskusję. "I to jest real time marketing pierwsza klasa" – komentowali jedni. "Ale macie takie info na stronie, że jak ktoś chce otworzyć rachunek firmowy, to musi przyjść minimum pół godziny przed zamknięciem?" – pytali inni. Była też sporo otwartej krytyki: "Jesteście najgorszym bankiem i nie szanujecie swoich klientów ! A wasi 'cudowni; pracownicy potrafią ich upokarzać w oddziale".
Żeby mieć lepszy ogląd na sytuację, postanowiliśmy zapytać bezpośrednio mBank o ich perspektywę. Otrzymaliśmy odpowiedź od zastępcy rzecznika prasowego mBanku Piotra Rutkowskiego, która w całości brzmi: "Nie zamierzamy komentować tej sprawy. Pozdrawiam serdecznie".
I tyle. Co trochę dziwi w sytuacji, w której zdaje się, że w mediach społecznościowych to mBank wygrał wizerunkową rywalizację.
Sytuacja, którą opisał Dawid Pałka, wzbudziła zamieszanie w social mediach. W komentarzach można było zauważyć więcej odpowiedzi, które sugerowały nieporadność przedsiębiorcy-influencera, bo przyszedł załatwiać ważną sprawę dla swojej spółki na pięć minut przed zamknięciem placówki mBanku.
Użytkownicy (w tym przypadku Twittera/X) zwrócili również uwagę na to, że pracowniczka placówki miała prawo zakończyć wykonywanie swoich obowiązków zgodnie z wyznaczonymi godzinami pracy. Maciej Kawecki z profilu "This Is IT" skomentował post Dawida Pałki w następujący sposób: "W mojej głębokiej ocenie Pani postąpiła prawidłowo, szanując swój czas. Bank jak widać, wspiera takie wzorce, co się chwali".
Nie wiadomo, czy Dawid Pałka świadomie włożył kij w mrowisko, prowokując ludzi do żarliwej dyskusji, czy przypadkiem wywołał burzę medialną. Z jego relacji, podsumowując post zwrotem i oznaczając bank: "mBank gratuluję podejścia do klientów" zasugerował w ironiczny sposób problem. Rozwinął swój punkt widzenia, dyskutując z innymi użytkownikami w sekcji komentarzy pod postem.
Dawid Pałka podkreślił, że rozmowę z pracowniczką mBanku przeprowadził w kulturalny sposób, życząc jej miłego wieczoru w trakcie wychodzenia z placówki. Skwitował to jednak tym, że "bank powinien ogarnąć takie sytuacje i mieć scenariusze na to". Natomiast wspomniane 4 mln zł miały podkreślić wagę potencjalnego klienta i stratę dla mBanku.
Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że Dawid Pałka chciał też marketingowo wykorzystać zamieszanie. Na jego profilu na portalu X pojawił się niedawno komentarz, w którym podkreśla, że współpracując z jego firmami, klienci zostaną potraktowani jak partnerzy, a pracownicy – nawet zostając po godzinach – otrzymają dodatkową gratyfikację.
Czytaj także: https://innpoland.pl/206966,polacy-zarabiaja-wiecej-i-wiecej-padaja-rekordy-wzrostow