Mechanicy zwracają uwagę na problem, który jest związany z kosztownymi naprawami aut elektrycznych. Zdaniem specjalistów producenci nie są w żaden sposób kontrolowani i mogą dyktować wysokie ceny za części, przede wszystkim moduły niezbędne do usunięcia usterki. Koszt takiej naprawy to nawet kilkadziesiąt złotych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mechanik z warszawskiego warsztatu samochodowego na Grochowie udostępnił w sieci materiał na temat kosztów naprawy auta elektrycznego. Modelem widocznym w nagranym wideo jest Skoda Enyaq z 2022 roku. Właścicielowi pojazdu przydarzyła się usterka podwozia.
W standardowych warunkach, na przykład w momencie, gdy samochód uderzyłby o wzniesienie, procedura zakończyłaby się prawdopodobnie na wymianie rozrządu i miski olejowej. W takiej sytuacji koszt remontu wyniósłby maksymalnie kilka tysięcy złotych. Natomiast w przypadku auta elektrycznego za koszt usługi mechanika można by kupić drugi samochód.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Masz elektryka? Uważaj na podwozie, bo w razie usterki zapłacisz krocie
Pacjent, czyli Skoda Enyaq z 2022 roku została uderzona od spodu w podwozie. Newralgiczne miejsca w aluminiowej obudowie tej części auta zostały zmiażdżone. Co więcej, niewiele brakowało do tego, żeby doszło do zwarcia i w dalszej perspektywie pożaru samochodu, ponieważ jeden z modułów został niemal przebity. Jak wskazał mechanik z HybrydyElektryki, do wymiany kwalifikowały się prawdopodobnie, ostatecznie trzy moduły.
Podsumowanie napraw do wykonania prezentowało się następująco. Mechanik musiał wymienić obudowę, dwa moduły – jak zaznaczył, w perspektywie była także wymiana trzeciego, jeszcze do końca niezdiagnozowanego, a także sterowniki.
Jaki jest koszt naprawy podwozia w aucie elektrycznym?
W przypadku auta elektrycznego takiego jak Skoda Enyaq koszty naprawy znacznie przekraczają sumę 20 tysięcy złotych. Ta kwota pozostaje dawno w tyle już w momencie podsumowywania ceny za naprawę z uwzględnieniem jednego modułu.
Specjalista z warsztatu HybrydyElektryki pokazał rachunek zamówienia. Za zestaw naprawczy, czyli obudowę klient miał do zapłacenia ponad 7 tysięcy złotych. Koszt jednego modułu wynosił niemal 11 tysięcy złotych. Natomiast cena sterownika to około 2 tysiące złotych. Wstępną sumą kosztów wymiany podwozia przekroczyła 20 tysięcy złotych. Do tego warsztat doliczył podatek VAT w kwocie przekraczającej 4 tysiące złotych.
Warto przy tym zauważyć, że w rachunku mechanik nie uwzględnił jeszcze konieczności wymiany dwóch kolejnych modułów. Wliczając je do sumy zamówienia, klient musiałby przygotować dodatkowo, około 22 tysiące złotych. Oznacza to, że ostateczna cena naprawy przekroczyłaby poziom 44 tysięcy złotych.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Kolejny problem związany z elektrykami – części nie są kompatybilne ze wszystkimi modelami
Ekologia i nowoczesność to dwa hasła, które najczęściej pojawiają się w kontekście wprowadzania do użytku aut elektrycznych. W odniesieniu do tych kwestii mechanik HybrydyElektryki ma poważne zastrzeżenia. Jego zdaniem Unia Europejska powinna uregulować to, aby podzespoły – przede wszystkim moduły, były kompatybilne nie tylko z jednym autem, ale z wieloma modelami.
Zdaniem specjalisty właśnie to można byłoby określić ekologią i korzystaniem z nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Aktualnie nikt tego nie kontroluje. Producenci narzucają takie ceny, na jakie mają ochotę, a produkowanych modułów nie można stosować uniwersalnie w pojazdach.
Mechanik z hybrydyelektryki.pl podkreślił, że w jego opinii taki stan rzeczy nie ma nic wspólnego z dbaniem o środowisko. Uważa, że branża produkcji samochodów elektrycznych i części niezbędnych do napraw to czysty wyzysk.
Te moduły są stosowane tylko do jednej marki, jednego modelu. Nikt nie wpada na taki genialny pomysł, żeby te moduły były przez Unię Europejską – jakąś dyrektywą, nakazem, czy czymkolwiek – stosowane, że moduł o taki, może być stosowany od 2018 do 2024 w każdym modelu pojazdów.