Polscy plantatorzy malin są załamani sytuacją na rynku. Nie opłaca się ani hodowla, ani zatrudnianie pracowników sezonowych. Zwracają uwagę na rażąco niskie stawki, plasujące się poniżej akceptowalnego progu, jakim jest 10 złotych za łubiankę. Hodowców niepokoi też fakt, że państwo wcale nie pomaga im w trudnej sytuacji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W gospodarce panuje prawdziwa "malinowa zapaść". To efekt ekstremalnie niskich cen skupu. Ze względu na to plantatorom bardziej opłaca się rezygnacja ze zbiorów niż zatrudnienie do nich osób i sprzedawanie plonów. Faktem jest też to, że nikt nie chce pracować według tak niskich stawek.
Skala problemu jest coraz większa. Plantatorzy z całej Polski wysyłają jasne sygnały. Uważają, że cena owoców spadła po prostu poniżej jakiejkolwiek opłacalności. Zdaniem hodowców stawki skupu są na poziomie kosztów produkcji sprzed 20 lat.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Dlaczego plantatorzy zmagają się z problemem niskich cen malin?
O problemach było głośno już w czerwcu. Wtedy plantatorzy malin pod koniec miesiąca wszczęli protesty. Zablokowano rondo między Opolem Lubelskim a wsią Elżbieta. Protestujący zwracali uwagę na fakt, że w 2023 roku oferowano im cenę 20 zł, średnio 15 zł za owoce na skupach. W 2024 roku jest to już trzy razy mniej.
Producenci malin wskazywali na przyczynę kłopotów. Plantatorzy skarżyli się, że zastała ich taka sama sytuacja, jak lokalnych rolników, parających się uprawą zbóż. Ich zdaniem niska cena malin wynika z dwóch powodów:
zmowy firm skupujących owoce,
napływu tanich malin m.in. z Ukrainy.
Protestujący dziwili się, że państwo ich nie wspiera. Jeden z nich stwierdził w wypowiedzi dla reportera Polsat News, że z Ukrainy ściąga się na bieżąco maliny – w ramach pomocy. Jednak tracą na tym polscy producenci.
W trakcie protestów plantatorzy wskazywali też na fakt, że w magazynach wciąż są składowane tanie, mrożone owoceimportowane m.in. z Argentyny i Turcji, a także reszta plonów z ubiegłorocznych zbiorów.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Nie ma komu zbierać malin. Pracownikom sezonowym nie opłaca się przyjeżdżać
Niestety od czerwca sytuacja nie zmieniła się na lepsze, a na gorsze. Przyczyniły się też do tego anomalie pogodowe – upały w kwietniu, przymrozki, susze i gwałtowne burze. Sprawiły, że zbiory w 2024 roku są znacznie krótsze.
Plantator z Łukowa – Adam Jacórzyński w wypowiedzi dla WP Finanse wyjaśnił, że w poprzednich latach płacił po 15 zł za łubiankę malin letnich i po 10 zł za maliny jesienne. Jak stwierdził, kiedy w tym roku zobaczył cenę maliny letniej na poziomie 4,20 zł, to był w szoku.
Stworzyło to problemy z rozliczaniem się z pracownikami, którzy pochodzą głównie z Ukrainy. Chcieli pracować w tym roku zgodnie ze stawkami obowiązującymi w poprzednim. Jednak plantator mógł zaoferować im jedynie 8 zł za łubiankę.
Ze względu na późniejszy brak zainteresowania pracą sezonową – efekt niskich stawek, plantator zdecydował, by zaprzestać zbiorów wcześniej, niż zwykle miało to miejsce.