Sensacyjny gadżet z lat 90., który musiał mieć każdy dzieciak, powraca do Europy. Tamagotchi otwiera swój pierwszy sklep w Wielkiej Brytanii. Charakterystyczne jajka na łańcuszku wyglądają nadal tak samo, ale zostały znacznie unowocześnione. Co zmieniło się w zabawce i co sprawiło, że stała się tak popularna w pierwszej kolejności?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nostalgia jest potężną siłą. Prawdopodobnie dzięki niej marka Tamagotchi, elektronicznych kosmitach-zwierzątkach w jajkach, nadal utrzymuje się na rynku cyfrowych pupili, mimo dużej konkurencji. Jak informuje BBC, japońska firma otwiera swój sklep po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Tamagotchi znowu w Europie
Wedle informacji z dziennika, globalna sprzedaż Tamagotchi w latach 2022-2023 wzrosła ponad dwukrotnie. Oficjalnie marka należąca do Bandai powróciła ze swoimi kultowymi gadżetami już w 2019 roku, a jeszcze wcześniej w 2017 roku wydano specjalną edycję na 20-lecie produktu. Otwarcie pierwszego sklepu w Europie może znacznie poprawić dostępność tych gadżetów w naszej części świata.
Szczytem jej popularności były lata 1996-1997, gdzie plastikowe jajka były rozchwytywane przez dzieciaki i dorosłych. Sam dorastałem w tamtych latach i pamiętam ten szał, a do tego liczne podróbki zalewające rynek i Stadion Dziesięciolecia w Warszawie. Posiadałem taką zabawkę, ale do dziś nie mam pewności, czy był to oryginał, czy tańszy zamiennik. Z punktu widzenia dzieciaka wszystkie były "tamagoczi".
Obecnie to już zupełnie inna bajka. Chociaż Tamagotchi wizualnie się nie zmieniły, zawierają więcej opcji – jak zabawa ze znajomymi po sieci (mogą się nawet rozmnażać) czy robienie sobie selfie. W małym opakowaniu zawarto funkcje, które wydłużają żywotność gry.
Ja sam pamiętam, że mimo wielkiego pragnienia posiadania takiego urządzenia szybko stałem się nim znużony, ku jeszcze większemu rozczarowaniu rodziców, których o zakup męczyłem.
Rozrywka była dość prosta – za pomocą trzech guzików dbaliśmy o zdrowie naszego zwierzaczka z kosmosu (jak były reklamowane pikselowe stworki). Bawiliśmy go, karmiliśmy, sprzątaliśmy odchody i tak to szło. Haczyk? Gra nie kończyła się, gdy wyłączaliśmy urządzenie! W tamtych czasach było to przełomowe rozwiązanie. A im stworek robił się starszy, tym bardziej skomplikowana stawała się rozgrywka.
Zaniedbanie jednego z czynników mogło doprowadzić do zgonu stworka. Było to dość dramatyczne wydarzenie, ze smutnymi dźwiękami i w ogóle, tak, że zgon stworka z 10 pikseli na krzyż potrafił łamać dziecięce serduszko!
Klasyczny wygląd z trzema przyciskami ma przyciągać nostalgią starszych odbiorców i kusić swoją uroczością nowych. W pewnych kręgach taki brelok może nawet uchodzić za modny.
Jak widać po statystykach przekazanych przez BBC, od 2019 roku dalej sprzedają się jak świeże bułeczki. Cóż, dzieciaki z tamtych lat dorosły i mają pieniądze, a uderzanie we wspomnienia z dzieciństwa jest skuteczną strategią marketingową na rynkach poświęconych rozrywce.
Ciekawostki o Tamagotchi
Jak duży był szał na te jajka w latach 90.? Dość powiedzieć, że ich twórcy, Akihiro Yokoi i Aki Maita dostali w 1997 roku specjalną satyryczną nagrodę Ig Nobla (antynobla) z ekonomii, za to, że ich 10 milionów egzemplarzy zabawki rozpraszało od pracy ludzi na całym świecie.
Zabawka wciągała nie tylko najmłodszych i to chyba był największy problem! Przy okazji sukcesów urządzenia ostrzegano o grach wideo zacierających granice rzeczywistości i podkreślano możliwy problem uzależnień.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
A ludzie angażowali się na podstawie prostych instynktów opiekuńczych, co w połączeniu z banalną obsługą, było strzałem w dziesiątkę. Na zachodzie ludzie grzebali swoje jajka ze zmarłymi Tamagotchi nawet na cmentarzach zwierzęcych. Zwierzaki mogły ponieść "prawdziwą śmierć" nawet nie z winy użytkownika – padająca bateria, zamoczenie jajka czy mechaniczne uszkodzenia budziły prawdziwe emocje.
Tematyka śmierci doczekała się także swojego odcinka w kreskówce. A jakże, taka istnieje, a odcinki są dostępne na YouTube. Szczęśliwie, nie trzeba znać japońskiego, aby je obejrzeć.
Trend wygasł wraz z rozwojem innych form rozrywki elektronicznej, w tym telefonów komórkowych i smartfonów. Rynek próżni nie znosi i do tej pory pojawiło się wiele marek oferujących zabawę z wirtualnym zwierzątkiem, czy nawet z "ludzkim" bobasem. Cyfrowi podopieczni są dostępni także w aplikacjach jak recenzowany na INNPoland Peridot od twórców Pokemon Go.