Doniesienia o problemach z akcją McDonald’s pojawiły się w sieci, częściowo za sprawą profilu "Służby w akcji" (pytania o źródła wysłaliśmy, odpowiedzi są niżej w tekście) oraz komentarzy na Facebooku, w tym pod postem samego McDonald’s ogłaszającego pomoc dla służb mundurowych. Zapytaliśmy o detale akcji u źródła, otrzymaliśmy przy tym zdjęcia pokazujące dowody na sukces akcji. Znamy też kilka nieoficjalnych informacji.
McDonald’s wyjaśnia zamieszanie
Draka zrobiła się brak wydawania darmowych posiłków, mimo deklaracji sieci. Niektórzy mieli spotykać się z odmową czy wręcz zdziwieniem pracowników restauracji, że o jaką akcję w ogóle chodzi. Inni, że nie chciano obsługiwać zbyt dużej ilości grup. Z kolei część internautów dawała sygnały o mundurowych nadużywających akcji i pobierających np. po kilka posiłków naraz.
Jak pisaliśmy w artykule poświęconym sprawie (link na końcu tekstu), McDonald’s dementuje te pogłoski. Sieć przekazała INNPoland, że nie ma żadnych oficjalnych raportów o nadużyciach akcji, ani tym bardziej o odmowie służbom mundurowym, bo zgłosiło się za dużo osób.
Na dowód przesłała nam zdjęcia, gdzie widzimy rzeczywiście spore kolejki bohaterów walczących z powodzią, czekających na wydanie posiłku. Oraz otrzymujących zamówione dania poza restauracjami, na miejscu pracy.
Do 25 września restauracje McDonald's wydały służbom mundurowym za darmo 35 110 posiłków i 22 666 napojów.
Biuro prasowe McDonad's
odpowiedzi na pytania od INNPoland
Fotografie znajdziecie w całym artykule.
Skąd pochodziły negatywne komentarze?
Z naszych ustaleń wynika, że zaszło kilka rzeczy.
Udało nam się ustalić, że w przynajmniej jednej restauracji McDonald’s pojawiły się osoby nieumundurowane, w nieoznakowanym pojeździe, które twierdziły, że są zaangażowane w walkę z powodzią i domagały się darmowego posiłku.
Po odmowie wydania posiłku złożyli skargę z informacją, że nagłośnią sprawę w sieci.
McDonald’s potwierdził dla nas, że otrzymał kilka takich zgłoszeń. Każde z nich weryfikowano z restauracjami. Nie doszło jednak do wykorzystania akcji wbrew regulaminowi.
Firma zapewnia, że pracownicy od początku akcji są poinformowani, komu i jak wydawać posiłki, i dotyczy to również czasu, gdy objęte akcją były miasta, gdzie nie dotarł żywioł, ale służby z niego były wysyłane po pomoc.
Trafiły się za to zwyczajne pomyłki w niektórych restauracjach, co potwierdziliśmy u źródła. Akcja jest ogromna, trudna i McDonald’s przyznał nam, że bardzo wymagająca. Błędy w komunikacji miały zostać już wyjaśnione z lokalami i służbami.
Nie można wykluczyć także, że przy zmianie miejscowości objętych akcją z 22 na 23 września, niektórzy mundurowi zwyczajnie nie zdążyli otrzymać właściwej informacji, nim poszli po posiłek.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy również, że w regionach popowodziowych pojedynczy pracownicy i franczyzobiorcy McDonald's zaangażowali się prywatnie w pomoc służbom mundurowym, nawet po przeniesieniu akcji od 23 września do września do woj. lubuskiego i woj. zachodniopomorskiego. Sieć nie udzieliła komentarza w tej sprawie.
[AKTUALIZACJA 29.09] Odpowiedź od Służb w akcji
Pytanie o źródła doniesień o nadużyciach i błędach w akcji McDonald's wysłaliśmy do prowadzącego profil Służby w akcji.
Służby w akcji
pytania od INNPoland
Kontakt przekazał nam także, że otrzymał wiele wiadomości o posiłkach wydawanych w miastach, które nie były wymienione na wykazie oficjalnych lokali i wskazał na chaos informacyjny wewnątrz korporacji McDonald's.
Jak pisaliśmy wcześniej, przedstawiciel prasowy przyznał się do kłopotów z komunikacją i zapewniał, że zostało to już wyjaśnione.
Zobacz także
Akcja ma nie mieć na celu marketingu, co internauci zarzucają McDonald's. Oficjalnie marka to potwierdza. Jednak wiadomo, wszystko sygnują swoim logo, wydają własne dania, więc to dzieje się niejako przy okazji. Tego w rozmowie mi przedstawiciel prasowy nie odmówił. Zdjęcia mówią jednak sporo.