Imigranci i emeryci uratują polski rynek pracy? Oto prognoza na 2035 rok
Jeśli utrzyma się obecny trend, za 11 lat liczba pracowników w Polsce zmniejszy się o 2,1 mln. Braki odczują sektory edukacji i zdrowia.
Reklama.
Jeśli utrzyma się obecny trend, za 11 lat liczba pracowników w Polsce zmniejszy się o 2,1 mln. Braki odczują sektory edukacji i zdrowia.
Przyszłość polskiego rynku pracy już od jakiegoś czasu nie napawa optymizmem. To m.in. innymi ze względu na korzystną strukturę demograficzną, polska gospodarka rozwijała się tak szybko w latach 1989-2013 (to zjawisko nazywane jest dywidendą demograficzną). W ostatnich latach mierzymy się jednak z jej odwróceniem.
Od 2013 roku liczba osób w wieku produkcyjnym maleje, a liczba emerytów rośnie. A proces ten w najbliższych latach w Polsce będzie przybierał na sile. I to szybciej niż w innych państwach Unii Europejskiej.
Odpływ pracowników najbardziej odczuje sektor edukacji. Zatrudnienie zmniejszy się tam o 29 proc. Braki wyniosą aż 360,9 tys. osób. W opiece zdrowotnej będzie pracowało o 23 proc. mniej osób niż teraz. To 256,6 tys. brakujących pracowników.
W przemyśle różnica między liczbą osób opuszczających a wchodzących na rynek pracy wyniesie najwięcej – aż 400 tys. To o 11 proc. mniej niż teraz.
– Szacujemy, że jedynie przez spadki liczby pracujących osób w przemyśle do 2035 r. wartość PKB będzie niższa o 6-8 proc. w porównaniu ze scenariuszem kontrfaktycznym, który zakłada dostęp do siły roboczej na niezmienionym poziomie – wskazuje dr Paula Kukołowicz.
Jedynie w informacji i komunikacji oraz zakwaterowaniu i gastronomii przewiduje się przyrost liczby pracowników - wyniesie kolejno 35,6 tys. i 31,9 tys. osób.
Co może nam pomóc? Działania, które mają szansę zmienić przyszłość polskiego rynku pracy to m.in. aktywizacja zawodowa osób obecnie nieaktywnych zawodowo, wdrażanie nowych technologii i wzrost wydajności pracy, a także wspieranie migracji. Ale to tez całkowicie nie rozwiąże problemu.
Z kolei podniesienie wieku emerytalnego Polaków jest mało prawdopodobne. Ten wynoszący 65 lat jest wysoki na tle średniej UE. A wiek emerytalny Polek – 60 lat – jest jednym z niższych.
Kobiety w Polsce w przeciwieństwie do wielu innych państw kontynuują pracę zawodową po przejściu na emeryturę. Kończą ją średnio w wieku ponad 61 lat. Jednak przesunięcie ich wieku emerytalnego o 5 lat, zwiększyłoby liczbę dostępnych pracowników o 940 tys. rocznie.
Uznaje się, że migranci zagraniczni również mogą zrekompensować utratę pracowników. Ich napływ jest jednak trudny do przewidzenia. Prognozy GUS zakładają, że do 2035 roku przybędzie ich 139 tys., a Eurostat podaje, że będzie to 491 tys. osób.
Polska ma również jedną z najwyższych w Europie luk w zatrudnieniu osób z niepełnosprawnościami. Zatrudnienie osób pełnosprawnych jest na poziomie 73,6 proc., z niepełnosprawnościami - 34,3 proc. Średnio w państwach UE ta dysproporcja jest dwa razy niższa.
Dr Paula Kukołowicz
kierowniczka zespołu zrównoważonego rozwoju w PIE