Dwa tysiące paczkomatów dla Poczty Polskiej miała postawić firma, która ma siedzibę w budynku wielorodzinnym i której kapitał zakładowy wynosi ok. 6 tys. zł. Straty na cyfrowej transformacji Poczty to ponad 100 mln złotych. NIK składa w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury i CBA.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Najwyższa Izba Kontroli nie szczędzi w słowach opisując ostatnie wydatki Poczty Polskiej. Wpis na stronie NIK zatytułowany "Fiasko transformacji cyfrowej w Poczcie Polskiej" szczegółowo opisuje nieprawidłowości związane z inwestycjami w nowe technologie.
Poczta boryka się z poważnymi problemami. Jej najwięksi konkurenci wyprzedzają ją o kilka długości w ilości tzw. przesyłek KEP, czyli kurierskich, ekspresowych i w formie paczek.
Czytaj także:
Lider branży – spółka InPost odnotowała w latach 2019-2022 wzrost liczby przesyłek typu KEP rzędu 1165 proc. W tym samym czasie Poczta Polska zaliczyła spadek o 6 proc.
Nie inaczej jest w usługach kurierskich, które stanowią najszybciej rozwijający się segment rynku. Poczta plasowała się na trzecim miejscu pod względem liczby zrealizowanych przesyłek z wynikiem blisko 61 mln, odstając od lidera, który zrealizował w tym czasie 507 mln usług.
Nieprawidłowości za 100 mln
W odpowiedzi na złe wyniki Poczta przeprowadziła serię inwestycji, które miały pozwolić jej dogonić konkurencję. NIK przyjrzało się siedmiu z nich na łączną kwotę 500 mln zł.
Dotyczyły zakupu 2000 paczkomatów, budowę nowej strony internetowej, wytworzenie systemu TMS (wspomagającego zarządzanie procesami transportowymi, logistycznymi oraz dystrybucyjnymi) czy zakupu maszyn do sortowania przesyłek.
W toku kontroli NIK stwierdzono, że koszt nieprawidłowości w tych inwestycjach przekroczył 113 mln zł.
Czytaj także:
Według Najwyższej Izby Kontroli spółka miała doprowadzić do powstania wielomiesięcznych opóźnień w realizacji projektów.
Stwierdzono nieprawidłowości już na etapie postępowania przetargowego, bo Poczta Polska nie określiła żadnych warunków udziału, które uwiarygodniłyby możliwość zrealizowania umowy przez potencjalnego wykonawcę.
W konsekwencji Poczta powierzyła realizację zamówienia na 2000 paczkomatów konsorcjum dwóch podmiotów, którego lider miał siedzibę w budynku wielorodzinnym i którego kapitał zakładowy wynosił ok. 6 tys. zł. Pierwotnym terminem realizacji tego zadania był luty 2023. Pod koniec czerwca 2023 zainstalowano 243 maszyny z ograniczonymi funkcjami.
Mimo że zarząd miał świadomość tak istotnych naruszeń umowy ze strony wykonawcy, kontynuował współpracę i zdecydował, że nie naliczy kar umownych z tytułu zwłoki.
Odpowiedzialny jest nie tylko zarząd
– Główne decyzje dotyczące tych zamówień i rozliczania kontrahentów podejmował zarząd.Jednak kluczową rolę w mojej ocenie odgrywała bardzo nieudolna rada nadzorcza – mówi mi w trakcie rozmowy telefonicznej Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Piotr Moniuszko.
W jego opinii odpowiedzialność za nieprawidłowości stwierdzone przez NIK spoczywa zarówno na zarządzie i radzie nadzorczej, jak i na przedstawicielach Ministerstwa Aktywów Państwowych. Kluczowe były jednak braki w kompetencjach osób odpowiedzialnych za inwestycje.
– Zarządy spółek muszą składać w radzie nadzorczej stosowne dokumentacje dotyczące rozliczeń finansowych, planów działań, itd. Tutaj zabrakło reakcji po pierwsze ze strony rady nadzorczej, po drugie ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych jako właściciela. Odpowiedzialność spoczywa również na ludziach, którzy zostali powołani na te stanowiska, a nie byli do nich najprawdopodobniej przygotowani merytorycznie.
Czytaj także:
Według Moniuszki to działania na najwyższym szczeblu spółki doprowadziły do milionowych strat.
– Pracownicy są obowiązani na bieżąco zgłaszać ze swojej strony wszelkie nieprawidłowości, ale dalej najprawdopodobniej nie zapadały żadne decyzje co dalej. Kontrahentów nie pociągano do odpowiedzialności, chociażby w formie kar umownych – tłumaczy.
Przecież wiemy, czym się zajmuje CBA
– Dlaczego te decyzje na najwyższym szczeblu nie zapadały? Czy to jest kwestia niekompetencji? – pytam.
– Zważywszy, że Najwyższa Izba kontroli składa zawiadomienie do prokuratury i do CBA, a wiadomo, czym zajmuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne, możliwe, że z dokumentów, które posiada NIK, wynika, że doszło do korupcji. Tego nie można wykluczyć.
Czytaj także:
Piotr Moniuszko zaznacza, że nie widział dokumentów NIK-u, a do powszechnej wiadomości nie podano jednoznacznych dowodów na korupcję w Poczcie Polskiej.
Jego niepokój budzi jednak sprawa kar, jakie spółka mogła nałożyć na kontrahentów, z których zdecydowała się zrezygnować.
– Powiedzmy, że kary umowne nie były nakładane, ponieważ ktoś został "zmotywowany", żeby ich nie nakładać. W innym wypadku NIK nie składałby zawiadomień do CBA – dodaje Moniuszko.
Co więcej, zarząd podpisał niekorzystne dla spółki aneksy i porozumienia, dotyczące wydłużenia terminu realizacji umowy oraz rezygnacji z dochodzenia kar umownych związanych z opóźnieniami w realizacji umowy, w zamian za rekompensatę, której wartość była o wiele niższa od możliwych kar umownych.