Górale żyją z turystów, ale ich pracownicy ledwo przędą. Wyrabiają koszmarne nadgodziny z braku innych rąk do pracy, i to mimo bardzo kuszących ofert. Pracodawcy na Podhalu robią się zdesperowani.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Branża turystyczna na Podhalu już od pewnego czasu mierzy się z brakiem rąk do pracy. Teraz w okresie świątecznym problem robi się coraz bardziej namacalny. Dziennikarz Onetu opisał zwierzenia pracowników z południa Polski. Potrzeba armii do pracy, a hotele i restauracje obsadza co najwyżej szkieletowa załoga.
Kryzys zatrudnienia na Podhalu?
Oferty pracy są atrakcyjne, przynajmniej na piśmie. Prawie trzy tysiące złotych na rękę za osiem dni pracy, bez żadnych kwalifikacji? Nawet dla nastolatków. Taką ofertę wystosowano w “Tygodniku Podhalańskim" a przedsiębiorcy tłumaczą, że lepiej już brać grupę niedoświadczonych dzieciaków, niż nie mieć nikogo.
Kelnerka opisała dla Onetu, że po tygodniu wysokiego sezonu jest wykończona. Nie miała wolnego w święta, pracowała po 12 godzin, chciałaby popracować do marca. W ten sposób pracując razem z mężem, mogłaby uzbierać w ciągu 1,5 roku na dom. E gotówce, bez wspomagania się kredytem. Część zarobków wpada "pod stołem", część to pensja i napiwki.
Jest to jednak kosztem łamania norm. Niektórzy pracodawcy zapewniają swoim ludziom zakwaterowanie i wyżywienie za darmo, albo za niedużą opłatą. Czasem od kilku do kilkunastu osób, o ile chcą pracować.
Brak emigrantów i mieszkańcy wsi na samozatrudnieniu
Bo z tym jest największy problem. Jak podaje Onet, z nieoficjalnych źródeł z miejsca na Podhalu przyjęto by 3-4 tys. osób i to na godne stawki. Powody?
Podhale nie może liczyć już na mieszkańców z okolicznych wiosek, które… same zarabiają już z turystyki. Ich mieszkańcy działają na samozatrudnieniu. Nie muszą zasuwać do Zakopanego, gdy ich miejscowości stają się kurortami, bądź zarabiają na sprzedaży oscypków. Podobno już mały kramik przy drodze pozwala "naprawdę dobre żyć".
Praca w turystyce, szczególnie w obleganych sezonach, jest bardzo wymagająca, co odrzuca sporo osób. Przedsiębiorcy wskazywali, że to odstraszyło m.in. osoby z Ukrainy.