logo
Język jest pierwszym zaskoczeniem dla nowicjuszy RedNote’a. Fot.: J. Scott Applewhite/Associated Press/East News
Reklama.

W ten weekend TikTok w Stanach Zjednoczonych przestał działać na kilkanaście godzin. Był to wynik restrykcji nałożonych na platformę przez amerykański rząd. Po ingerencji prezydenta Trumpa platforma została przywrócona, jednak wiele użytkowniczek i użytkowników TikToka zawczasu zaczęło rozglądać się za alternatywą. 

W geście niezgody na arbitralne działania rządu zdecydowali się nie przechodzić na amerykańskie platformy: Instagrama czy YouTube’a. Zamiast tego wybrali najbardziej chińską, komunistyczną i zgodną z linią partii ludowej aplikację, jaką tylko mogli znaleźć.

RedNote szybko poszybował w rankingach sklepów z aplikacjami, stając się na chwilę najczęściej pobieraną aplikacją w AppStore. 

Czytaj także:

Zwrot w kierunku Xiaohongshu (oryginalna nazwa aplikacji) musi być prawdziwym zaskoczeniem dla amerykańskiego rządu. W końcu podstawowym powodem decyzji o zbanowaniu platformy było ryzyko przekazywania danych Chińskiej Partii Ludowej. A teraz młodzi Amerykanie i Amerykanki korzystają z aplikacji, której dosłowne tłumaczenie to "Czerwona książeczka". To niezbyt subtelne nawiązanie do ideologii Mao i rewolucji kulturalnej nie zniechęca tłumów korzystających z aplikacji, nazywanych nawet "TikTokowymi uchodźcami", a wręcz przeciwnie.

Amerykanie uczą się chińskiego

Gdy odpalam aplikację w dniu wprowadzenia zakazu TikToka w USA mam w pierwszej kolejności wybrać moje zainteresowania. Choć są wypisane po angielsku, już tutaj widać pierwsze bariery językowe. Niektóre tłumaczenia wypadają koślawo, jak "Script killing" albo wprost niezrozumiale, jak "GEE". 

Język jest pierwszym zaskoczeniem dla nowicjuszy RedNote’a. Treści publikowane są w dużej mierze po chińsku, z pewnymi wyjątkami. To nie zniechęciło młodych Amerykanek i Amerykanów. Według danych opublikowanych przez Duolingo – najpopularniejszą aplikację do nauki języków, w Stanach zaczęto masowo uczyć się chińskiego. Apka odnotowała ponad 200 proc. wyższe zainteresowanie językiem, niż w tym samym momencie w ubiegłym roku. 

Nie ma więc granic nie do przekroczenia. Od teraz aplikacja umożliwia również natychmiastowe tłumaczenie treści i dodawanie napisów do filmów po chińsku i angielsku za jednym kliknięciem. 

Jakimi nagraniami wita mnie RedNote?

W przeważającej większości są to powitania dla "TikTokowych uchodźców". Ich napływ stworzył kilka trendów na platformie. Oprócz nagrań powitalnych widzę sporo filmów opisujących zasady zachowania na platformie. Filmy z RedNote’owym sovir vivrem są bardzo często ironiczne. Dowiesz się z nich np. o obowiązku opłacania "kociego" (cat tax) w formie codziennych nagrań kotów. 

Czytaj także:

Platforma szybko zareagowała na napływ nowych użytkowników i użytkowniczek. Poza wprowadzeniem skutecznego systemu tłumaczeń zmieniła swój wygląd na bardziej przypominający TikToka. 

Siedem zasad podstawowych

Ponadto znajdziemy wiele treści znanych z TikToka. Sporo Luigiego Mangione, gotowanie, ćwiczenia itp. Między tym pojawia się wiele pochlebnych filmików o Chinach, czy o ideologii socjalistycznej. Na podstawie własnych doświadczeń nie zgadzam się jednak z doniesieniami o radykalnej cenzurze na platformie. 

Ta miałaby być skierowana głównie przeciwko społeczności LGBT. Widziałem też informacje o blokowaniu jakichkolwiek przejawów nagości. Sam widziałem jednak wiele nagrań przedstawiających nieheteronormatywne relacje, a nagość wydaje się jedynie częściowo cenzurowana. 

W nagraniach opisujących zasady platformy wielokrotnie pojawia się informacja o bezwzględnym obcinaniu zasięgów dla filmów pokazujących zbyt wiele ciała (w tym męskie sutki). Widziałem nagrania, na których zaskakiwał mnie stopień cenzury (np. zasłaniane męskie pachy czy kobiece dekolty).

Algorytm podrzucał mi jednak również filmiki, gdzie nagość była traktowana w podobny sposób jak np. na Instagramie. Pojawiali się wspólnie ćwiczący mężczyźni w samych majtkach, czy sportsmenki pozujące do kamery. 

Obecna sytuacja na RedNote jest jednak wyjątkowa. Napływ nowych użytkowniczek i użytkowników na platformie z pewnością wpłynął na moderację treści (szczególnie angielskojęzycznych).

Czytaj także:

Ma ona przebiegać w zgodzie z tzw. Siedmioma zasadami podstawowymi (w ang. tłumaczeniu Seven Bottom Lines). Są to zasady obowiązujące chińskie platformy społecznościowe nakazujące, by wszystkie publikowane w nich treści "budowały patriotyczną kulturę online, której sedno stanowi interes narodowy"

Według wytycznych korzystania z platformy wszystkie materiały niezgodne z tymi zasadami będą usuwane. Ocenzurowana zostanie również każda treść, która "narusza wymogi regulacji prawnych, systemu socjalistycznego, interesów narodowych, uzasadnionych praw i interesów obywateli, porządku publicznego, norm moralnych i podstawowej zasady autentyczności informacji". 

Kubuś na cenzurowanym

Napływ cyfrowych uchodźców zaniepokoił jednak właścicieli RedNote. Chiński internet funkcjonuje za "Wielką zaporą sieciową", gdzie mogą działać tylko platformy podporządkowane partii. Co jednak jeśli to amerykańscy użytkownicy i użytkowniczki zechcą korzystać z chińskich stron? 

W obawie przed łamaniem zasad chińskiej polityki cyfrowej RedNote ogłosił, że poszukuje angielskojęzycznych moderatorów. 

Z czasem cenzura na "Czerwonej książeczce" z pewnością wróci do chińskich standardów. To będzie mogło oznaczać koniec cyfrowej wymiany kulturowej. Pierwsze zaskoczenia widzimy już teraz. Jeden z amerykańskich użytkowników RedNote’a został na stałe wyrzucony z aplikacji, za dodanie zdjęcia Kubusia Puchatka. Dlaczego? Podobizna żółtego misia została w Chinach surowo zakazana w czerwcu 2017, po fali memów, w których porównywano do niego prezydenta Xi Jinpinga.