logo
Program Dobrowolnych Odejść budzi wiele pytań wśród pracowników. O ich perspektywie na sytuację rozmawiamy z przewodniczącym WZZPP. Fot. Piotr Kamionka/Reporter/East News
Reklama.

Poczta Polska zatrudnia około 62 tysięcy osób, dla z nich wielu przyszłość rysuje się właśnie w nieciekawych barwach. Oficjalnie redukcja ma objąć nie więcej niż 8518 etatów. Nieoficjalnie mówi się jednak, że sięgnie o wiele głębiej.

Sama Poczta woli używać sformułowania "Program Dobrowolnych Odejść". I tłumaczy, że jego przyczyny są ekonomiczne – spadek przychodów i ratowanie sytuacji spółki. Jednak pocztowa rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. I pełne absurdów – począwszy od samej nazwy Programu Dobrowolnych Odejść.

W styczniu związki zawodowe zostały zaskoczone informacją, że pracowników bez ugody i tak czekają grupowe zwolnienia. Jednak sami pracownicy po ugodę... nie mogą się zgłosić muszą do niej zostać wytypowani przez pracodawcę.

O tym, jak wyglądają kulisy i sytuacja pracowników Poczty Polskiej, porozmawiałem z Piotrem Moniuszko, przewodniczącym Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

O omawianych poniżej problemach napisaliśmy także do rzecznika prasowego Poczty Polskiej. Odpowiedzi znajdziecie na końcu wywiadu.

***

Sebastian Luc-Lepianka: Oficjalnie ma być mniej o 8518 etatów. Zwolnień grupowych miało nie być, a jednak je ogłoszono. Co tam się dzieje w środku?

Piotr Moniuszko: Kierownictwo Poczty co chwilę zmienia zdanie. Aktualnie wprowadziła tak zwaną "hybrydę". Czyli najpierw proponuje wytypowanym pracownikom skorzystanie z Programu Dobrowolnych Odejść. A jeżeli pracownik się nie zgodzi skorzystać z "łaskawości", zostaje objęty zwolnieniami grupowymi. W myśl starego powiedzenia: "jak nie kijem to cię pałą". Część pracowników się zgadza, część się nie zgadza. Powstał więc potężny chaos, bo okazuje się, że w większości przypadków ci, którzy otrzymali tę propozycję, nie są nią zainteresowani. A są zainteresowani ci, którzy jej nie otrzymali.

Jak wygląda selekcja? Kto otrzymuje ugodę, a kto nie?

Bezpośredni przełożeni pracowników zostali zobowiązani to przeprowadzenia oceny każdego pracownika. Wskutek tej oceny, rzekomo najsłabsi pracownicy zostali wytypowani do odejścia z firmy. Tylko że do tych ocen pracownicy nie mają wglądu, nie mogą się od tej oceny odwołać. Tak naprawdę nikt nie wie, jak został oceniony. To jest wielka tajemnica. Dodatkowo pracownicy byli oceniani jeszcze przed wprowadzeniem regulaminu programów dobrowolnych odejść i zwolnień grupowych.

Czyli taki plan był od dawna?

Na to wygląda.

Prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz mówi, że etatów jest po prostu za dużo.

A czy będąc klientem Poczty Polskiej zauważył pan za dużą liczbę pracowników? Czy korespondencja dociera do pana na czas, terminowo?

Przeciwnie.

No właśnie. Obecnie firma boryka się z bardzo dużymi brakami kadrowymi, a prezes podejmuje decyzje, by zatrudnienie jeszcze bardziej ograniczyć i zaczyna zwalniać. Czy w taki sposób można poprawić terminowość usług i ich jakość?

Prezes Poczty Polskiej przyznał też, cytuję za "Pulsem Biznesu", że "wystarczy przejść się po sortowni, żeby zobaczyć, ile stanowisk nie ma przyszłości".

Najpierw trzeba zorganizować pracę w sposób prawidłowy. I potem zobaczyć, które stanowiska, którzy pracownicy na tych stanowiskach są zbędni. A teraz po prostu bierze się siekierę i rąbie na oślep.

Uznano prawie 10 tys. osób za zbędne.

Tak uznał prezes. Firma będzie musiała dostosowywać zadania do liczby pracowników, którzy zostaną, przez zwiększanie obowiązków. Tylko, czy pracownicy dadzą radę te zadania wykonać? To nikogo nie interesuje.

Czytaj także:

Dużo osób przyjmuje ugody?

Niektórzy pracownicy są zainteresowani z uwagi na to, że mają dosyć chaosu organizacyjnego, bałaganu, który z dnia na dzień staje się coraz większy w firmie. Nie chcą kontynuować zatrudnienia i decydują się na odejście. Niemniej znaczna część pracowników, którzy tę ofertę dostają, nie chce jej przyjąć.

Dlaczego? Dostają przecież sporą odprawę.

Nie do końca tak jest. Te 9 miesięcy rekompensat, o których prezes w mediach mówi, to nie jest 9 pensji. Pełne świadczenie pracownika to pensja, czyli całość z dodatkowymi świadczeniami do wynagrodzenia. Pracownik, który zdecyduje się na plan dobrowolnych odejść, otrzyma wyłącznie samo wynagrodzenie zasadnicze, bez dodatkowych świadczeń, w wysokości wynagrodzenia zasadniczego, jakie otrzymywał grudniu 2024 roku.

Więc ile?

Podam przykład. Listonosz w grudniu 2024 roku miał wynagrodzenie zasadnicze na poziomie 4023 złote. Zatem rekompensatę, jaką otrzyma to 9 razy 4023 zł. Wynagrodzenie brutto listonosza z dodatkowymi świadczeniami typu dodatek stażowy, premia i tak dalej, mogło kształtować się okolicach 5,5 tysiąca złotych brutto. Zatem na ofercie planu dobrowolnych odejść pracownik będzie stratny około 1500 zł na jednym miesiącu.

Ale od marca tego roku ma wzrosnąć minimalne wynagrodzenie zasadnicze. Do 4666 złotych brutto.

Tylko że rekompensata będzie liczona z grudnia 2024. Na tym polega ta propaganda. Medialnie pięknie to się prezentuje, gdy mówi się o 9 pensjach. Poza tym, jak wspomniałem, to nie jest program dobrowolnych odejść, gdy pracownicy są typowani przez pracodawcę. Pracownik nie zgłasza się sam. Jeżeli się nie zgodzi, to musi liczyć się z tym, że w marcu o prawdopodobne będzie mu wypowiedziana umowa w ramach zwolnień grupowych. To jest stawianie pracownika pod ścianą.

Jak wyglądały konsultacje ze związkami zawodowymi?

Jeżeli weźmiemy definicję konsultacji, to takowych nie było. Odbyło się jedno spotkanie, gdzie na szereg pytań, które podczas spotkania zadawaliśmy, pracodawca cały czas się powoływał na sytuację finansową, unikał odpowiedzi.

Bo sytuacja jest trudna.

Ale jak ona wygląda w szczegółach? Jak wyglądają finanse firmy? Nie wiemy. Czy tak wyglądają konsultacje?

Czy będzie więcej zwolnionych, niż podają oficjalne komunikaty?

Niewykluczone. Powiem panu ciekawostkę. Plan odejść i zwolnienia grupowe dotyczą grupy zawodowej kierowców, a bodajże wczoraj czy przedwczoraj widziałem ogłoszenie Poczty Polskiej, że poszukiwane są firmy z własnym taborem samochodowym wraz z kierowcami. Czyli kierowców spółka zwalnia, ale z drugiej strony szuka firm transportowych. Poczta Polska posiada własny tabor samochodowy, w tym kierowców. O co tutaj chodzi? Zwalniamy pracowników po to, żeby dawać zlecenie i pracę firmom zewnętrznym?

Myśli pan, że Poczta Polska ostatecznie zostanie sprzedana?

Jeżeli faktycznie redukcja zatrudnienia przeprowadzona zostanie w tej skali, jak zapowiedział to zarząd spółki, będzie gorzej i raczej nie uda się utrzymać firmy na powierzchni. Pracownicy, którzy zostaną, nie będą w stanie rzetelnie wykonywać swoich obowiązków i z czasem wszystko się rozleci. Problemy firmy, jeszcze bardziej się pogłębią.

Wie pan, w Poczcie pracuję już praktycznie 34 lata. I od ponad 30 lat krąży takie powiedzenie wśród pracowników: "Tam, gdzie kończy się logika zaczyna się Poczta Polska". Dzisiaj to się bardzo mocno potwierdza.

Co na to Poczta Polska?

O zarzuty związkowców zapytaliśmy Pocztę Polską. Oto oficjalne stanowisko spółki.

Sebastian Luc-Lepianka: Czy to prawda, że pracownicy Poczty Polskiej są wybierani do programu odejść na podstawie ocen do których nie mają wglądu oraz do których nie mogą się odwołać?

Biuro Prasowe Poczty Polskiej: Oceny przebiegają w oparciu o kryteria przyjęte i szczegółowo opisane w regulaminie Programu Dobrowolnych Odejść z 28 stycznia, który jest dostępny dla wszystkich pracowników Poczty Polskiej i opublikowany w intranecie. W trakcie spotkania, które miało miejsce w ramach konsultacji zamiaru przeprowadzenia PDO, eksperci z departamentu zasobów ludzkich Spółki bardzo szczegółowo tłumaczyli związkowcom cały proces związany z przeprowadzaniem ocen. Kilkukrotnie podkreślono również fakt, że są one włączane do akt osobowych, do których każdy pracownik ma prawo wglądu. Pracownik, który nie zgadza się ze swoją oceną, może skorzystać ze swoich praw wynikających z przepisów ogólnych.

Co z pracownikami, którzy nie chcą przyjać ugody?

Należy przy tym zwrócić uwagę, że Program Dobrowolnych Odejść jest jedną z najbardziej łagodnych form redukcji zatrudnienia. Pracownicy mają jeszcze czas na składanie wniosków o przystąpienie do Programu. Jaka część pracowników przyjęła ofertę, będziemy mogli powiedzieć dopiero po zakończeniu procesu zawierania porozumień z tymi osobami. Warto jednak podkreślić, że pod koniec ubiegłego roku w pierwszym etapie Programu oferty zostały skierowane do ponad 900 pracowników, z których aż 73 procent je przyjęło. W tym roku w skali kraju Program obejmie nie więcej niż 8518 etatów, a dyrektorzy, kierownicy, pracownicy administracji i wsparcia różnego typu stanowią połowę wytypowanych osób.

Decyzja pracownika o skorzystaniu z Programu Dobrowolnych Odejść oznacza, że zostaje on objęty największym w historii Spółki programem osłonowym, ponieważ poza odprawą wynikającą z ustawy przewidziana została rekompensata, której wysokość może stanowić 9-krotność miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego, jeśli będzie wypłacana co miesiąc lub równowartość 5-krotności wynagrodzenia zasadniczego, jeżeli ma być wypłacona jednorazowo w terminie 21 dni od daty rozwiązania stosunku pracy. Wybór wariantu rekompensaty należy wyłącznie do pracownika, a zabezpieczenie finansowe z tytułu PDO może wynieść maksymalnie równowartość rocznego wynagrodzenia.

Ponadto program osłonowy zakłada możliwość kontynuacji ubezpieczenia grupowego i dodatkowej opieki medycznej przez 3 lata od rozwiązania umowy, umorzenie zwrotu kosztów za szkolenia czy studia ukończone w czasie pracy, brak okresu wypowiedzenia umożliwiający rozpoczęcie nowej pracy już następnego dnia po rozwiązaniu umowy czy dostęp do platformy edukacyjnej do końca tego roku.

Na konsultacjach społecznych miało zabraknąć odpowiedzi na pytania zadawane przez pracowników...

Z możliwości wypowiedzenia się i zajęcia formalnego stanowiska podczas konsultacji w sprawie PDO skorzystało jedynie 5 z 97 związków, a wszystkie były przeciwne zawarciu porozumienia ustalającego zasady Programu Dobrowolnych Odejść i grupowego zwolnienia. Zgodnie z prawem, taka decyzja związków zawodowych umożliwiła zarządowi podjęcie uchwały i jednostronne wprowadzenie regulaminu PDO.

Czytaj także: