
W Los Angeles trwają intensywne protesty przeciwko polityce migracyjnej Donalda Trumpa, które wybuchły po obławach służb imigracyjnych. Wśród zniszczonego mienia i starć z policją, zaskakująco często celem wandalizmu stały się autonomiczne taksówki Waymo.
W Los Angeles od 6 czerwca trwają protesty skierowane przeciwko polityce migracyjnej Donalda Trumpa.
Demonstracje wybuchły w odpowiedzi na obławy w miejscach pracy przeprowadzone przez agentów Urzędu Celno-Imigracyjnego (ICE).
Prezydent próbuje stłumić protesty twardą ręką – wysyłając na ich miejsce nie tylko Gwardię narodową, ale również Marines.
Według władz Los Angeles wsparcie oddziałów jest nie tylko niepotrzebne, ale utrudnia też logistykę bezpiecznego zarządzania protestami, które po weekendowej eskalacji miały uspokoić się w poniedziałek.
Do tego czasu doszło jednak do intensywnych starć z policją, przypadków kradzieży i niszczenia mienia. Protestujący za swój cel obrali m.in. autonomiczne taksówki marki Waymo, a płonące białe auta pomazane graffiti powoli stają się symbolem protestów.
Toksyczny gaz z płonących baterii
Waymo – należące do firmy Alphabet, której własnością jest również Google – prowadzi swoją usługę w Los Angeles od niespełna roku. Firma była jednak zmuszona wstrzymać ją na czas protestów w weekend, po tym jak kilka pojazdów zostało zniszczonych przez przeciwników polityki migracyjnej Trumpa.
Zdjęcia z Los Angeles pokazują charakterystyczne białe auta z sensorami na dachu zamazane farbą w sprayu i z wybitymi szybami.
Protestujący często podpalali autonomiczne taksówki, w niektórych przypadkach wrzucając na płonące maszyny również elektryczne hulajnogi.
"Płonące baterie litowo-jonowe uwalniają toksyczne gazy, w tym fluorek wodoru, stwarzając zagrożenie dla ratowników i osób znajdujących się w pobliżu" – napisał w miediach społecznościowych Departament Policji Los Angeles.
Dlaczego protestujący atakują Waymo?
Samochody bez kierowcy za kółkiem to oczywiście łatwy cel dla protestujących. Są zaprogramowane tak, że stają się pasywnym celem dla atakujących – zatrzymują się, jeśli zastąpi się im drogę i nie omijają protestów.
Według niektórych doniesień protestujący mieli sami zamawiać Waymo, żeby następnie je zniszczyć.
Autonomiczne pojazdy to nie tylko łatwy, ale i kosztowny cel.
Samochody wykorzystywane przez Waymo mogą kosztować nawet 200 tys. dolarów za sztukę. Kolejne praktyczne uzasadnienie ataków dotyczy obaw o inwigilację przez samochody wyposażone przez dziesiątki kamer. Protestujący obawiają się, że te pojazdy mogą służyć do monitorowania ich działań i zagrozić ich anonimowości podczas demonstracji.
Łatwość ataku i ich potencjalny koszt nie wyjaśniają jednak skali zjawiska. Ataki na pojazdy związane są również z kontekstem.
Taksówki Waymo są czytelnym symbolem nierówności – poczucia, które stoi u podstaw protestów w LA.
Technologia należąca do jednego z najważniejszych przedstawicieli Big Tech łatwo kojarzy się z nierównościami społecznymi w USA oraz z rozwijającą się klasą oligarchów, z których wielu zbudowało swoje majątki w branży tech.
