
Po "Sukcesji" przyszła pora na kolejnych ludzi u władzy. W "Mountainhead" Jesse Armstrong rozkłada na części branżę nowych technologii i jej największych liderów — od Zuckerberga i Muska po Altmana i Kurzweila. To satyra o bogaczach, których nie obchodzą koszty postępu. Film w ostatni weekend trafił na jedną z platform streamingowych.
"Za trzy, cztery lata zostanie tylko jedna korporacja medialna. Cóż, sądzę, że to powinniśmy być my. Jedna firma, by stawić czoła branży tech" – mówił Logan Roy w Sukcesji.
Słynny serial produkcji HBO stanowił komentarz dotyczący środowiska amerykańskich mediów – przede wszystkim ich ogromnej władzy wynikającej z pieniędzy i zasięgów, jakimi dysponują. Choć jego autor, Jesse Armstrong zaprzecza, jakoby jego postaci miałyby być wzorowane na rzeczywistych osobach, trudno nie dostrzec podobieństw z rodziną Murdochów – właścicieli m.in. Fox News.
Teraz Armstrong powraca z filmem, w którym bierze na warsztat kolejną kontrowersyjną branżę. W Mountainhead analizuje środowisko "tech-bros" – liderów sektora nowych technologii, którzy zastąpili magnatów medialnych w roli zarządców dyskursu publicznego.
Czwórka bohaterów filmu, który w ostatni weekend trafił na platformę Max, łudząco przypomina wszystkim dobrze znane nazwiska z branży technologicznej: od właściciela platformy społecznościowej przez charyzmatycznego lidera startupu AI aż po wizjonera-filozofa, przepowiadającego rychłe nadejście ery transhumanizmu.
Jak bliskie prawdy jest Mountainhead?
Spotkanie na szczycie
W filmie Jessiego Armstronga czwórka starych znajomych spotyka się w górskiej posiadłości jednego z nich. Gospodarzem jest Hugo Van Yalk (Jason Schwartzman), przez resztę nazywany Souper, który stara się wypromować swoją appkę do medytacji.
W tytułowej posiadłości odwiedzają go Venis (Cory Michael Smith) – najbogatszy z towarzystwa twórca popularnej platformy społecznościowej, Randall (Steve Carell) – filozof i technologiczny wizjoner oraz Jeff (Ramy Youssef) – założyciel startupu AI specjalizującego się w moderacji treści online.
Ich wypad odbywa się na chwilę po aktualizacji platformy Venisa. Traam, z którego korzysta 4 mld użytkowników i użytkowniczek zostało zalane przez deepfake’i prowadząc do zamieszek w krajach globalnego południa i wahań na zachodnich giełdach.
Żeby opanować sytuację, Venis musiałby albo cofnąć aktualizacje, albo skorzystać z systemu Jeffa, który pozwoliłby rozpoznawać, jakie treści są prawdziwe, a jakie wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Jeff jednak nie chce sprzedać swojego narzędzia. W końcu jego wartość rośnie wprost proporcjonalnie do rozmiaru tragedii wywołanych przez aktualizację Traam.
Souper – od soup kitchen, nazywany tak, jako najbiedniejszy z zebranych – liczy, że jeden z kolegów zainwestuje w jego appkę do medytacji. Randall boryka się za to z terminalną chorobą a w projektach Jeffa i Venisa dostrzega szanse na życie wieczne.
Satyra na liderów Big Tech
To jasne, że Venis przypomina nam najbardziej Marka Zuckerberga.
Jest w końcu kontrowersyjnym, nierozumiejącym relacji społecznych założycielem ogromnej platformy społecznościowej. Facebook jest również najbliższy osiągnięcia pułapu 4 mld użytkowników, ze wszystkich istniejących do tej pory mediów społecznościowych.
Facebook, podobnie do Traam, był w przeszłości obwiniany za konflikty na tle rasowym czy kontrowersje związane z procesami demokratycznymi. Symbolem wpływu najstarszego medium społecznościowego na nasze życie polityczne jest zapewne skandal Cambridge Analytica. Wówczas Facebook umożliwił pozyskanie danych milionów użytkowników przez firmę doradczą prowadzącą kampanię na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Facebook był również krytykowany jako główny kanał komunikacyjny uczestników zamieszek pod amerykańskim Kapitolem w styczniu 2021 roku.
Najpoważniejsze zarzuty dotyczą jednak wydarzeń z Mjanmy, czyli dawnej Birmy. To właśnie na tej platformie przez lata bez przeszkód rozprzestrzeniały się fake newsy, mowa nienawiści i wezwania do przemocy wobec mniejszości muzułmańskiej Rohingja, które miały doprowadzić do czystek etnicznych w regionie.
Trudno nie dostrzec również zbieżności Venisa z Elonem Muskiem – właścicelem m.in. platformy X. Oprócz prowadzenia serwisu społecznościowego Venis również pragnie podbijać kosmos.
Tak, jak właściciel Tesli ma też specyficzną relację ze swoim dzieckiem. Choć w przeciwieństwie do Muska nie może pochwalić się 14. potomstwa, trudno nie dostrzec podobieństw między małym X w Gabinecie Owalnym i Venisem wykorzystującym swojego syna niemal w formie maskotki pocieszającej go w trudnych chwilach.
Najbogatszy z uczestników spotkania w rezydencji Mountainhead ma w sobie również wiele z Sama Altmana – lidera OpenAI, producenta ChatGPT. Tak, jak Altman nawoływał do jak najszybszej publikacji narzędzi stworzonych przez jego firmę, tak Venis twierdzi, że ludzie muszą przyzwyczaić się do nowych technologii. Tak uzasadnia swoją decyzję, żeby nie wycofywać się z katastrofalnej w skutkach aktualizacji na swojej platformie.
Doczekać osobliwości
Jednak zapewne jeszcze więcej z Altmana ma Jeff. Tak, jak on jest liderem największego startupu AI i podobnie do niego pozuje na głos sumienia branży – żonglując straszeniem przed konsekwencjami złego użycia jego technologii i obietnicami świetlanej przyszłości zdominowanej przez AI.
Jeff, który przez resztę jest krytykowany jako "hamulcowy postępu" przypomina również innych liderów branży AI, którzy zaczynają swoje kariery jako idealiści, a kończą jako miliarderzy.
Dobrym przykładem jest tutaj Demis Hassabis, który gdy dołączał do Google w 2014 roku zabronił gigantowi technologicznemu wykorzystywania jego wynalazków w kontraktach dla branży zbrojeniowej. Od tego czasu klauzula została jednak usunięta, a technologia Google’a wspiera m.in. armię izraelską.
Przywódcą ideowym grupy, która spotkała się w Mountainhead jest Randall – najstarszy i posiadający największą wiedzę wizjoner technologiczny. Trudno nie dostrzec powiązań między nim a Rayem Kurzweilem – publicystą i autorem jednych z najskuteczniejszych przewidywań dotyczących rozwoju nowych technologii.
Kurzweil, podobnie do Randalla, wieszczy nadejście transhumanizmu, kiedy ludzkość ostatecznie połączy się z maszynami i nadejdzie czas cyfrowej nieśmiertelności. Transfer mózgu na twardy dysk ma pomóc Randallowi przeżyć mimo terminalnej diagnozy. O to, że nie doczeka nastania osobliwości, ma martwić się również Kurzweil. Autor książki Osobowość jest blisko ma brać 200 tabletek dziennie, żeby doczekać momentu, kiedy ludzkość przeniesie się do cyfrowej chmury.
Nowy, wspaniały świat
Mountainhead to jednak przede wszystkim satyra na kulturę branży tech – skupionej na optymalizacji, produktywności i wpisującej straty w ludziach w koszty postępu. W odpowiedzi na zarzuty dotyczące konsekwencji aktualizacji na Traam Venis sugeruje, że powinniśmy się "przebić" – bez ograniczeń udostępnić technologię, która doprowadzi do chaosu informacyjnego, z którego powstanie nowy, lepszy świat.
Podobną propozycję zdają się mieć dla nas liderzy Big Tech. Obecny wyścig technologiczny pokazuje, jak katastrofalne w skutkach może być wprowadzenie nowych technologii, szczególnie jeśli ułatwiają one generowanie treści. Doprowadza ona do kryzysów politycznych, ale i niszczy konkretne branże, pozostawiając specjalistów często z dnia na dzień bez źródła zarobku.
W realizacji ich celów przyświeca im słynne hasło, które swego czasu było wypisane na ścianie w siedzibie Facebooka: "Move fast, break things" ("Działaj szybko, psuj rzeczy").
