To raczej nieśmiała sugestia, wypowiedziana szeptem w kierunku gigantów branży. 
To raczej nieśmiała sugestia, wypowiedziana szeptem w kierunku gigantów branży.  Ilus.: Evan Agostini/Jordan Strauss/Invision/East News | INNPoland
REKLAMA

"Zasady przegłosowane przez naszych współprawodawców muszą być egzekwowane" – powiedziała w poniedziałek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

"Dlatego wszczęliśmy postępowania przeciwko TikTokowi, X, Apple, Meta, żeby wymienić tylko kilka. Stosujemy zasady sprawiedliwie, proporcjonalnie i bezstronnie. Nie obchodzi nas, skąd pochodzi firma i kto nią zarządza. Zależy nam na ochronie ludzi" – dodała.

Te mocne słowa zgadzają się z wypowiedziami prawicowych polityków zza Oceanu. Przedstawiciele administracji Trumpa wielokrotnie krytykowali Unię Europejską za zbyt surowe restrykcje nakładane na amerykańską branże Big Tech. 

Czytaj także:

"Dla wielu z nas po drugiej stronie Atlantyku wygląda to coraz bardziej niż stare interesy kryjące się za brzydkimi, radzieckimi słowami, takimi jak dezinformacja, którym po prostu nie podoba się pomysł, że ktoś o alternatywnym punkcie widzenia może wyrazić odmienną opinię lub, nie daj Boże, zagłosować inaczej, albo co gorsza, wygrać wybory" – mówił wiceprezydent JD Vance w trakcie paryskiego szczytu AI. 

Jest w tym ziarno prawdy.

Unia Europejska rzeczywiście kilkukrotnie nałożyła kary na gigantyczne amerykańskie korporacje – Meta i Apple. Jednak ujawniona w ostatnim czasie skala ostatnich grzywien nie przypomina wywierania presji czy nawet egzekwowania prawa. To raczej nieśmiała sugestia, wypowiedziana szeptem w kierunku gigantów branży. 

Tylko dlaczego Unia nie chce już egzekwować swojego prawa?

Za co obrywają amerykańskie korporacje?

Dwa wspomniane przypadki nałożenia kar na big techy, stanowią często przytaczany przez amerykańską prawicę przykład niesprawiedliwego traktowania amerykańskich korporacji w europie. 

Firma Apple, która pobiera znaczną część opłat dokonywanych za pośrednictwem sklepu App Store, naruszyła przepisy, uniemożliwiając deweloperom kierowanie klientów na ich własne strony internetowe w celu ominięcia "podatku Apple".

Regulacje antymonopolowe kwestionują tę praktykę, argumentując, że ogranicza ona konkurencję i zawyża ceny dla konsumentów. Uniemożliwianie deweloperom informowania użytkowników o możliwości zakupu poza App Store (np. bezpośrednio na stronie dewelopera) jest postrzegane jako nadużycie pozycji dominującej.

Czytaj także:

W przypadku Mety firma została ukarana grzywną za zmuszanie użytkowników Facebooka i Instagrama do wyrażenia zgody na wykorzystanie przez Metę ich danych osobowych lub uiszczania miesięcznej opłaty za usunięcie reklam. 

W tym modelu użytkownicy muszą wybrać między zgodą na przetwarzanie ich danych osobowych w celu wyświetlania spersonalizowanych reklam a uiszczaniem opłaty za korzystanie z platform bez reklam. Regulatorzy uznali, że taki wybór nie jest wystarczająco dobrowolny i narusza przepisy dotyczące ochrony danych, ponieważ stawia użytkowników pod presją oddania swojej prywatności.

W obu przypadkach Komisja Europejska stwierdziła, że złamany został Akt o rynkach cyfrowych, który ma na celu ograniczenie praktyk antykonkurencyjnych dużych platform i zapewnienie bardziej uczciwej konkurencji na rynku.

Te kary to kropla w morzy zysków

W zapisach Aktu znajdziemy potężne narzędzia do wywierania presji na Big techy. Wśród nich – grzywny w wysokości nawet 10 proc. globalnych przychodów. Jednak Unia nie zdecydowała się sięgać po te działa. 

Według danych przytaczanych przez serwis The Guardian, zamiast maksymalnej kary w wysokości 39 miliardów dolarów, Apple został zobowiązany do zapłaty 570 milionów dolarów. Natomiast zamiast 16 miliardów dolarów, Meta zapłaci 228 milionów dolarów. 

Czytaj także:

Należy pamiętać, że Apple jest wyceniane na 3 biliony dolarów, i osiągnęło w 2024 roku przychody w wysokości 391 miliardów dolarów. Przychody Mety wyniosły 164,5 miliarda dolarów, a zysk 62,4 miliarda dolarów. 

W przeszłości kary nakładane na amerykańskie korporacje technologiczne sięgały nawet 1,8 mld dolarów. Taką karę na początku marca ubiegłego roku Komisja Europejska nałożyła właśnie na Apple. 

Nieśmiała Europa

Skąd nagła nieśmiałość Europy? Najprostszą odpowiedzią jest zapewne strach przed polityką międzynarodową Trumpa. I mowa tutaj nie tylko o polityce celnej. 

Oczywiście cła miały być argumentem w negocjacjach z partnerami handlowymi Stanów. Te w przypadku rozmów z Europą mogłyby dotyczyć właśnie wywierania presji przez Wspólnotę na amerykańskie korporacje. Nakładając tak śmieszne kary, Komisja może próbować zabrać tę kartę przetargową z rąk Trumpa. 

Dobre relacje z USA opłacają się Europie również ze względu na wojnę w Ukrainie, która do niedawna była hojnie wspierana przez Stany. Do tego Ameryka, a w szczególności amerykańskie korporacje technologiczne, stanowią bardzo ważny element infrastruktury technologicznej na Starym kontynencie. 

Czytaj także:

Jednak, jeżeli do tej pory możemy wyciągnąć jakąkolwiek lekcję dotyczącą negocjacji z Trumpem, to, że amerykański prezydent reaguje tylko na surowe, jednoznaczne stanowisko. Odpowiedzią na nadużycia naszego partnera nie powinno być rozwadnianie kar, a raczej egzekwowanie ich w pełni ich surowości. Dalej możemy inwestować te środki w rozwój europejskich technologii. 

Dzięki temu stopniowo zdołamy uniezależnić się od amerykańskich korporacji i zostaniemy pełnoprawnym partnerem w negocjacjach.