
"Silni wbrew naturze" to nowy pomysł National Geographic. Serial dokumentalny zrobiony z humorem, którego narratorem jest Ryan Reynolds. Rozmawiamy z Douglasem Parkerem, reżyserem "terenowym" serialu – o kulisach jego pracy i współpracy z gwiazdorem.
"Silni wbrew naturze" pochyla się nad mniej docenianymi aspektami dzikiej przyrody. Od zwierząt o bardzo specyficznych adaptacjach, przez najgorszych rodziców w przyrodzie, po naprawdę niezręczne rytuały godowe.
Przez pięć odcinków nowego serialu National Geographic towarzyszy nam narracja Ryana Reynoldsa. Gwiazdor "Deadpoola" (ikoniczny humor łamiący czwartą ścianę, tu również jest obecny) to nie jedyna zaleta serialu, pełnego niezwykłych ujęć i scen nakręconych po raz pierwszy w historii.
Premiera pierwszego odcinku pt. "Superzera" odbędzie się w sobotę 21.06 o godzinie 14:00 czasu polskiego na antenie National Geographic Wild.
O serialu porozmawiałem z Douglasem Parkerem, reżyserem terenowym i asystentem producenta/reżysera, który prowadził ekipę do niebezpiecznych miejsc.
Doświadczony dokumentalista spędził lata na kręceniu dzikiej przyrody, gdzie filmowcy nierzadko są w równym niebezpieczeństwie, co zwierzęta.
I jak za chwilę przeczytacie, "Silni wbrew naturze" nie było wyjątkiem.
***
Sebastian Luc-Lepianka: Na czym polega twoja praca?
Douglas Parker: Moim zadaniem jest poprowadzić zespół w nieznane, w dzikie zakątki świata. To bywa niebezpieczne. W tej konkretnej serii filmowaliśmy na przykład gęsi bernikle, wychowujące swoje pisklęta na Grenlandii. Na 400-500 stopowych stromych ścianach klifów.
Aby dostać się w takie miejsce, musieliśmy najpierw dotrzeć do odległego zakątka Grenlandii, a następnie helikopterem przetransportować załogę do odległej doliny. A potem sprzęt. Zostaliśmy tam na trzy tygodnie w obozie bazowym.
Później trzeba przejść przez klif, odnaleźć gęsi… i opuścić cały sprzęt, na którym filmowaliśmy. Dźwigi i wysięgniki przymocowaliśmy do klifu i tak schodziliśmy, żeby filmować gęsi naprzeciwko nas.
Zaskoczyłeś mnie, bo byłem pewien, że użyliście dronów.
Używamy ich, bo dają świetną perspektywę, ale z pewnymi ujęciami się inaczej nie da.
Czy coś wam groziło?
Pewnego dnia filmowanie dobiegało końca i pomyśleliśmy sobie: dobra, zaraz skończymy, a potem nagle usłyszeliśmy grzmoty. Było trochę jasno, nie padał deszcz, nie było błyskawic, a potem hałas stawał się coraz głośniejszy: i to była lawina.
Na szczęście nasz operator kamery zareagował wystarczająco szybko i obrócił kamerę, aby uchwycić tę 6-metrową ścianę śniegu, lodu, skał, gruzu i wody, spadającą z klifu.
Spłynęła w dół doliny, prosto na ścianę, gdzie znajdowało się gniazdo naszych bernikli.
Więc ta praca naprawdę zabiera w dynamiczne, ryzykowne środowiska.
Jak było przez te trzy tygodnie?
Musisz mieć np. ogrodzenie elektryczne, bo istnieje ryzyko spotkania niedźwiedzi polarnych. I kiedy idziesz za potrzebą, z ich powodu bierzesz na wszelki wypadek karabin. Cały sprzęt nosiliśmy wzdłuż ścian klifu: zdejmowaliśmy go, wbijaliśmy się w ścianę i sobie filmowaliśmy gęsi. Mieliśmy specjalny zespół do tego, doświadczony we wspinaczce górskiej.
Czy ktoś miał problemy z niedźwiedziami?
Na szczęście nie.
Wasz serial jest całkiem zabawny, ale ma też poważne momenty. Jak te biedne małe gąski, spadające z gniazda. Trudno jest obserwować coś takiego?
Świat przyrody potrafi być bezwzględny i będąc w plenerze, widzimy wiele takich rzeczy. Też takich, które nie pasują do historii, albo gdy po prostu myślimy "o mój Boże" na ich widok. To bywa ciężkie.
Do serialu "Silni wbrew naturze" szukaliśmy historii, które nie zostały opowiedziane i zwierząt, które nie były do tej pory centrum uwagi. To też było naszym zadaniem – znaleźć zwierzęta, które przechodziły przez trudne chwile. Chcieliśmy pokazać te historie i opowiedzieć je we współpracy z Ryanem Reynoldsem, z jego zespołem, aby widz mógł się wczuć w te zwierzęta, kibicować im.
A jak ty się czułeś?
Kiedy filmujesz dzika przyrodę tak długo jak ja, a robię to od dekady, widzisz naprawdę dzikie rzeczy. I tak utożsamiasz się z tymi zwierzętami kiedy spędzasz z nimi dużo czasu, od najmniejszej mrówki do największego słonia, ponieważ możesz znaleźć paralele z ich codziennością.
A kiedy jeszcze pracujesz nad serialem opartym na postaciach, to zagłębiasz się w ich indywidualny charakter. Więc naturalnie współczujesz im w wymagających momentach.
Co było twoim ulubionym momentem w pracy nad serialem?
Kręciliśmy sekwencję do piątego odcinka – o drapieżnej larwie muchówki grzybiarkowatej. One wabią ofiary do pułapki za pomocą bioluminescencji. Więc w tym celu podróżowaliśmy po systemach podziemnych jaskiń w Nowej Zelandii, kilometrami pod ziemią.
Więc wyobraź sobie, że dźwigasz tak cały sprzęt, jesteś w wodzie po pas i przeciskasz się przez szczeliny w całkowitej ciemności. Nagle wchodzisz do większej jaskini, patrzysz w górę i widzisz tysiące niebieskich kropek jak gwiazdy. To było niesamowite, eteryczne doświadczenie.
To jak to nakręciliście?
Przy zwykłym świetle, stworzenia wyłączają swoją bioluminescencję. A mówimy o kręceniu zwierząt wielkości zapałki albo pół. Zależało nam, aby zobaczyć jętki wlatujące w ich sieć [larwy wydzielają lepkie nici, dop. red]. Zorientowaliśmy się, że jeśli wprowadzimy odrobinę światła, które ma tę samą częstotliwość, co emitowane przez świetliki, to nie wyłączają bioluminescencji.
Uchwyciliśmy ten drapieżny moment i to było po prostu niesamowite. Wiedząc, jak trudna to sztuka i jak pięknie wyszła sekwencja, to z pewnością moje ulubione wspomnienie z pracy.
A jak pracowało się z Ryanem Reynoldsem?
Ryan i jego zespół byli absolutnie integralni od samego początku. Zaangażowali się we wszystkie historie. Oni oglądali wszystko, co my widzieliśmy. Potem kiedy oglądasz różne fragmenty, szykujesz żarty, wkracza nagle Ryan i po prostu improwizuje. On widzi te sekwencje w zupełnie inny sposób niż my.
Więc żarty pisaliście podczas podróży?
W podróży dostaliśmy najlepszą komedię, ale to Ryan z zespołem przeniósł doświadczenie narracyjne z większych filmów i “Deadpoola” do świata dzikiej przyrody.
Masz bogate doświadczenie. Jak na jego tle oceniasz ten serial?
Byłem na całym globie. Ale kiedy serial ma konkretny cel, jak opowiadanie historii w świeży sposób, przesuwa się granice tego, czym może być filmowanie dzikiej przyrody. Także wizualnie – dzięki technologii, którą wnosimy do procesu. Bez niej nie nagralibyśmy na przykład sceny w jaskiniach.
Naprawdę poczułem się, jakbym nagle odkrywał świat na nowo.
