Egzamin na prawo jazdy.
Zdanie egzaminu na prawo jazdy będzie jeszcze trudniejsze. Minister infrastruktury zaostrza zasady. Fot. Rafał Mielnik/Agencja Wyborcza.pl/kolaż naTemat.

Od 1 lipca wielu zdających egzamin na prawo jazdy będzie miało nowe powody do zgrzytania zębami. Na przykład najechanie na podwójną linię ciągłą ma oblać egzamin, niezależnie od przyczyn.

REKLAMA

Nauka jazdy w Polsce od lat jest de facto nauką zdawania egzaminu. Każdy powtarza, że praktyka na drodze, a egzaminy, to dwa inne światy. Nowe rozporządzenie ministra infrastruktury ma jeszcze bardziej podnieść poprzeczkę zdawalności.

Jak informuje Onet, to wina lobbystów.

Podwójna ciągłą zmorą kursantów

Od 1 lipca poszerzy się lista błędów, które automatycznie kończą egzamin wynikiem negatywnym. Dojdzie do nich najechanie na podwójną linię ciągłą. Co do tej pory bywa dopuszczane w pewnych sytuacjach, gdy np. nie da się inaczej wyminąć źle zaparkowanego samochodu.

Czytaj także:

Czyli za błędy tych, co już jeżdżą i zachowują się nieprawidłowo, będą płacić ci zmuszani do jazdy prawidłowo ponad normę. A jakby nie patrzeć, każda kolejna próba podejścia do egzaminu to pieniądze dla ośrodków oraz ich instruktorów.

Nowe rozporządzenie ma działać od 1 lipca.

Efekt lobbingu

Onet informuje, że minister infrastruktury uległ lobbystom z WORD-ów (Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego). Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów miało zawiązać nieformalne porozumienie z dyrektorami ośrodków celem przywrócenia sztywnej listy błędów, które z marszu kończą egzamin. W zamian egzaminatorzy mieli poprzeć zniesienie obowiązku dodatkowego kierowcy w aucie egzaminacyjnym podczas egzaminu na motocykle, celem zmniejszenia kosztów dla WORD-ów.

Ministra infrastruktury ostrzegano o projekcie ze strony Urzędu Marszałkowskiego Województa Mazowieckiego, Związku Województw RP i Maciej Wroński, prezes stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska. 

Czytaj także:

"Odbywa się to ze szkodą dla faktycznych (przynajmniej w teorii) beneficjentów systemu, którymi są: społeczeństwo, inni uczestnicy ruchu drogowego oraz ta część gospodarki narodowej, która zatrudnia zawodowych kierowców" – pisał prezez TiLP, cytowany przez Onet.

Zwraca się uwagę, że egzaminatorzy również są pod presją kontroli urzędów marszałkowskich. Te potrafią bardzo surowo ocenić ich pracę pod kątem słusznych, bądź nie, decyzji na egzaminach, co odbija się na karierze zawodowej instruktora.

Źródło: Onet

Czytaj także: