Oglądają ich miliony, a oni... nie istnieją. Tak AI przejmuje YouTube
Wirtualni twórcy przejmują YouTube. Fot. Nikita Kozlov/Unsplash

Oglądają ich miliony, choć tak naprawdę nie istnieją. YouTube to kolejna platforma – po Instagramie czy Spotify – którą przejmują wirtualni twórcy. "Słabym ogniwem w tym równaniu jest człowiek, więc musimy go jakoś usunąć" – mówi YouTubowy twórca Jordi van den Bussche.

REKLAMA

Bloo jest twórcą gamingowym. Ma niebieskie włosy, najbardziej lubi grać w GTA 5 i szybko zyskuje popularność. Na YouTube subskrybuje go 2,57 mln osób, a jego filmy mają łącznie 800 mln wyświetleń. Jest jednak jedno "ale". YouTuber... nie istnieje. To napędzany sztuczną inteligencją awatar.

Kim są VTuberzy?

"Okazało się, że słabym ogniwem w tym równaniu jest człowiek, więc musimy go jakoś usunąć" — powiedział twórca Bloo Jordi van den Bussche w wywiadzie dla CNBC. – "Jedyną logiczną drogą było zastąpienie człowieka fotorealistyczną postacią albo kreskówką. VTuber był jedyną opcją — i tak właśnie narodził się Bloo".

Jordi van den Bussche to holenderski YouTuber szerzej znany pod pseudonimem Kwebbelkop. Od lat prowadził gamingowego vloga, jednak jak sam przyznaje, po zdobyciu około 15 mln obserwatorów zaczął odczuwać wypalenie.

Rozwiązanie przyszło do niego w 2021 roku, kiedy to VTuberzy zaczęli zyskiwać popularność

VTuber to skrót od virtual YouTuber. To określenie internetowego twórcy, który używa wirtualnego awatara wygenerowanego przez sztuczną inteligencję – a nie swojej prawdziwej twarzy – aby tworzyć treści. VTuberzy używają technologii przechwytywania ruchu w czasie rzeczywistym lub oprogramowania, aby ich awatary naśladowały ich ruchy i ekspresje, co pozwala im na interakcję z publicznością na platformach takich jak YouTube czy Twitch.

Tylko w pierwszym kwartale 2025 roku transmisje VTuberów były oglądane przez internautów przez ponad 500 milionów godzin. A to dopiero początek.

Bloo – wirtualny YouTuber stworzony przez AI

Bloo zyskał popularność dzięki filmom typu "Od najniższego do najwyższego SONICA w GTA 5" lub "Od najmniejszego do największego SHREKA w GTA 5". Pokazuje w nich całą drogę, którą przeszedł, próbując stać się najwyższą, największą czy – w innych przypadkach – najbardziej umięśnioną postacią w grze.

"Zawsze kochałem Panią Rekin" – mówi Bloo w filmie – "ale ona chce spotykać się tylko z silnymi zwierzętami". Film "Od najsłabszego do najsilniejszego BRAINROTA w GTA 5" ma 1,5 mln wyświetleń. "Najsłabszy i NAJSILNIEJSZY REKIN W GTA 5" obejrzało z kolei 11 mln osób.

Bloo robi to dokładnie w ten sam sposób, jak większość "ludzkich" YouTuberów gamingowych. Gra i komentuje na bieżąco swoje ruchy. Z tą różnicą, że van den Bussche nie musi pojawiać się przed kamerą. Może "ukryć się" za awatarem. Nie potrzebuje profesjonalnego studia i całej ekipy. Do prowadzenia kanału wirtualnego YouTubera wystarcza mi własny komputer.

Strategia Bloo ewidentnie działa. Twórca w rozmowie z CNBC przyznał, że Bloo wygenerował już siedmiocyfrowe przychody z reklam.

Połączenie fikcyjnego świata z realną osobowością

VTuberzy to efekt połączenia fikcyjnego świata z realną osobowością.

Dzięki temu są bardziej anonimowi, ale też bardziej kreatywni. Widzowie przywiązują się do wirtualnych postaci, które mają swoje historie, charakter, styl i emocje – tak jak bohaterowie anime czy gier, ale "żywi".

Bloo nie jest jeszcze w pełni zautomatyzowanym twórcą. Van den Bussche nadal musi decydować, co ten będzie mówił i jak się porusza. Wiele elementów jest jednak generowanych przez sztuczną inteligencję – dubbing w innych językach i miniaturki wideo. Gdy tylko będzie taka możliwość, całkowicie zautomatyzuje postać.

"Kiedy AI będzie mogła robić coś lepiej, szybciej lub taniej niż człowiek wtedy zaczniemy z niej korzystać na stałe" – stwierdził Jordi van den Bussche.

AI na Spotify i Instagramie. Wirtualni twórcy podbijają kolejne platformy

Wirtualni twórcy przejmują nie tylko YouTube'a. 

Na Spotify ostatnio zyskuje popularność The Velvet Sundown, choć wszystko wskazuje na to, że zespół nie istnieje. Jego członkowie i muzyka zostali wygenerowani z użyciem sztucznej inteligencji. W kilka tygodni zebrali publiczność ponad pół miliona słuchaczy na Spotify, co może potencjalnie generować przychody z odtworzeń. 

Ten mechanizm staje się coraz większym problemem dla serwisów streamingowych, które borykają się z zalewem wygenerowanej muzyki. Szacuje się, że na niektórych platformach nawet kilka procent nowych wydawnictw może być w całości lub częściowo wygenerowanych przez AI.

Wirtualni influencerzy od lat podbijają również Instagrama. Choć są jedynie efektem pracy grafików komputerowych, nawiązują współprace z markami samochodowymi czy high fashion, a nawet publikują selfie z prawdziwymi celebrytami.

"Jesteś taka piękna" – brzmią niektóre komentarze pod postami lilmiqueli, którą obserwuje 2,4 mln osób. 

Wirtualni twórcy nie popełnią błędu, nie wywołają skandalu, nie zmienią stylu i charakteru. Z drugiej strony są dużo bardziej elastyczni. Całkowicie znika pierwiastek ludzki, który odpowiada za gafy, ale i sprawia, że twórca jest autentyczny. Dziś – jak się okazuje – nie przeszkadza to milionom odbiorców Bloo, jak i lilmiqueli.