Google chwali się ekologicznym AI. Więc dlaczego eksperci biją na alarm?
Nowy raport Google budzi wątpliwości ekspertów. Ilus: Adarsh Chauhan / Unsplash

Google ogłosił, że pojedyncze zapytanie do jego modelu sztucznej inteligencji, Gemini, zużywa zaledwie 0,24 watogodziny energii. Firma podkreśla, że to wynik znacznie niższy niż dotychczasowe szacunki, co ma być efektem nowej, kompleksowej metodologii obliczeń. Raport spotkał się jednak z surową krytyką ze strony ekspertów.

REKLAMA

W raporcie opublikowanym na blogu Google Cloud firma przekazała, że przeciętne zapytanie tekstowe do Gemini wiąże się ze zużyciem 0,24 Wh energii elektrycznej, emisją 0,03 grama ekwiwalentu dwutlenku węgla oraz zużyciem 0,26 mililitra wody. Google podaje, że ta ilość wody odpowiada zaledwie pięciu kroplom. Koncern zaznaczył, że wartości te są efektem zastosowania nowej, ulepszonej metodologii pomiarów.

Nowa metoda liczenia kropel wody

Według Google nowa metoda uwzględnia znacznie więcej czynników niż jedynie zużycie energii przez tzw. akceleratory. Są to układy zaprojektowane do przyspieszania konkretnych obliczeń. Zamiast wykonywać ogólne zadania, są zoptymalizowane do realizacji powtarzalnych i równoległych operacji, co znacznie zwiększa ich wydajność. To do ich zużycia ograniczałaby się w większości dotychczasowe kalkulacje. 

Nowe obliczenia mają obejmować także pracę procesorów, pamięci RAM, maszyn w trybie gotowości oraz całej infrastruktury towarzyszącej w centrach danych, takiej jak systemy chłodzenia czy dystrybucja prądu. Firma twierdzi, że bez uwzględnienia tych dodatkowych elementów, zużycie energii wynosiłoby zaledwie 0,10 Wh.

Raport wskazuje również na znaczną poprawę efektywności w ciągu ostatniego roku. Google informuje, że ślad energetyczny jednego zapytania do Gemini zmniejszył się aż 33-krotnie, a emisja dwutlenku węgla – 44-krotnie. Koncern przypisuje te wyniki postępom w badaniach nad modelami, ulepszeniom sprzętowym i optymalizacji centrów danych. 

Eksperci twierdzą, że Google ukrywa informacje

Pomimo optymistycznych danych przedstawionych przez Google, wielu ekspertów podchodzi do nich z rezerwą. "The Verge" informuje, że naukowcy i inżynierowie, którzy przeanalizowali raport, zwracają uwagę na istotne braki w metodologii. Jedną z głównych zastrzeżeń jest pominięcie tzw. pośredniego zużycia wody, czyli tej, która jest niezbędna do wytworzenia energii elektrycznej zasilającej serwerownie.

Shaolei Ren z Uniwersytetu Kalifornijskiego, jeden z krytyków raportu, zarzuca Google'owi, że firma w swoich obliczeniach emisji dwutlenku węgla posłużyła się metodą rynkową (market-based), która opiera się na deklaracjach dotyczących inwestycji w odnawialne źródła energii. Według Ren bardziej miarodajnym wskaźnikiem jest metoda lokalna (location-based), która uwzględnia faktyczny miks energetyczny w danej lokalizacji.

"Oni ukrywają kluczowe informacje" – powiedział jeden z rozmówców "Verge".

W kontekście rozwoju sztucznej inteligencji Google'a  raport z zeszłego miesiąca pokazał, że całkowite emisje dwutlenku węgla przez infrastrukturę firmy wzrosły w ubiegłym roku o 11 proc., a od 2019 roku zwiększyły się łącznie o ponad połowę

Źródło: The Verge.