
Szef OpenAI Sam Altman przyznał, że coraz bardziej obawia się ziszczenia tzw. teorii martwego internetu. To wizja sieci zdominowanej przez boty i sztuczną inteligencję, w której coraz trudniej spotkać "żywego" człowieka. Lata temu uchodziła za teorię spiskową, ale teraz przychyla się do niej coraz więcej osób. Dlaczego znaczące jest, że wśród nich jest Altman? Bo to właśnie jego firma sprawia, że internet coraz bardziej się wyludnia.
Sam Altman, dyrektor generalny OpenAI, niespodziewanie przyznał, że zaczyna traktować poważnie teorię, którą jeszcze niedawno uważał za absurd. "Nigdy nie brałem teorii martwego internetu na serio, ale wydaje się, że naprawdę jest już wiele kont na Twitterze prowadzonych przez modele językowe" – napisał w serwisie X (czyli dawnym Twitterze).
Sam Altman i teoria martwego internetu. Kiedy powstała i co zakłada ta koncepcja?
Jego słowa szybko wywołały falę kpin i memów. Użytkownicy internetu nie przepuścili okazji, by wyśmiać człowieka, którego firma w dużej mierze odpowiada za rozprzestrzenienie narzędzi AI zdolnych do imitowania ludzkiego stylu komunikacji.
Według teorii martwego internetu większość treści online nie jest tworzona przez ludzi, lecz przez boty i autonomiczne systemy. Posty, komentarze czy całe profile – w takim ujęciu – to tylko złudzenie, które sprawia, że sieć przypomina bardziej "Matrix" niż przestrzeń autentycznych relacji międzyludzkich.
O teorii martwego internetu pierwszy raz w 2010 roku napisał IlluminatiPirate na forum 4chan. Jego wpis, którego dziś nie da się już znaleźć, zaczął od słów "Most of the Internet Is Fake" (ang. Większość internetu jest sztuczna). Tajemniczy autor opisał swoje rozczarowanie ówczesnym internetem. Stwierdził, że autorami dużej części dostępnych treści nie są ludzie, a boty, których działanie napędza m.in. sztuczna inteligencja.
IlluminatiPirate twierdził również, że nad wszystkim czuwają wybrane państwa, w tym przede wszystkim Stany Zjednoczone, aby przejąć kontrolę nad naszymi umysłami.
Teoria martwego internetu. Data śmierci: 2016 rok
W 2016 roku zajmująca się cyberbezpieczeństwem firma Imperva opublikowała raport, według którego już wtedy – a więc prawie dekadę temu – za ponad połowę ruchu w internecie odpowiadały boty. Ten rok uznano za datę śmierci internetu.
Teoria martwego internetu zyskała jeszcze większy rozgłos w 2021 roku, gdy zaczęły pojawiać się badania potwierdzające jej założenia. Ludzie wrócili do tej koncepcji, a jej podstawowa teza, według której internet jest zdominowany przez wygenerowane treści i boty, znalazł uznanie nawet w mediach głównego nurtu.
Często cytowanym tekstem był artykuł Kaitlyn Tiffany "Maybe You Missed It, but the Internet ‘Died’ Five Years Ago" (ang. Może to przegapiłeś, ale internet umarł 5 lat temu) w The Atlantic z 2021 roku. Wypowiadała się w nim Caroline Busta, założycielka platformy medialnej New Models, która określiła teorię mianem "paranoicznej fantazji". Przyznała jednak, że ogólna koncepcja wydaje jej się... słuszna.
Każdy kolejny rok wydaje się dokładać coraz więcej argumentów przemawiających za prawdziwością tej teorii. Gdy Elon Musk kupował Twittera w 2022 roku, różne obliczenia wskazywały, że od 5,3 do 13,7 proc. kont na platformie prowadzą boty. Wystarczyły dwa lata, by sytuacja zmieniła się diametralnie. Już w 2024 roku raport badaczy Amazon Web Services mówi o tym, ok. 57 proc. wszystkich treści dostępnych w sieci powstało z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, w co wliczane jest również tłumaczenie przy pomocy algorytmu.
Sztuczna inteligencja opanowała sieć – od Facebooka przez LinkedIna po X
Choć teoria martwego internetu dla niektórych ma charakter półżartobliwy i bywa traktowana jak internetowa creepypasta, celnie trafia w realne obawy dotyczące kondycji sieci. Coraz trudniej jest oprzeć się wrażeniu, że internet zalewają sztucznie generowane treści, a głos prawdziwych ludzi ginie w cyfrowym szumie.
Obawy Altmanowi trudno jednak traktować bez ironii. To właśnie jego firma stworzyła ChatGPT – narzędzie, które potrafi pisać teksty, generować pomysły i udawać ludzką kreatywność. W efekcie AI stała się wymarzonym narzędziem dla spamerów i twórców masowych treści.
Inni nie pozostają w tyle. Meta testowała już profile na Facebooku i Instagramie udające prawdziwych ludzi. Z kolei na platformie X aktywność chatbota Grok nie różni się znacznie od tej, którą podejmują zwykli użytkownicy. Problem w tym, że potrafi też wygłaszać rasistowskie komentarze, sympatyzować z nazistami czy nawet nazywać siebie "MechaHitlerem".
Fakt, że to właśnie Sam Altman przestrzega przed wizją internetu pełnego botów, wielu komentatorom wydał się szczytem hipokryzji. Gdyby bowiem wskazać jedną osobę odpowiedzialną za wypuszczenie w świat narzędzi, które umożliwiły zalew sieci treściami generowanymi przez AI, byłby to właśnie on.
Zobacz także
