
Uchwała zarządu NBP przyznająca "zbuntowanemu członkowi" auto z kierowcą (sam nie ma prawa jazdy) wywołała wrzenie w kierownictwie banku. Rywalizowanie o wpływy i pieniądze w łonie NBP trwa w najlepsze.
W Narodowym Banku Polskim zaostrza się konflikt pomiędzy dwiema frakcjami zarządu. Jak wynika z informacji krążących wewnątrz instytucji, pierwszym efektem głosowania grupy określanej jako "zbuntowana", w skład której mają wchodzić Paweł Mucha, Marta Gajęcka, Piotr Pogonowski, Paweł Sura i Artur Soboń, było przyjęcie uchwały dotyczącej obsługi transportowej członków zarządu.
Mucha nie ma prawa jazdy, dajmy mu służbową limuzynę z kierowcą
Zgodnie z tą decyzją, Paweł Mucha ma otrzymać do dyspozycji służbowy samochód wraz z kilkoma kierowcami pracującymi w systemie zmianowym. Rozwiązanie to ma umożliwić mu korzystanie z transportu w celach służbowych, a także dojazdy do domu. Mucha nie posiada prawa jazdy, co według zwolenników uchwały uzasadnia takie rozwiązanie.
W kuluarach NBP podkreśla się, że Mucha wciąż nie nadzoruje żadnego departamentu, co wpływa zarówno na zakres jego obowiązków, jak i wysokość wynagrodzenia – według niedawno opublikowanych danych najniższego w zarządzie.
Przypomnijmy: wedle informacji podanych kilka dni temu przez NBP, Mucha jest najsłabiej zarabiającym członkiem zarządu NBP. Sześcioro osób zasiadających w tym gremium zarobiło w 2024 r. łącznie ok. 4,83 mln zł brutto (4 828 437,18 zł). Średnia zarobków wyniosła 804,7 tys. zł.
Na czele listy jest Paweł Szałamacha, z rocznym wynagrodzeniem rzędu 941,5 tys. zł (941 525,91 zł, czyli ponad 78 tys. zł miesięcznie). Na jej końcu jest wspomniany Paweł Mucha, który w 2024 r. zarobił w Narodowym Banku Polskim niecałe 372,1 tys. zł (372 091,55 zł, czyli nieco ponad 31 tys. zł miesięcznie).
Przypomnijmy jeszcze, że członkowie Zarządu NBP są powoływani i odwoływani przez Prezydenta RP na wniosek Prezesa NBP. Kadencja członków Zarządu NBP trwa 6 lat. Mucha został powołany przez prezydenta Dudę w 2022 roku. Wcześniej pracował w jego kancelarii.
Jak dowiadujemy się w NBP, koszty nowych zasad obsługi transportowej mogą sięgać około miliona złotych rocznie.
Zarząd NBP podzielony
Zmiany popierane przez grupę Muchy spotkały się z oporem środowiska związanego z prezesem Adamem Glapińskim. W tej frakcji mają znajdować się m.in. Piotr Lipiński, Paweł Szałamacha i Marta Kightley. Według nieoficjalnych komentarzy ich celem jest ograniczenie prób wprowadzania kolejnych rozwiązań przynoszących korzyści materialne części zarządu.
Publikacja informacji o wynagrodzeniach miała – według źródeł z NBP – ostudzić ambicje dotyczące podwyżek, zwłaszcza że część członków zarządu, nawet jeśli formalnie nadzoruje jakieś departamenty, ma być w niewielkim stopniu zaangażowana w ich bieżącą działalność.
W odpowiedzi na opór ze strony obozu prezesa, zwolennicy Muchy mieli z kolei przekazywać mediom informacje sugerujące, że prezes Glapiński utrzymuje nieformalne kontakty z premierem Donaldem Tuskiem poprzez ministra finansów Andrzeja Domańskiego.
Doniesienia te zostały jednak ostatnio zdementowane przez samego Domańskiego, który oświadczył, że w ciągu ostatnich dwóch lat rozmawiał z prezesem NBP jedynie dwukrotnie i dotyczyło to kwestii merytorycznych.
Narastające napięcia wewnątrz zarządu wskazują, że konflikt może mieć długotrwały charakter, a uchwała dotycząca obsługi transportowej to dopiero początek szerszego sporu o wpływy, kompetencje oraz kształt polityki personalnej w NBP.
Skontaktowaliśmy się z jednym z członków zarządu NBP uważanym za "zbuntowanego". Grzecznie odmówił komentarza w kwestii podziału i "uchwały transportowej", dodając jedynie, że słowo "konflikt" uważa za przesadzone.
Zobacz także
