Krakowska firma jest gotowa płacić pracownikom nawet po kilkanaście tysięcy euro. Wystarczy być geniuszem

Mariusz Janik
Świetne warunki pracy w firmie Synerise. – Bardzo się cieszę, że jestem właścicielem firmy, bo myślę, że sam bym się do niej nie dostał – przyznał pół-żartem pół-serio Jarosław Królewski. Produkująca oprogramowanie spółka z Krakowa chce obsługiwać największe firmy z branży IT. Do tego potrzebni są jednak najlepsi informatycy na rynku – dlatego Synerise jest skłonna płacić specjalistom nawet po kilkanaście tysięcy euro miesięcznie.
Jarosław Królewski, szef krakowskiej firmy Synerise. Zna wartość dobrego programisty, dlatego nie boi się opłacać ich po europejsku, nie po polsku. Fot. materiały prasowe
Usługi w chmurze, data processing, sztuczna inteligencja, architektura systemów IT – płaszczyzny, na których porusza się Synerise to priorytetowe obszary z punktu widzenia globalnych gigantów. O tym, jak skomplikowane kwestie wchodzą w rachubę, może świadczyć choćby fakt, że firma szuka nie tylko informatyków i inżynierów, ale również psychologów czy ekonomistów.

Praca w IT
Królewski podkreśla w rozmowie z portalem pulshr.pl, że 120-osobowy zespół to elita. – Większość to inżynierowie. Kładziemy nacisk na kulturę organizacyjną firmy, co oznacza szukanie konkretnych umiejętności pracowników. Szukamy intelektu i sprytu. Zatrudniamy raczej ludzi z bardzo dużym IQ – kwituje.


- Wierzę, że liczba specjalistów jest ograniczona i jest to wielki problem. Kiedyś myślałem, że mając odpowiednią sumę można znaleźć najlepszego specjalistę w danej dziedzinie. W przypadku ludzi pracujących nad sztuczną inteligencją jest trochę inaczej - Ci ludzie po prostu chcą zmieniać świat i trzeba ich przekonać czymś więcej niż wysoką kwotą przelewu co miesiąc. Ich poziom umiejętności oczywiście wymusza duże płace i w wielu przypadkach musimy konkurować z firmami zagranicznymi. – mówi szef firmy, która zgodnie z jego deklaracjami płaci nawet kilkanaście tysięcy euro miesięcznie swoim pracownikom.

Konkurencja w IT jest bardzo duża i trwa podkradanie sobie programistów – podsumowuje. – Szukamy ludzi, którzy myślą nietuzinkowo. Dlatego zatrudniamy np. byłych ekonomistów głównych banków w Polsce, psychologów, ludzi od twardego IT. Zatrudniamy Krzysztofa Rybińskiego. Zatrudniamy ich po to, by tworzyć ferment. Tylko takie „zetknięcie różnych atomów” prowadzi do rozwiązań innowacyjnych – ucina.