Kurorty nad morzem i w górach. Tak polscy posłowie "służbowo" spędzają czas za pieniądze podatników
Na co idą nasze podatki? Na przykład na podróże dla polskich posłów. Politycy mają możliwość darmowych przejazdów koleją i refundacji kosztów pobytu w hotelach, o ile są one związane z wykonywaniem mandatu. Wielu z nich bardzo chętnie korzysta z takich przywilejów.
Bożena Kamińska, posłanka Platformy Obywatelskiej, w Krynicy Morskiej nocowała aż osiem razy. Jej wizyty w nadmorskim kurorcie kosztowały podatników w sumie 4 tys. zł. Pochodząca z Podlasia parlamentarzystka swoje podróże tłumaczy tym, że to właśnie w tej miejscowości znajduje się ośrodek harcerski, zaś ona pełni funkcję szefowej parlamentarnego zespołu przyjaciół harcerstwa.
W Pobierowie, wypoczynkowej miejscowości nad morzem, czterokrotnie zatrzymał się poseł Prawa i Sprawiedliwości, Grzegorz Matusiak. W wakacyjnym kurorcie, oddalonym od jego rodzinnego miasta o 700 km, na swą podróż wydał niemal 1,6 tys. zł. – Tam byłem jeden dzień, spotkanie tylko, jak to się mówi, tylko w sprawie energetycznej – zagadkowo tłumaczy w rozmowie z dziennikiem. Na pytanie, skąd się zatem wzięły aż cztery faktury, skoro był tam jeden dzień, wyjaśnia, że spotkań było "ze cztery albo więcej".
Posłowie w Tatrach
Służbową podróż tym razem w góry odbył poseł Stefan Strzałkowski z PiS, który pochodzi z województwa zachodniopomorskiego. Zimą dwukrotnie odwiedził Nowy Targ oraz raz Zakopane. Również Leszek Ruszczyk z PO zimą rozliczał się za pobyt w Wiśle i w Białce Tatrzańskiej.
Na pewno pobyt w wakacyjnych kurortach jest dużo przyjemniejszy niż wizyta w Domu Poselskim, zwanym hotelem sejmowym. Wiekowe meble, mało gustowna, brązowa kolorystyka i słaba akustyka skutecznie zachęcają Kancelarię Sejmu do wyburzenia budynku i postawienia go na nowo. Inwestycja ma kosztować nawet 215 mln zł.