Najbardziej absurdalne opłaty hotelowe na wczasach. Tłumaczymy, jak nie przepłacać

Konrad Bagiński
Chcesz ręcznik, pilot do telewizora, sejf? Dopłać, mówi hotel. A może marzy ci się posiadanie minibarku, by chłodzić w nim swoje napoje – bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie kupi puszki coli w cenie 18-letniej whisky? Jak nie dać się nabić w hotelowe opłaty?
Hotelom zdarza się żądać od turystów iście absurdalnych opłat Foto: 123rf.com / Jan Schneckenhaus
Korzystając z wyszukiwarek hotelowych a nawet z biur podróży, na ogół sprawdzamy, co oferuje nam hotel. Niestety, często oferta jest fajna tylko na papierze. Kreatywność branży rośnie i wiele hoteli potrafi żądać opłat nawet za drugi ręcznik w pokoju czy za posprzątanie naszego tymczasowego lokum.

Najdziwniejsza opłata? Za pilota do TV
– Kiedy weszliśmy do naszego pokoju w hiszpańskim hotelu, okazało się, że nie ma w nim pilota do telewizora. Krótka konsultacja z recepcją – pilota owszem, wydają, ale trzeba im zostawić 5 euro opłaty za korzystanie z tego cudu techniki. Akurat nie mieliśmy nawet drobnych, ale okazało się, że mamy ze sobą smartfona, który ma funkcję pilota. Hotel nie zarobił 5 euro – opowiada nam Basia, jedna z czytelniczek, która niedawno wróciła z wczasów na Costa Brava.


Dodaje, że w pokoju był również sejf, ale skorzystanie z niego wiązało się z uiszczeniem kolejnej, identycznej opłaty.

– 5 euro za możliwość schowania czegoś? Ale czego? Dziś wszyscy przestają korzystać z gotówki i używają kart. A aparat fotograficzny i tak się tam nie mieścił. Więc hotel znowu nie zarobił, chociaż nie wykluczam, że gdyby był bezpłatny, to byśmy z niego korzystali. To nie są wielkie pieniądze, ale znam lepsze sposoby na ich wydanie – mówi nam.
Hotelowy bar to żyła złota, ale i minibarek bywa płatny - płacić trzeba za samo otwarcie lodówkiFoto: stokpic.com
Korzystanie z minibaru
To jasne, że jeśli wypijemy i schrupiemy zawartość hotelowej lodówki, będziemy musieli za to słono zapłacić. Ale niektóre hotele żądają pieniędzy za sam dostęp do chłodziarki.

– Większość osób, które znam, wyciąga zawartość minibaru na półkę, a lodówki używa do chłodzenia napojów czy trzymania jedzenia. Właśnie wróciłem z wakacji w Grecji, gdzie hotel żądał od nas opłaty – oczywiście 5 euro – za odblokowanie minibaru. To słabe, ale popukaliśmy się w głowę i zapłaciliśmy. Pieniądze niewielkie, wygoda duża. Szkoda, że takie dziwne opłaty nie były wyszczególnione na stronie hotelu – mówi nam Marek.

Klima? Jest, ale za pieniądze
– To, że hotel ma na stronie napisane, że w pokojach jest klimatyzacja, może nie znaczyć wiele. Niedawno byłem w Azji, gdzie w jednym z hoteli zażądano ode mnie pieniędzy za włączenie klimatyzacji w pokoju. Kilka dolarów trafiło do hotelowej kasy, ale kiedy za oknem masz 35 stopni, to twoja pozycja negocjacyjna jest słaba – śmieje się Karol, kolejny z czytelników, który dał się naciąć na niewielką kwotę.

Hotele jak tanie linie
Coraz więcej hoteli zaczyna przypominać jakością obsługi tanie linie lotnicze. Cena obejmuje podstawową usługę, reszta wymaga dopłaty. W Polsce w większości hoteli płacimy cenę za pełny pakiet i nawet Wi-Fi bardzo rzadko wymaga dopłat. Za granicą bywa inaczej. Pół biedy, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej, gdzie mamy praktycznie darmowy roaming. Ale poza UE Wi-Fi potrafi być na wagę złota. Gdy masz do wyboru zapłacenie kilkuset złotych w rachunku telefonicznym albo kilkudziesięciu hotelowi – wybierasz to drugie.

Na Wi-Fi zależy obecnie wielu osobom i spora liczba hoteli chwali się tym, że ma „darmowy internet”. Niestety często okazuje się, że działa on tylko w hotelowym lobby, zaś w pokoju próżno go szukać. Albo oczywiście dopłacić. Warto więc doczytać na stronie, ewentualnie dopytać, gdzie da się korzystać z Wi-Fi.

Wbrew pozorom problem z dodatkowymi opatami może być spory. Są i miejsca, gdzie do ceny pobytu trzeba doliczyć tak absurdalne opłaty, jak kilka euro za pościel, za ręczniki, włączenie klimatyzacji, TV, zestaw kawowy, prasowalnicy. Nawet budzenie przez recepcję potrafi być płatne. W takich opłatach celują szczególnie amerykańskie hotele.
Są i takie hotele, które każą sobie dopłacać za pościel i ręcznikiFoto: Pexels.com
Przyczyna jest prozaiczna – obiekty biją się o najlepsze miejsca w wyszukiwarkach, takich jak Booking.com, HRS, Trivago czy Kayak. Im niższa cena, tym lepsza pozycja na liście.

W Polsce jest uczciwiej
Wbrew pozorom w takich praktykach nie celują polskie obiekty. Obowiązują u nas pewne standardy, wymuszające na ich właścicielach czy operatorach odpowiedni standard obsługi. Mimo wszystko należy uważać podczas korzystania z apartamentów na wynajem – dość często zdarza się, że cena rezerwacji nie obejmuje usługi sprzątania po okresie wynajmu. To 100 – 200 złotych, które trzeba doliczyć do rachunku, ale w większości przypadków taka informacja jest nam uczciwie przekazana przez wynajmującego.

Oczywiście hotelom zdarzają się dużo gorsze praktyki. Niedawno opisywaliśmy historię młodych Polaków, którzy w egipskim hotelu zostali zmuszeni do zapłacenia 500 euro haraczu za rzekomo zniszczony telewizor.